Usłyszane 6 dnia Terumah, 12 lutego 1943 r.
Powiedziano w Torze (Wajikra 16:8) o Jom Kipur: „I rzucił Aaron los na dwa ofiarne kozły: jeden – dla Stwórcy, a drugi – dla sitra achra”. W Megilat Ester 3:7 (o Purim) także powiedziano: „Wyrzucił los (pur), ustanawiając los”.
Los ma miejsce tam, gdzie niemożliwym jest wyjaśnić rozumem, dlatego że rozum nie jest w stanie sięgnąć głębokości analizowanego wydarzenia i podjąć decyzji: co – dobre, a co – złe. W takim przypadku nie mają nadziei na rozum, a rzucają los, czyli polegają na decyzji losu. Stąd widać, że słowo „los” jest wykorzystywane dla wyrażenia działania powyżej rozumu.
Siódmego dnia miesiąca Adar urodził się Mosze i tego samego dnia umarł Mosze. Nazwa miesiąca Adar powstaje ze słowa „aderet” – wyższa peleryna, o której powiedziano u proroka Elijau: „I narzucił na niego pelerynę swoją”[1]. I peleryna ta – „aderet sear” (włosiane przykrycie)[2]. „Włosy” (słowo sear, które zgodne jest ze słowem wiercić) i ograniczenia – oznaczają myśli i życzenia przeciwko duchowej pracy, odwracające człowieka od zbliżenia ze Stwórcą.
Dlatego te myśli i życzenia niezbędnym jest pokonywać siłą woli przeciwko rozumowi, i chociaż człowiek widzi wiele sprzeczności w duchowej pracy, ale powinien przekonać się w tym, że całe sterowanie Stwórcy przejawia się jako dobro z celem dobra. I dlatego powiedziano o Mosze: „I ukrył Mosze twarz swoją”, dlatego że widział wszystkie sprzeczności w sterowaniu przez Stwórcę stworzeniami (przeciwko Jego imieniu „Dobry, sterujący dobrem”) i umocnił się w swojej wierze powyżej rozumu. A ponieważ zamykał oczy na to, co jego rozum ujawniał jako sprzeczności, „dlatego że bał się zobaczyć”, i szedł wiarą powyżej rozumu – „stał się godny ujrzeć objawienie Stwórcy”.
Dlatego powiedział Stwórca: „Kto ślepy jak niewolnik mój, i głuchy jak anioł mój”. Wzrokiem nazywa się rozum, rozumienie. Kiedy mówią: widzący, daleko widzący – mają na myśli umysł człowieka. Kiedy rozumieją, mówią: „My widzimy”, dlatego że rozum zobowiązuje tak powiedzieć.
Dlatego ten, kto idzie powyżej rozumu, podobny jest do ślepego, idącego na ślepo – czyli sam czyni siebie ślepym. I również ten, kto nie pragnie słyszeć tego co zwiadowcy (meraglim), głupie myśli mówią mu o duchowej pracy i Stwórcy, kto czyni siebie głuchym – nazywa się w duchowej pracy głuchym.
Dlatego mówi Stwórca: „Kto ślepy jak niewolnik Mój, i głuchy jak anioł Mój”. Czyli idący do Stwórcy sam mówi: „Oczy ich niech nie zobaczą, uszy ich niech nie usłyszą”, nie pragnąc słuchać tego, do czego zobowiązuje go rozum i co słyszą jego uszy, jak powiedziano o Joszua ben Nun, do którego uszu nie wniknął ani razu ani jeden głupi dźwięk.
I w tym sens „aderet sear” – włosianego przykrycia. Ponieważ miał wiele sprzeczności i ograniczeń w jego duchowym poruszaniu się, a każda sprzeczność nazywa się sear (włos), który wyrasta z nekew, zagłębienia w głowie. I to daje do zrozumienia to, że te głupie, odprowadzające od Stwórcy myśli i sprzeczności, świdrują i wiercą mu głowę. A kiedy sprzeczności w duchowej pracy jest wiele, to znaczy, że posiada on wiele włosów, co nazywa się włosianym przykryciem (aderet sear).
