I powiedział Stwórca Mosze: „Pójdziemy do faraona”, lecz powinien przecież powiedzieć: „Idź do faraona”. Lecz widząc, że Mosze boi się faraona, powinien był sam Stwórca walczyć z faraonem. Widzimy, że sam Mosze nie mógłby zwyciężyć faraona, a wyłącznie Stwórca, i dlatego powiedział Stwórca Mosze: „Pójdziemy do faraona”.

Lecz po co wówczas było potrzebne Stwórcy brać ze sobą Mosze? Również powiedziano: „Pójdziemy do faraona, dlatego że Ja wystudziłem jego serce, w imię moich cudów”. Wystudzenie serca faraona oznacza, że Stwórca zabrał mu wolność wyboru, i on w żadnym wypadku nie zgodzi się odpuścić Israelowi.

Lecz wtedy, czemu jest winien faraon, że nie słuchał rozkazów Stwórcy, jeżeli Stwórca wystudził jego serce? Odpowiedź: Stwórca wystudził serce faraona nie dlatego, że faraon jest winien, a „…w imię moich cudów”, dlatego że Stwórca pragnął uczynić cud, zabrał faraonowi wolność wyboru, żeby ten otrzymał kary.

Lecz jeżeli Stwórca stworzył wszystko dla nasłodzenia stworzeń, żeby otrzymywali wyłącznie dobro, jak można powiedzieć, że ze względu na prezentację swoich cudów, wystudził serce faraona? A następnie sam również karze go!

Faraon – jest to egoizm, zły początek człowieka, znajdujący się w ciele, sercu każdego. Z nim człowiek rodzi się i żyje, dopóki w stanie, który nazywa się trzynaście lat, rozpoczyna otrzymywać altruistyczne życzenia, dobry początek. Więc dlaczego powiedziano, że zjawił się nowy pan w Egipcie?

Jeżeli celem stworzenia jest nasłodzić nas, to dlaczego Stwórca dał nam pracę w Torze i przykazaniach, żebyśmy tak ciężko pracowali, aby osiągnąć nasłodzenie? Żeby człowiek podczas otrzymywania nasłodzenia nie odczuwał wstydu, dlatego że życzy sobie być podobnym do swojego korzenia, Stwórcy, dającego. A przy otrzymywaniu, natychmiast odczuwa różnicę siebie od dającego w postaci odczucia wstydu, który neutralizuje odczucie nasłodzenia i nie pozwala odczuć doskonałości działań Stwórcy.

Dlatego stworzony poprzez Stwórcę cimcum i astara – ukrycie siebie od stworzeń. I do tej pory, dopóki stworzenia nie nabędą altruistycznych życzeń, zamiaru otrzymywać nasłodzenie ze względu na Stwórcę (kelim de-aszpaa), dlatego że w stworzeniu jest wyłącznie człowiek i Stwórca, i dlatego tylko dającemu, Stwórcy, człowiek może z powrotem oddać swoje nasłodzenie, do tej pory stworzenia nie będą mogły odczuć duchowego nasłodzenia.

Dlatego kiedy człowiek znajduje się jeszcze pod władzą egoistycznych zamiarów, nie jest w stanie odczuć żadnego nasłodzenia, znajdującego się w Torze i w każdym przykazaniu. I dlatego jego wysiłki nazywane są pracą, ponieważ jeszcze nie jest odczuwalna przez niego ważność Stwórcy, że warto pracować dla Niego, z powodu jego Wielkości i Wszechmocy.

To ukrycie Wielkości Stwórcy nazywa się ukryciem Szhiny, stanem Szhiny w popiołach (Szhina be afar). Wielkość Stwórcy jest zrzucona do wartości prochu ziemi, i Wielkość Stwórcy w wygnaniu u każdego, dlatego że nie odczuwa się w tym żadnego smaku.

