Księga Zohar pyta, dlaczego powiedziano: „Pójdziemy do faraona”, chociaż wydawało się, że należało powiedzieć: „Idź do faraona”. Ponieważ Stwórca widział, że Mosze jest bogobojny, wówczas jak inni wysocy posłańcy nie mogliby zbliżyć narodu do Niego, więc powiedział Stwórca: „Ja doprowadzę ciebie do faraona, króla egipskiego, wielkiego krokodyla, który siedzi w swoim Nilu”. Chociaż wydawałoby się, że Stwórca powinien sam prowadzić z nim wojnę, jak powiedziano: „Ja – Stwórca”, czyli „Ja, a nie kto inny” i „żaden posłaniec”.
Różnica pomiędzy słowem „pójdziemy” i „idź” jest w tym, że pójdziemy oznacza, że pójdziemy razem. I to powinniśmy zbadać.
Księga Zohar pyta, dlaczego Stwórca powinien był iść razem z Mosze, i odpowiada, że Mosze nie mógł w pojedynkę walczyć z faraonem, a wyłącznie razem ze Stwórcą, i tylko z Nim. Jeżeli tak, to dlaczego Mosze powinien iść ze Stwórcą? Czyżby nie powiedziano: „Ja, i nikt inny, i żaden posłaniec”? W czym wówczas był sens, aby Stwórca szedł do faraona, który nazywa się krokodyl, razem z Mosze? Czyżby nie mógł On pójść do faraona sam, bez Mosze?
I oprócz tego, powinniśmy jeszcze zrozumieć słowa naszych mędrców. Powiedział Rejsz ben Lakisz: „Zło, które jest w człowieku, walczy z nim codziennie, pragnąc zniszczyć go”, jak powiedziano: „Złodziej obserwuje sprawiedliwego”. I jeżeliby Stwórca nie pomagał człowiekowi, człowiek nie wytrzymałby – jak powiedziano: „Ręka Stwórcy nie pozostawi nas”.
I w tym miejscu wynika jeszcze pytanie: Jeżeli sam człowiek nie jest zdolny wytrzymać tej walki bez pomocy Stwórcy, po co potrzebne nam to dublowanie? Wydawałoby się, że albo niech Stwórca da człowiekowi siły uczynić wszystko samemu, albo niech On uczyni wszystko sam. A dlaczego tu potrzebne są dwie siły – na początku siła człowieka, a następnie jeszcze i siła Stwórcy? Tak jakby za pomocą dwóch sił można byłoby pokonać siłę zła, a jednej siły będzie niewystarczająco.
Jak wiadomo nam, człowiek osiąga doskonałość przy osiągnięciu celu stworzenia. Czyli on powinien osiągnąć ten cel, ze względu na który stworzony świat, cel, który nazywa się: „Dać błago swoim stworzeniom”. Innymi słowy, stworzenia powinny przyjść do otrzymywania całego zadowolenia i błaga, które zamyślił dla nich Stwórca. A do tego nie można nazwać stworzenia podobnym właściwościami do Stwórcy, ponieważ, jak wiadomo, od doskonałej przyczyny powinny wychodzić wyłącznie doskonałe działania. A to znaczy, że wszyscy powinni odczuć piękno tego stworzenia tak, żeby każdy mógł zachwycać się nim, i żeby każdy mógł dziękować, wywyższając Stwórcę za to stworzenie, które On uczynił, i żeby każdy mógł powiedzieć: „Błogosławiony Ten, według słowa którego powstał świat”. Czyli wszyscy dziękowaliby Stwórcy za to, że On stworzył piękny świat, pełen nasłodzenia, i wszyscy byliby zadowoleni i szczęśliwi, mając radość od wszystkich zadowoleń otrzymywanych w świecie.