Także i u Eliszy powiedziano: „I poszedł stamtąd Elijau, i znalazł Eliszę, syna Szafata, który orał dwunastoma parami wołów, co szły przed nim, a sam on przy dwunastej. I przeszedł Elijau obok niego, i narzucił na niego płaszcz swój”[3], czyli ade-ret. Byki, w języku hebrajskim bakar, od słowa bikoret (sprawdzanie). A dwanaście mówi o pełnym poziomie, jak dwunasta godzina albo dwanaście miesięcy. Dwanaście par byków – dlatego że orzą tylko na parze byków, a nie na jednym. To mówi o tym, że istnieją już u człowieka „searot” (sprzeczności), z których rodzi się „aderet sear”.
Ale u Eliszy to było od „poranku Josefa” (poranek – boker), jak powiedziano: „Światło poranka i ludzie wyszli ze swoimi osłami (osioł – hamor, współbrzmiące z materiałem – homer)” – czyli już osiągnęli światło przejawiające się na wyjaśnieniu przeciwieństw. Dlatego że właśnie kosztem przeciwieństw nazywanych „bikoret” (sprawdzanie), przy dobrej woli iść wbrew przeciwieństwom, rodzi się światło, jak powiedziano: „Przychodzącemu oczyścić się, pomagają”.
Dlatego, kiedy otrzymał światło na wszystkie wyjaśnienia (bikoret), i już nie ma co dodać, to wyjaśnienia i sprzeczności znikają – według prawa, że nie ma na górze ani jednego niepotrzebnego działania, ponieważ „nie istnieją działania bez celu”.
Ale niezbędnym jest zrozumieć: Po co w ogóle zjawiają się przed człowiekiem myśli i działania, znajdujące się w sprzeczności z absolutnie dobrym sterowaniem z góry? Tylko po to, żeby był zobowiązany do przyciągnięcia na te sprzeczności wyższego światła, jeżeli pragnie wznieść się nad nimi, a inaczej nie może pokonać tych sprzeczności. I to nazywa się „Wielkość Stwórcy”, którą przyciąga do siebie człowiek w czasie odczucia sprzeczności nazywanych sądem i ograniczeniami (dinim). Przecież sprzeczności te mogą zniknąć, tylko jeżeli on życzy sobie pokonać je i przeciwstawić im wielkość Stwórcy. Wychodzi, że sprzeczności stają się przyczyną wywołującą przejaw Wielkości Stwórcy dla człowieka.
I to oznacza: „I narzucił na niego płaszcz swój (aderet)”. Czyli człowiek, po wszystkim co przeszedł, odnosi wszystkie „aderet sear” (sprzeczności) właśnie do Stwórcy, ponieważ widzi, że Stwórca dał mu te sprzeczności (aderet) specjalnie, żeby otrzymał na nie wyższe światło.
Ale zobaczyć to człowiek może tylko po tym, jak stał się godny wyższego światła, przejawiającego się właśnie w sprzecznościach i ograniczeniach, odczuwanych przez niego na początku. I on widzi, że bez przeciwieństw (searot) i upadków, nie byłoby możliwości dla wyższego światła otworzyć się – dlatego że „nie ma światła bez kli, życzenia”. I dlatego widzi człowiek, że cała Wielkość Stwórcy, którą pojął, otworzyła się mu tylko dzięki sprzecznościom, odczuwanym przez niego na początku.
I w tym jest sens powiedzianego: „Wielki Stwórca na swoich wysokościach”, dlatego że dzięki aderet (przezwyciężeniu sprzeczności) człowiek staje się godny Wielkości Stwórcy. I dlatego powiedziano: „Chwała Stwórcy wychodzi z ich ust” – czyli Jego wielkość otwiera się przez braki w duchowej pracy (słowo garon, gardło zgodne z girajon – brak), które zmuszają człowieka podnosić siebie coraz wyżej. A bez popychania leniłby się w wykonywaniu najmniejszego ruchu i pragnąłby pozostawać w swoim stanie wiecznie.
Ale jeżeli człowiek upada poniżej poziomu, na którym, jak on uważa, chciałby znajdować się, to daje mu siły walczyć z upadkiem. Przecież on nie może pozostawać w takim okropnym stanie, on nie zgadza się w nim znajdować! Dlatego zobowiązany jest za każdym razem dokładać wysiłków, żeby wyjść ze stanu upadku – co zmusza go powiększać Wielkość Stwórcy. W ten sposób człowiek potrzebuje otrzymywać siły z góry, wyższe od tych, które posiada, inaczej pozostanie w upadku.