Jako skutek grzechu Adama, z tego powodu, że egoizm, który nazywa się wąż, objawił się Chawie, która nazywa się Malchut, „ja człowieka”, z pytaniami typu: „Po co pracować dla Stwórcy?”, co nazywa się jadem węża, dana nam ciężka praca przeciwko naszemu egoizmowi, zanim człowiek będzie mógł wyjść z jego niewoli i stanie się godny nabycia altruistycznych życzeń.

A następnie w nabyte altruistyczne życzenia, zamiary, można otrzymać całe nasłodzenie, którym Stwórca pragnie nasłodzić nas. Lecz nie praca w Torze i przykazaniach, a kiedy wykonuje człowiek Torę i przykazania i nie może ustawić zamiaru w ich wykonaniu, żeby wykonać je ze względu na Stwórcę, bez żadnego wynagrodzenia dla siebie, praca właśnie w tym, żeby próbować ustawiać zamiar ze względu na Stwórcę, ponieważ człowiek znajduje się pod władzą węża, swego zła, egoizmu, który wpuścił jad w człowieka, i dlatego człowiek znajdując się pod jego władzą, zobowiązany postępować wyłącznie ze względu na egoizm.

Lecz przy takich działaniach człowiek nie odczuwa żadnego nasłodzenia w Torze i przykazaniach, i dlatego jest wielką pracą osiągnąć altruistyczne życzenia, za pomocą których jest możliwość zneutralizować ukrycie nasłodzeń w Torze i przykazaniach. Dlatego dana nam jest możliwość wykonywać Torę i przykazania jako rada, i próbować wykonywać je z zamiarem ze względu na Stwórcę, chociaż nie jest to jeszcze w naszych siłach. Lecz wszystko, co wykonuje człowiek, stopniowo doprowadzi go do wykonania ze względu na Stwórcę, jak mówi się w Torze: „Od – ze względu na siebie, do – ze względu na Stwórcę”, gdyż światło Tory powraca człowieka do swojego źródła. A kiedy człowiek widzi, że nie na jego siły wykonać altruistyczne zamiary, właśnie wykonanie i nauka Tory, póki co ze względu na siebie, doprowadza go do zamiaru ze względu na Stwórcę. Dlatego że przykazania na początku wykonywane są jako rady, a następnie, po naprawieniu swoich życzeń, człowiek otrzymuje w te naprawione życzenia światło, które nazywa się Tora.

Stąd widać, że są dwa czasy w wykonaniu Tory i przykazań: Praca, kiedy nie jest godnym altruistycznych, naprawionych życzeń, dopóki człowiek znajduje się pod władzą swojego egoizmu, a później pod ukryciem Stwórcy i nasłodzenia w Torze i przykazaniach, i wykonuje je wyłącznie jako rada, zgodnie z którą on przyjdzie do nabycia altruistycznych właściwości.

A kiedy naprawi swoje życzenia, zamiary, to znika ukrycie, i otrzyma człowiek wszystkie nasłodzenia przygotowane dla niego zgodnie z celem Stwórcy w stworzeniu, i otrzymywane nasłodzenie naprzeciwko każdego wykonanego przykazania nazywane jest gwarancja, i nie ma miejsca dla pracy i wysiłków, dlatego że stał się godny wykonywać wszystkie swoje działania z zamiarem ze względu na Stwórcę, a nie ze względu na siebie.

A kiedy człowiek osiągnie takie właściwości w swoich zamiarach, znika u niego odczucie pracy i wysiłków, ponieważ otwiera się jemu Stwórca w swojej wielkości, i działania ze względu na Stwórcę przyjmowane są poprzez niego jako nasłodzenia. Cała przyczyna ukrycia Stwórcy jest w tym, żeby człowiek nie odczuwał uczucia wstydu przy otrzymywaniu nasłodzenia w egoistycznych zamiarach. Tylko dlatego duchowe nasłodzenie ukryte od nas. I dlatego jest praca:

  1. Przeciwko naszej egoistycznej naturze.
  2. Przeciwko naszemu rozumowi, w wierze ponad rozum – wierzyć, że jest Sterujący światem, i do tego wyłącznie z dobrym zamiarem.

