Pytanie: jeżeli człowiek osiąga wszystko z zamiarem otrzymać dla siebie, czyli dla swojej wygody, w czym wtedy jest różnica pomiędzy tym, że nasładza się zadowoleniami naszego świata, czy tez zadowoleniami duchowymi?
To można zrozumieć, podając następujący przykład: Jeżeli człowiek je rybę, mięso i pije wino na co dzień i tym nasładza się, ten pokarm nazywa się – dozwolonym pokarmem. Kiedy on je rybę, mięso i pije wino podczas obiadu w sobotę, to wykonuje przez to przykazanie „nasłodzenie sobotą”. Czyli przykazanie nie potrzebuje zamiaru: Człowiek powinien mieć zamiar oddać, lecz nie powinien mieć zamiaru, że czyni to dlatego, że takie jest przykazanie Stwórcy.
I tak samo z tym, że nasładza się obiadem w sobotę, tym człowiek wykonuje przykazanie, bez względu na to, że ono jeszcze nie jest wykonywane ze względu na Stwórcę, co oznacza, że nie ma do tej pory zamiaru oddać. Lecz od zamiaru ze „względu na siebie” on przyjdzie do zamiaru „ze względu na Stwórcę”, i z tego wynika, że jednak wykonuje przykazanie. A jeżeli je na co dzień „dozwolone pokarmy”, to niemożliwym jest powiedzieć, że dozwolone pokarmy doprowadzą go do pracy ze względu na Stwórcę. Zgodnie z tym wychodzi, że kiedy uczy się Tory i nasładza się, bez względu na to, że nasładza się ze względu na siebie, jednak tym wykonuje przykazanie uczenia się Tory w radości, ponieważ od tego jest u niego radość, i dlatego uważa się, że wykonuje przykazanie. I od zamiaru ze względu na siebie przejdzie do zamiaru ze względu na Stwórcę. I to jest droga prawidłowa, która doprowadzi go do zamiaru „ze względu na Stwórcę”. A inne nasłodzenia nie będą mogły doprowadzić go do zamiaru „ze względu na Stwórcę”.