Wychodzi, że za każdym razem odczucie sprzeczności (searot) wywołuje u człowieka potrzebę duchowego poruszania się i jeszcze większego otwarcia Wielkości Stwórcy, dopóki nie otworzy wszystkich Imion Stwórcy, nazywanych „trzynaście miar miłosierdzia”.
O tym powiedziano: „I starszy będzie usługiwać młodszemu”, a także: „Grzesznik przygotował, a sprawiedliwy obłóczył się” i „Bratu swojemu będziesz służyć”. Czyli całe niewolnictwo, wszystkie sprzeczności, które powstawały w człowieku jako przeszkody przeciwko duchowości, teraz, kiedy otworzyło mu się światło Stwórcy i oświetla te przeszkody, są one widziane całkowicie odwrotnie. I rozumie on, że właśnie te przeszkody pomagają i służą człowiekowi w otwarciu światła Stwórcy, dlatego że właśnie one stworzyły miejsce dla wypełnienia wyższym światłem. Te przeszkody – stały się odzieniem, w które obłóczyła się świętość. Dlatego powiedziano: „Grzesznik przygotował, a sprawiedliwy obłóczył się”, przecież właśnie przeszkody stały się kli, miejscem dla świętości.
A teraz można zrozumieć powiedziane w Talmudzie (Hagiga 15:1): „Stał się godny – stał się sprawiedliwym, otrzymuje swoje i część drugiego w raju. Niegodny – został grzesznikiem, otrzymuje swoją część i część drugiego w piekle”. Chodzi o to, że otrzymuje przeszkody i sprzeczności innych ludzi – czyli całego świata. I dlatego stworzony wokół człowieka taki duży świat, z mnóstwem ludzi, i u każdego – swoje myśli, opinie.
I wszystko znajduje się w jednym świecie – specjalnie, właśnie dlatego, żeby każdy przejął myśli i opinie wszystkich pozostałych. Wtedy, kiedy człowiek powraca do Stwórcy (dokonuje tszuwa), on zyskuje na tym, że włącza w siebie myśli i opinie wielu ludzi. Przecież jeżeli chce zbliżyć się ze Stwórcą, on zobowiązany do przeważenia siebie i całego świata, z którym jest związany, na kielich zasług, czyli usprawiedliwić działania Stwórcy w stosunku do siebie i do całego świata, dlatego że jest związany z całym światem, z jego myślami i opiniami.
Dlatego powiedziano: „Zgrzeszył grzesznik i otrzymał swoją część, i część drugiego w piekle”. Kiedy jeszcze pozostawał w stanie „grzesznik”, co nazywa się „zgrzeszył”, to miał swoją część sprzeczności i myśli, obcych duchowemu. A poza tym, wziął na siebie cudzą część grzechów, odnoszących się do piekła, bo przecież połączył się z myślami wszystkich ludzi w świecie. Dlatego kiedy staje się potem sprawiedliwym, który „stał się godny”, czyli powrócił do Stwórcy, to usprawiedliwia tym siebie i cały świat, i otrzymuje w raju swoją część, a także część należącą do wszystkich pozostałych. Przecież był zobowiązany do przyciągnięcia wyższego światła, żeby naprawić złe myśli wszystkich ludzi w świecie, i ponieważ włącza ich wszystkich w siebie, to powinien usprawiedliwić ich wszystkich. I dlatego przyciąga sprawiedliwy wyższe światło przeciwko przeciwieństwom całego świata. I chociaż cały świat jeszcze sam nie jest w stanie otrzymać tego światła, przyciągniętego do niego przez sprawiedliwego, ponieważ nie ma jeszcze w ludziach do niego życzenia (kelim), ale sprawiedliwy czyni dla nich to działanie.
Jednak istnieje reguła, że człowiek wywołujący rozprzestrzenienie światła na najwyższych poziomach, w tej samej mierze i sam otrzymuje je, ponieważ był przyczyną tego działania. Ale wtedy wychodzi, że i grzesznicy powinni otrzymać część światła, które oni wywołują poprzez sprawiedliwych?