I te dwa powody rodzą sprzeciwienie naszym wysiłkom, i dlatego praca wydaje się nam ciężką do tego stopnia, że człowiek może odejść od niej nawet w jej trakcie, nie kończąc swojego naprawienia. Dlatego że człowiek zobowiązany widzieć w swojej pracy poruszanie się ku celowi, jaki on sobie zakłada, a jeżeli nie widzi tego, to postanawia, że taka praca nie jest dla niego. Rzecz w tym, że są dwa rodzaje pomocy z góry, bez których nie można osiągnąć celu.

Pragnienie wiedzieć, co oznacza prawdziwe życzenie i do czego ono powinno być – żeby wiedzieć, o co właśnie człowiek powinien prosić Stwórcę, o jaką pomoc (jest to podobne do lekarza dającemu choremu lek, lecz nie od choroby, na którą on prawdziwie choruje, i dlatego lek nie pomaga, lecz jeżeli będzie wiedział dokładnie jaką ma chorobę, otrzymuje lek i wraca do zdrowia).

Dlatego przede wszystkim człowiek powinien wiedzieć, na co jest chory, czego rzeczywiście mu brakuje do osiągnięcia celu stworzenia. I człowiek może myśleć o tym, o wielu rzeczach, i otrzymywać lek od nich, lecz lek nie pomoże mu, ponieważ nie to, co człowiek myśli, jest przyczyną nie pozwalającą mu wejść w duchowe działanie, i prosi lek nie od prawdziwej choroby, na którą cierpi, i dlatego nie jest uleczony od egoizmu.

Dlatego przede wszystkim człowiek otrzymuje z góry pomoc – aby uświadomił sobie na co właśnie on choruje. On myślał, że brakuje mu czasu na naukę, lub brakuje mu rozumu, lub zdolności, i o to prosi Stwórcę, o ilość. Lecz prawda jest w tym, że brakuje mu jakości, wiedzy o swoim prawdziwym braku, że nie ma w nim ważności odczuć, że on znajduje się pod sterowaniem Stwórcy, że brakuje mu wiary w to, że Stwórca steruje wszystkim z absolutnie dobrym zamiarem.

Jeżeliby byłoby u człowieka takie odczucie, on byłby szczęśliwy od tego, że otrzymuje od Stwórcy wyłącznie dobro i nie życzyłby sobie rozstawać się ze Stwórcą ani na mgnienie, ponieważ wiedziałby, że przegrywa, jeżeli obraca swoje myśli na inne rzeczy. A jeżeli uważa, że to nie jest to, czego mu brakuje, i sądzi, że brakuje mu innych rzeczy, to otrzymuje pomoc w tym, że Stwórca pokazuje mu, czego właśnie jemu brakuje, lecz człowiek oczekuje na coś innego, dlatego wydaje mu się, że idzie nieprawidłowo.

Dlatego pierwsza pomoc dla człowieka jest w tym, żeby uświadomił sobie zło w sobie, że jest to główna przeszkoda w staniu się pracującym dla Stwórcy. A następnie człowiek może już rozpocząć naprawienie. Czyli człowiek zobowiązany dojść do uświadomienia tego, że brakuje mu dwóch różnych rzeczy: rozumu i serca (mocha we liba). Lecz tylko zgodnie z wysiłkami człowieka, stopniowo otwierają się jemu te dwie rzeczy.