Jednak człowiek zaczyna zastanawiać się nad tym, czy rzeczywiście on jest zadowolony ze swojego życia, czy wiele radości on otrzymuje od samego siebie i swojego otoczenia, on widzi, że wszystko wokoło jest odwrotnością i cierpieniem, przy czym każdy cierpi po swojemu. I jeżeli on miałby powiedzieć: „Błogosławiony Ten, według słowa którego powstał świat”, on widzi, że mówiłby to nieprawdziwie.
Lecz, jak wiadomo, nasłodzenie i błago nie mogą otworzyć się w świecie wcześniej, niż będzie u nas życzenie oddawać. Przecież nasze życzenia otrzymywać jeszcze są nieczyste z powodu naszego egoistycznego sposobu otrzymywania (ze względu na siebie), który jest nie tylko bardzo ograniczony, lecz jeszcze oddala nas od Stwórcy (jest to skutek tego, że w kelim otrzymywania pracuje prawo cimcum alef, które nie pozwala otrzymać w nie światła).
Pragnienie otrzymać „życzenie oddawać” doprowadza do wojen, nieporozumień, ponieważ to życzenie przeciwne jest naszej naturze. I dlatego, żebyśmy mogli osiągnąć poziom „oddawania”, dane są nam Tora i przykazania – jak powiedziano: „Ja stworzyłem zły początek i stworzyłem Torę dla jego naprawienia”.
A oprócz tego jest nam dane przykazanie – pokochaj bliźniego swego, jak siebie samego, o którym rabi Akiwa powiedział, że jest to wielkie prawo Tory. Czyli doskonaląc miłość do swoich przyjaciół, człowiek uczy siebie wychodzić z poza granic miłości do siebie jednego, starając się osiągnąć miłość do bliźniego.
Lecz jak zrozumieć to, że ludzie, którzy wkładają wszystkie swoje siły w miłość do przyjaciół, ani na krok nie zbliżyli się do miłości do Stwórcy, czyli do tajnego ukrytego stanu, kiedy oni mogliby wykonać Torę i przykazania wyłącznie z miłości do Niego. I ludzie ci mówią, że w miłości do bliźniego oni odrobinę poruszają się do przodu, jednak w miłości do Stwórcy żadnego postępu nie widzą. Jednak i w miłości do przyjaciół są różne poziomy, które też są niezbędne.
I to można porównać z trzypiętrowym budynkiem, w którym na trzecim piętrze żyje król. Ten, kto chce wejść do króla, czyli ten, kogo życzeniem jest mówić z królem twarzą w twarz, wcześniej powinien wejść na drugie piętro, ponieważ nie jest możliwe wznieść się na trzecie piętro, nie będąc wcześniej na drugim.
I każdy rzecz jasna rozumie, że tak właśnie jest. Lecz jest szczególna przyczyna w tym, że należy najpierw wejść na drugie piętro, która nazywa się naprawienie. Ponieważ wznosząc się na drugie piętro, człowiek może nauczyć się mówić sam na sam z królem. I wtedy on będzie mógł poprosić króla o wszystko, czego pragnie jego dusza. Człowiek, który słyszał, że wcześniej należy wejść na drugie piętro i dopiero później na trzecie, doskonale to rozumie, lecz ponieważ jego jedyne pragnienie – zobaczyć króla – i nic więcej go nie interesuje, to wejście na drugie piętro jest dla niego ciężarem.
Lecz on nie ma wyboru, on wchodzi na drugie piętro, i nie interesuje go zupełnie, co tam jest, chociaż słyszał, że na drugim piętrze uczą ludzi rozmawiać z królem. Lecz na to on nie zwraca uwagi, gdyż nie jest to jego celem, a jego cel – dojść do króla, a nie uczyć się czegoś na drugim piętrze, przecież jego celem nie jest nauka, a spotkanie twarzą w twarz z królem. I nie ma on po co tracić czasu na puste czyny, ponieważ w porównaniu do króla wszystko jest niczym. A jeżeli tak, to po co ma interesować się tym, czego uczą na drugim piętrze?