I żeby zrozumieć to, należy na początku wyjaśnić sens „losów” i dlaczego były dwa losy: „jeden dla Stwórcy, a drugi dla sitra achra”. „Los” – to działanie powyżej rozumu, i dlatego jeden z ich przypada do sitra achra, o czym powiedziano: „I zeszła burza na głowy grzeszników” (Prorocy, Jeremija). Przecież na te sprzeczności przyciąga się wyższe światło, dzięki czemu powiększa się Wielkość Stwórcy. Ale to niepotrzebne grzesznikom, którzy pragną otrzymywać tylko zgodnie ze swoim rozumem. A kiedy wzmacnia się światło, przychodzące na podstawie, która powyżej rozumu, cofają się grzesznicy i upadają. Dlatego jedyne, co mają grzesznicy – to ich pomoc dla sprawiedliwych przyciągnąć Wielkość Stwórcy, po czym grzesznicy anulują siebie.
I o tym powiedziano: „Stał się godny zostać sprawiedliwym, otrzymuje swoje i część drugiego w raju”. (Z powyższego zrozumiałe jest, że mówi się tylko o tym, kto pomaga uczynić naprawienie, żeby doszło do skutku otwarcie wyższego światła kosztem dobrych uczynków, i wówczas działanie to zostaje w świętości, a on otrzymuje od tego światła, które wywołał z góry. I tworząc miejsce dla obłóczenia światła, niższy otrzymuje od tego stanu, który wywołał w wyższym. Sprzeczności zaś i ograniczenia upadają, przecież na ich miejsce przychodzi Wielkość Stwórcy, otwierająca się w wierze powyżej wiedzy. Oni zaś pragną otwarcia właśnie wewnątrz rozumu, i dlatego anulują się.)
Ale cały świat, swoimi obcymi duchowemu myślami, zmusza sprawiedliwego przyciągnąć Wielkość Stwórcy, i wywołane tym światło pozostaje na koncie każdego. A kiedy oni będą zdolni otrzymać to światło, to każdy otrzyma także to światło, które wymusił przyciągnąć z góry.
I w tym jest sens „biegnącego przedziałka, dzielącego włosy”, wspomnianego w Księdze Zohar, który dzieli prawą i lewą stronę. Dwa ofiarne kozły były w Jom Kipur (jedno i to samo słowo – „kozioł” i „włochaty”), co wskazuje na „powrót z lęku”. A inny los – w Purim, oznaczający „powrót z miłości”. Przecież to było jeszcze do budowy drugiego Chramu i był niezbędny powrót z miłości.
Ale przedtem niezbędnym było poczuć potrzebę powrotu, i dlatego posłali im ograniczenia i „searot” (sprzeczności). I dlatego dali z góry władzę Amanowi, o czym powiedziano: „Ja postawię nad wami Amana, żeby panował nad wami”. I dlatego napisano, że „rzucał Aman los, ustalając los” w miesiącu Adar. Adar nazywa się dwunastym miesiącem, i do tej liczby dwanaście ma odniesienie dwanaście byków, którymi orał Elisza. Dwa razy po sześć – wychodzi miesiąc Adar, co oznacza tajemnicę „aderet sear” (włosiane przykrycie) – czyli największe ograniczenia. Dlatego wiedział Aman, że pokona ludzi Izraela, gdyż w miesiącu Adar umarł Mosze. Ale nie wiedział, że w tym samym miesiącu urodził się Mosze, o czym powiedziano: „I zobaczyła, że syn dobry” (Szemot 2:2). Przecież kiedy pokonują najcięższy stan, wtedy osiągają największe światło, nazywające się światłem Wielkości Stwórcy.
I w tym jest tajemnica „splotu drogich nici” („szesz maszkar” – z księgi Szemot, w rozdziale o budowaniu Arki Przymierza). Czyli kiedy stają się godni „biegnącego przedziałka, dzielącego włosy”, dwa razy po sześć (szesz szesz), to powstaje „splot” (maszzar), oznaczający, że „oddala się obcokrajowiec” (masz-zar), siła nieczysta (sitra achra). Czyli obcokrajowiec albo siła nieczysta upada i wychodzi, ponieważ już wypełnił swoją rolę.