A kiedy osiągnął prawdziwe życzenie, czego rzeczywiście mu brakowało, nastaje czas otrzymywania prawdziwego nasłodzenia tego życzenia, dlatego że człowiek otrzymuje z góry prawdziwe życzenie, kelim i jego napełnienie, or, światło. Czyli życzenie odczucia braku w czymś, cierpienie, że brakuje jemu tego, czego on sobie życzy, i życzy sobie wyłącznie tego i niczego innego, ponieważ wyłącznie takie życzenie nazywa się prawdziwym, a nie życzenie nadmiarów, bez których może się obejść.

Pierwsza pomoc od Stwórcy dla człowieka jest w tym, żeby zrozumiał człowiek, co jest dla niego niezbędnym, i żeby cierpiał od tego, że nie posiada niezbędnego. To nazywa się życzeniem, kli, w które następnie Stwórca daje drugą pomoc – napełnienie tego życzenia.

Stąd zrozumiemy pytanie, że jeżeli Stwórca wie, że Mosze nie jest w stanie walczyć z faraonem, a wyłącznie sam Stwórca zdolny unicestwić go, po co proponuje Mosze, aby ten szedł razem z Nim do faraona?

Rzecz w tym, że człowiek zobowiązany rozpocząć sam iść drogą do Stwórcy, do połączenia właściwościami ze Stwórcą, i jeżeli on porusza się po swojej drodze, otrzymuje pierwszą pomoc od Stwórcy, odczucie tego, czego właśnie mu brakuje, aby osiągnąć – mocha we liba. I jednocześnie otrzymuje on cierpienia od braku oczekiwanego, pożądanego, czyli odczuwa brak tego, i wielkość cierpienia zależy od wysiłku, który włożył człowiek.

I dlatego powiedziano: „Pójdziemy do faraona”, ponieważ człowiek sam powinien iść i przykładać wysiłki, dlatego że wyłącznie zgodnie z ilością przyłożonych wysiłków odczuwa cierpienie od braku pożądanego, gdyż wykonane wysiłki wywołują życzenie – nie pozostawić swojej pracy w połowie drogi, dlatego że szkoda tych wysiłków, i zawsze jest nadzieja, że już otrzyma pożądane.

Wychodzi, że człowiek sam pracuje, bez względu na to, że nie jest w stanie osiągnąć pożądanego. Lecz pragnienie osiągnąć pożądane budzi w nim coraz to nowe pragnienia do przykładania wysiłków. Widzimy, że są dwie siły: człowiek powinien przyłożyć wysiłki dla osiągnięcia pożądanego, lecz żeby było w nim wielkie pragnienie osiągnąć, zobowiązany pracować, żeby zażyczyć sobie, aby Stwórca mu pomógł, co nazywa się pełnym życzeniem.

Czyli nie praca człowieka jest przyczyną tego, że on osiąga pożądane, tym on osiąga prawdziwe życzenie, niezbędność pożądanego, żeby wiedział, czego rzeczywiście mu brakuje. I dlatego stale otrzymuje on pomoc z góry w tym, że za każdym razem odkrywa, że coraz bardziej nie jest w stanie sam wyjść spod władzy faraona. A pomoc Stwórcy w tym nazywa się: „Dlatego że Ja wystudziłem jego serce”. I ochłodzenie egoistycznych sił u człowieka niezbędne dlatego, żeby pojawiły się w nim prawdziwe życzenia do prawdy, i że razem z tym niezbędna jest pomoc Stwórcy, aby dał wyższe światło, ponieważ u człowieka panuje naturalny egoizm, stworzony przez Stwórcę, i wyłącznie Stwórca może zmienić naturę człowieka, co nazywa się wyjściem z Egiptu.

Dlatego całe spotęgowanie egoizmu w człowieku odbywa się wyłącznie dlatego, żeby człowiek nabył pełne życzenie otrzymać pomoc Stwórcy, a pojawianie się coraz nowszych egoistycznych życzeń nazywa się: „I objawił się nowy król w Egipcie”. I życzenia te ciągle odnawiają się do tej pory, dopóki człowiek nie zawoła całym sercem i rozumem do Stwórcy.