I dlatego, kiedy wchodzi tam, u niego nie ma najmniejszego życzenia zatrzymać się tam, a chce on od razu wejść na trzecie piętro, tam, gdzie znajduje się sam król, ponieważ wyłącznie to jest jego pragnieniem. Lecz tu jemu mówią, że jeżeli nie nauczy się praw działających na drugim piętrze, prawdopodobnie obrazi godność króla. I dlatego nie ma u niego żadnej nadziei wejścia na trzecie piętro do tej pory, dopóki nie nauczy się wszystkiego, czego uczą na drugim piętrze.
Tak samo i z miłością do bliźniego: nie jest możliwym stać się godnym miłości do Stwórcy, dopóki nie stanie się godnym miłości do przyjaciela. Jak powiedział rabi Akiwa: „Pokochaj bliźniego swego, jak siebie samego” – jest to wielkie prawo Tory. Lecz kiedy człowiek trenuje siebie w miłości do przyjaciół, rozpatruje ją jako samodzielną wartość, widząc w niej wyłącznie coś dodatkowego, nieobowiązkowego.
I on wykonuje to przykazanie, ponieważ nie ma wyboru, lecz przy tym, w każdej minucie myśli tak: kiedy stanę się godny miłości do Stwórcy, będę mógł uwolnić się od miłości do przyjaciół, która dla mnie jest takim ciężarem. Przecież jest mi tak ciężko znosić moich przyjaciół, gdyż, jak widzę, właściwości każdego z nich ograniczone i różnią się od moich, i nie ma pomiędzy nami żadnego podobieństwa. I wyłącznie z powodu niezbędności siedzę z nimi, ponieważ nie mam innego wyjścia, dlatego że powiedzieli mi, że bez miłości do przyjaciół nie będę mógł osiągnąć miłości do Stwórcy.
Lecz jedno mogę powiedzieć o sobie, że wyłącznie jedno mam z tego, że siedzę z nimi razem i znoszę ich mowę, a oni mi zupełnie nie pasują – i jest to naprawienie siebie za pomocą cierpienia. I nie mam wyjścia, ponieważ mówią mi, że powinienem cierpieć w tym świecie, i dlatego cierpię i siedzę, i czekam na tę godzinę, kiedy będę mógł uciec od nich, i nie będę więcej patrzył na tę niskość, którą w nich widzę.
Rzecz jasna, taki człowiek nie przyjmuje od miłości do przyjaciół tego lekarstwa, które nazywa się „miłość do bliźniego”. On działa opierając się wyłącznie na tym, co mu powiedzieli, że nie ma wyjścia, gdyż w przeciwnym wypadku nie będzie mógł osiągnąć miłości do Stwórcy. Dlatego on wykonuje przykazanie miłości do przyjaciół, wykonując wszystkie zobowiązania określone przez przyjaciół. Lecz to, czego powinien się nauczyć, przechodzi poprzez niego. Czyli wyjść z miłości do siebie, ze swojego egoizmu, on nie może, i miłości do bliźniego nie osiąga. I przykazanie to wykonuje on nie z miłości, a z lęku, ponieważ nie można osiągnąć miłości do Stwórcy wcześniej, zanim nie osiągnie się miłości do przyjaciół. Dlatego on boi się nie wykonać przykazania miłości do przyjaciół, gdyż w przeciwnym razie nie osiągnie miłości do Stwórcy.
Podobnie do tego w naszym przykładzie, człowiek nie może wejść na trzecie piętro, gdzie znajduje się król, zanim nie wejdzie na drugie. I sens w tym, że on powinien nauczyć się nie hańbić godności króla. Zdrowy rozsądek mówi nam, że człowiek, który wszedł na drugie piętro, powinien być zadowolony, gdyż uczy się teraz prawidłowo zachowywać się w obecności króla, i kiedy wejdzie do królewskiego pałacu, nie zbluźni królewskiej godności. Dlatego znajdując się na drugim piętrze powinien skupić całą swoją uwagę na prawach, które są tu przyjęte i trenować je, dlatego że chce wejść do króla, żeby służyć jemu, a nie hańbić jego godności.