Wychodzi, że wszystkie sprzeczności i ograniczenia zostały dane tylko po to, żeby otworzyć Wielkość Stwórcy. Dlatego Jakow, który urodził się „gładkim, bez włosów”, nie mógł otworzyć Wielkości Stwórcy, dlatego że nie było u niego przyczyny dla takiego otwarcia i potrzeby w Nim. I dlatego nie mógł Jakow otrzymać błogosławieństwa od Icchaka, ponieważ nie miał kelim, a przecież „nie ma światła bez kli”. Dlatego nauczyła go Riwka, jak założyć ubrania Ejsawa, i dlatego powiedziano o nim: „A ręką trzymał się za piętę Ejsawa”. Czyli chociaż nie miał żadnych „włosów” (sprzeczności), ale wziął je od Ejsawa. I to zobaczył Icchak i powiedział: „Ręce – Ejsawa”, chociaż „głos – Jakowa”. Czyli spodobało się Icchakowi to naprawienie uczynione przez Jakowa, dzięki któremu zdobył kelim dla otrzymywania błogosławieństwa.
Właśnie według tej przyczyny nam niezbędny ten świat, gdzie jest tak wielu ludzi, żeby każdy przeniknął życzenia wszystkich pozostałych. I wówczas każdy oddzielny człowiek niesie w sobie myśli i życzenia całego świata, i dlatego nazywa się: „człowiek – to cały mały świat”.
A jeżeli na razie „nie zasłużył”, to „otrzymuje w piekle swoją część i to, co należy się tam wszystkim pozostałym”, czyli łączy się z piekłem całego świata. I co więcej, nawet jeśli częściowo naprawił swoje piekło, ale nie naprawił piekła przypadającego na pozostałych, czyli wszystkich grzechów, które przyłączył do siebie od całego tego świata – to jeszcze nie jest uważane za naprawienie, i jego stan nie nazywa się doskonałym.
I stąd jest zrozumiałe, że chociaż Jakow sam był „gładkim, bez włosów”, niemniej jednak „trzymał się ręką za piętę Ejsawa” – czyli pożyczył od niego „włosy”. A kiedy zasłużył na ich naprawienie, otrzymał część należącą do brata w raju – odczuł miarę wielkości wyższego światła, przyciągniętą przez niego dla naprawienia tych „włosów”, obcych myśli całego świata. I staje się godny tego w tym czasie, kiedy cały świat sam nie może otrzymać tego światła, ponieważ jeszcze nie jest gotowy do tego.
Z powyższego zrozumiałe jest sedno sporu między Jakowem i Ejsawem, kiedy powiedział Ejsaw: „Jest u mnie wystarczająco”, a Jakow odpowiedział: „Jest u mnie wszystko”, czyli „dwa razy po sześć”, co oznacza „wewnątrz wiedzy” w przeciwieństwie „powyżej wiedzy”, albo życzenie nasłodzić się w przeciwieństwie do światła zlania się. Ejsaw powiedział: „Jest u mnie wystarczająco”, czyli światło przychodzące w otrzymujące kelim wewnątrz wiedzy. A Jakow powiedział, że ma wszystko, czyli dwa przeciwieństwa: wykorzystanie otrzymujących kelim, a także światło zlania się ze Stwórcą.
I w tym jest sens „erew raw”, pomieszania narodów, przyłączających się do Izraela przy ucieczce z Egiptu, a potem czyniących złotego cielca i mówiących: „Oto on – Bóg twój, Izrael!”. „Oto” (EL’E) bez M’I. Czyli chcieli przyłączyć się tylko do EL’E, bez M’I, nie pragnąc ich obu razem, przecież EL’E razem z M’I zestawia imię Elokim (Stwórca). Ale nie chcieli jednocześnie i „wystarczająco”, i „wszystko”.
I na to dają do zrozumienia kruwim, nazywane Krawija i Patija (anioły, rozmieszczone po dwóch końcach pokrywy arki). Jeden anioł stoi na końcu, który oznacza „wystarczająco”, a drugi anioł stoi na końcu oznaczającym „wszyscy”. I w tym jest sens powiedzianego: „I słyszał Mosze głos, rozmawiający z nim z pokrywy na arce objawienia, z obszaru między dwoma kruwami” (Bamidbar 7). Ale jak tak można, przecież to – dwa bieguny, przeciwległe do siebie nawzajem? I mimo wszystko, człowiek powinien uczynić z siebie Patija (w przekładzie: głupiec) i tak przyjąć to, co nazywa się „powyżej rozumu”. Chociaż i nie rozumie niczego z tego, co mu mówią, a mimo to czyni.