Lecz ma to odniesienie wyłącznie do tych, którzy chcą wejść do króla, żeby dostarczyć mu zadowolenie. Ten, kto chce wejść do króla, żeby otrzymać coś dla siebie, widzi swoje przebywanie na drugim piętrze jako zbędne i nieciekawe. I na drugie piętro on wchodzi wyłącznie z lęku, wiedząc, że w przeciwnym wypadku nie pozwolą mu wejść na trzecie piętro. Jednak on nie odczuwa żadnej potrzeby poznawania praw zachowania przed królem, których tam uczą, ponieważ wszystkie jego życzenia – wejść do króla, oparte wyłącznie na miłości do siebie, czyli na egoizmie.
Dlatego powinniśmy przyswoić sobie, że przykazanie miłości do przyjaciół dane jest nam dlatego, żebyśmy poprzez nie nauczyli się nie hańbić godności króla. Innymi słowy, jeżeli dać zadowolenie „dla Stwórcy” nie jest jedynym życzeniem człowieka, ten człowiek na pewno zbluźni godność króla. Dlatego nie powinniśmy zaniechiwać miłości do przyjaciół, ponieważ poprzez to człowiek nauczy się, jak ma wyjść z egoizmu i stanąć na drogę miłości do bliźniego. I kiedy człowiek ukończy całkowicie swoją duchową pracę, która jest związana z miłością do bliźniego, on będzie godny miłości do Stwórcy.
I należy wiedzieć, że w miłości do przyjaciół jest szczególność, polegająca na tym, że człowiek nie może okłamywać siebie mówiąc, że on kocha swoich przyjaciół, wówczas jak w rzeczywistości ich nie kocha. Przecież tu człowiek może kontrolować siebie – czy rzeczywiście on kocha ich, czy nie. A w miłości do Stwórcy człowiek nie jest w stanie siebie kontrolować, czy rzeczywiście jego zamiarem jest miłość do Stwórcy, czyli czy pragnie on wyłącznie dawać dla Stwórcy, czy jego życzeniem jest otrzymywanie ze względu na siebie.
Lecz należy wiedzieć, że po tych wszystkich naprawieniach, które człowiek jest w stanie uczynić bez pomocy Stwórcy, on jednak nawet na krok nie porusza się w duchowej pracy. I tu wynika pytanie, dlaczego człowiek powinien wszystko to czynić, jeżeli później powinien zasłużyć na pomoc Stwórcy? Czyżby Stwórca nie mógł pomóc bez działań ze strony stworzeń? Przecież w każdym wypadku, działania człowieka nie pomogą mu w duchowej pracy.
A rzecz w tym, że dopóki człowiek nie rozpocznie duchowej pracy, on nie wie, że nie jest w stanie pokonać swojego egoizmu. Lecz kiedy człowiek rozpoczyna swoją duchową pracę i czyni wszystko, co jest w stanie uczynić, może wznieść prawdziwą modlitwę do Stwórcy, prosząc Go o pomoc.
Jednak dlaczego Stwórca chce, żeby człowiek wzniósł do Niego prawdziwą modlitwę? Wydawałoby się, że tylko ludzie mogą chcieć, żeby do nich zwracano się z prawdziwą prośbą. Ponieważ jeżeli człowiek prawdziwie prosi o cokolwiek swojego przyjaciela, to znaczy, że on będzie później jemu rzeczywiście wdzięczny. A jak wiadomo, dla ludzi jest bardzo ważny szacunek i uznanie otaczających, i ponieważ wdzięczność jakby uniża człowieka przed jego przyjacielem, ostatni otrzymuje od tego zadowolenie. Lecz jeżeli mówimy o Stwórcy – czyżby On potrzebował szacunku, który mogą dać Mu ludzie? Po co więc Stwórcy potrzebne, aby człowiek wzniósł do Niego prawdziwą modlitwę z głębi serca?