A co dotyczy „wszystkiego”, które nazywa się „powyżej rozumu”, tam człowiek powinien starać się pracować z radością, przecież dzięki radości otwiera się prawdziwa miara „wszystkiego”. A jeżeli człowiek nie cieszy się, to przebywa w smutku z tego powodu, że nie ma w nim radości, a przecież główne w pracy – to otworzyć radość z tego, że pracuje w wierze powyżej wiedzy. Dlatego jeżeli nie doświadcza radości od pracy, powinien smucić się tym, jak powiedziano: „Ten, czyje serce zapragnie”. Czyli doświadcza bólu i cierpień z tego powodu, że nie czuje radości w duchowej pracy, o czym powiedziano: „Za to, że nie służyłeś Stwórcy z radością i wesołym sercem, kiedy było u ciebie wszystko w obfitości” (Dewarim 28), a rzucił „wszystko” i wziął tylko „wystarczająco”. I dlatego opadał coraz niżej i niżej, dopóki nie stracił wszystkiego, co miał i nie zostało mu nawet „wystarczająco”. Ale jeżeli posiada człowiek „wszystko” i on jest w radości, w tej samej mierze staje się godny posiadać „wystarczająco”.
I dlatego powiedziano u proroków o „kobietach, opłakujących Tammuza” (Ezekiel). Tłumaczy Raszi, że wykonywali pracę na idoli i wpadł mu prosto w oczy kawałeczek ołowiu, a oni próbowali roztopić go, żeby wyciekł z oczu. A płakali dlatego, że nie było u nich radości, ponieważ zasypało im oczy popiołem. Popiół, proch oznacza bhinę dalet, czyli malchut, Królestwo Niebios – wiarę powyżej wiedzy. I ta właściwość równoznaczna prochom, czyli nie ma żadnej wagi w oczach człowieka. I dający tę pracę spożywa posmak prochu, dlatego że odczuwa ją całkowicie nieważną, jakby popiół.
I „opłakują kobiety Tammuza”, roztapiając tę pracę na idoli, żeby z gorąca wyszedł popiół z ołowiu. I oznacza to, że oni płaczą o pracę, zobowiązującą ich do wiary powyżej rozumu w sterowanie Stwórcy – dobrego i czyniącego dobro. W tym czasie, kiedy wewnątrz wiedzy widzą oni całkowite przeciwieństwo w Jego sterowaniu. A to – święta praca. I chcą oni wyciągnąć popiół, czyli pracę w wierze powyżej wiedzy, która nazywa się popiół. Oczy, które oznaczają „wzrok”, mają odniesienie do jawnego widzenia sterowania Stwórcy, które człowiek pragnie otrzymać wewnątrz wiedzy, a to nazywa się bałwochwalstwem.
I podobne to do człowieka potrafiącego zręcznie robić dzbanki i naczynia z gliny, czyli pracującego jako garncarz. A porządek pracy jest taki, że przede wszystkim on powinien zwinąć kule z gliny, a potem wyciskać w tych kulach otwory. I kiedy widzi jego mały syn, co robi ojciec, to krzyczy: „Tata, dlaczego psujesz kule!” i nie rozumie syn, że główne w pracy ojca – to zrobić otwory, przecież tylko otwór może stać się otrzymującym naczyniem. A syn chce odwrotnie, zalepić otwory, które ojciec uczynił w kulach.
Rzecz w tym, że ten popiół znajdujący się w oczach zasłania człowiekowi wzrok, i w którą by stronę on nie spojrzał, widzi braki w wyższym sterowaniu. I właśnie to tworzy w nim kli, w którym może otworzyć iskry bezwarunkowej miłości, nie zależącej od żadnych warunków i nazywającej się radością przykazania. I o tym powiedziano: „Jeżeliby nie pomógł mu Stwórca, nic nie mógłby”. Czyli jeżeli nie posłałby mu Stwórca tych myśli, nie potrafiłby osiągnąć żadnego wzniesienia.
[1] Malachim 1, 19:19: I poszedł stamtąd Elijau, i znalazł Eliszę, syna Szafata, który orał na dwunastu parach wołów, co szły przed nim, a sam on przy dwunastej. I przeszedł Elijau obok niego, i narzucił na niego peleryne swoją.
[2] Bereszit, 25:25: Pierwszy wyszedł cały czerwony, odziany włosami jak okrycie. I nadali mu imię Ejsaw.
[3] Malachim 1, 19:19