A rzecz jest następująca. Wiadomo, co powiedziano w Księdze Zohar odnośnie słów mędrców: „Temu, kto przyszedł oczyścić się, pomagają”. Na to Zohar pyta: „W jaki sposób?”. I odpowiada: „Nową, czystą duszą” (neszama kadisza), czyli ten człowiek otrzymuje olśnienie z góry, nazywane się duszą, boskim poznaniem, i które jest częścią zamysłu stworzenia nasłodzić wszystkie Jego stworzenia. I tak, dzięki temu, że u człowieka jest pragnienie i życzenie dokonać działania ze względu na oddawanie, on będzie mógł otrzymać w nie światło, które nazywa się dusza. W ten sposób obydwa składniki są niezbędne. Dzięki temu, że człowiek rozpoczyna duchową pracę, on otrzymuje kelim. A ponieważ samodzielnie nie jest w stanie jej ukończyć, i zmuszony jest prosić Stwórcę o pomoc, on otrzymuje światło.
I teraz możemy zrozumieć słowa: „Pójdziemy do faraona, ponieważ ostudziłem Ja serce jego i serca niewolników jego, żebym mógł dokonać wszystkich objawień moich na nich”. Dlaczego Stwórca ostudził serce jego? Pismo wyjaśnia: „Żebym mógł dokonać wszystkich objawień moich na nich”. Lecz prawdziwy sens tego pytania: Dlaczego Stwórca wystudził serce człowieka tak, że on nie może samodzielnie pokonać zła w sobie?
Odpowiedź jest w tym, żeby człowiek zawołał do Stwórcy. I dzięki temu otrzyma kelim. I wtedy Stwórca będzie mógł umieścić wewnątrz tego pojemnika litery Tory, i to nazywa się duszą, którą Stwórca daje człowiekowi do pomocy. Ten stan nazywa się „Tora i Stwórca – jedna całość”, ponieważ „Moje objawienie” oznacza „litery Tory”, czyli Imiona Stwórcy. To oznacza „nasłodzić Jego stworzenia”, co jest częścią Zamysłu Stworzenia, i odbyć się to może wyłącznie w tym, u kogo jest przydatne życzenie do tego. A to życzenie objawia się poprzez wystudzenie serca, sprzyjające temu, żeby człowiek zawołał do Stwórcy o pomoc. A pomoc Jego jest w tym, jak powiedziano wyżej, że daje jemu „nową, czystą duszę”.
Teraz należy zrozumieć słowa „pójdziemy do faraona”, czyli „pójdziemy we dwoje”. Człowiek powinien rozpocząć pracę, żeby zobaczyć, że nie jest w stanie uczynić wszystkiego sam. Widać to z tego, że Mosze bał się pójść do niego, i Stwórca powiedział mu: „Ja doprowadzę cię do faraona…”, i to była pomoc od Stwórcy. I w czym była ta pomoc? W „nowej, czystej duszy”, jak powiedziano w Księdze Zohar. W ten sposób, wystudzenie serca – jak powiedziano, „ponieważ wystudziłem serce jego”, było dlatego, żeby u człowieka pojawiła się niezbędność w modlitwie. Przy czym modlitwa ta, nie jest taka jak u ludzi, którzy pragną szacunku otaczających, i otrzymują ten szacunek od tych, którzy zwracają się do nich z prośbą. Tu sens modlitwy jest w tym, żeby u człowieka pojawiły się nowe kelim, czyli żeby on potrzebował pomocy Stwórcy, ponieważ „nie ma światła bez kli”. A kiedy człowiek widzi, że nie jest w stanie dokonać wszystkiego sam, to u niego pojawia się niezbędność w pomocy Stwórcy.
I o tym mówili nasi mędrcy: „Stwórca pragnie usłyszeć modlitwę sprawiedliwych”. I tu również wynika pytanie: czyżby Stwórcy było potrzebne, żeby człowiek odstąpił i poprosił Go o pomoc? Jak już powiedzieliśmy, życzenie Stwórcy – nasłodzić swoje stworzenia, i ponieważ nie ma światła bez kli, On pragnie usłyszeć modlitwę sprawiedliwych, za pomocą której oni otwierają swoje kelim, i Stwórca będzie mógł dać w nie swoje światło. Stąd wynika, że ten moment, kiedy człowiek widzi, że nie jest w stanie pokonać swojego zła, jest rzeczywistym czasem proszenia Stwórcy o pomoc.
I teraz zrozumiemy słowa Stwórcy: „I wezmę Ja was narodem sobie, i będę dla was Stwórcą, i dowiecie się, że Ja – Stwórca wasz, który wyprowadza was spod cierpienia Egiptu”. A w Traktacie Brachot nasi mędrcy tak komentują słowa „który wyprowadza was spod cierpienia Egiptu”: I powiedział Stwórca Israelowi: „Kiedy wyprowadzę was, będziecie służyć mi, ponieważ dowiecie się, że właśnie Ja wyprowadziłem was z Egiptu – jak powiedziano: „Ja – Stwórca wasz, wyprowadzający was…”. Czyli jest niewystarczającym, że Stwórca wyprowadził naród Israela z Egiptu, i oni uwolnili się od męki i cierpienia, które tam mieli. I kiedy mówimy o służbie dla Stwórcy, czyli o duchowej pracy, wynika: czyżby było tego niewystarczająco? Tego, że stali się oni teraz wolni od egipskiej niewoli, gdzie pod władzą faraona nie mogą służyć Stwórcy, i gdzie wszystko, co oni budowali dla siebie – ten poziom, który osiągali w duchowej pracy – wszystko to odchodziło w ziemię.
Tak mówią nasi mędrcy. To jest zdanie rawa i Szmoela. Pierwszy mówi, że miasto nazywało się Pitom, a Ramzes oznacza, że ono rozpadło się. A w tłumaczeniu Raszi powiedziano, że jak tylko odrobinę budowali oni, miasto rozpadało się i upadało. I ponownie budowali oni, i ponownie ono upadało. A drugi mówi, że miasto nazywa się Ramzes, a Pitom oznacza, że przepaść pochłonęła go. Jak widzimy, różność pojmowania między rawem i Szmoelem jest powiązana nie z pojmowaniem rzeczywistości, a z tłumaczeniem. A rzeczywistość jest w tym, że wszystko, co oni budowali, upadało. Czyli jakie by oni budowy nie budowali dla siebie w duchowej pracy, przychodzili Egipcjanie – czyli obce myśli, które nazywane są Egipcjanami, i niszczyli całą pracę. I tak, całą duchową pracę, którą oni czynili, starając się z całych swoich sił służyć Stwórcy, pochłaniała ziemia. I w każdym dniu powinni byli rozpoczynać od nowa. I wydawało im się, że nie czynią żadnej duchowej pracy. Co więcej, za każdym razem, kiedy myśleli, że teraz powinni wzrosnąć, widzieli, że nie wzrastają, a jeszcze upadają, ponieważ za każdym razem u nich wynikały coraz nowsze pytania typu: „kto?” i „co?”.
I teraz powinniśmy zrozumieć, co jest szczególnego w wyjściu z Egiptu. Przecież synowie Israela mogli już służyć Stwórcy bez obcych, egipskich myśli. Czymże wtedy ta wiedza, o której powiedziano: „I dowiecie się”? Co daje nam wiedza o tym, że właśnie Stwórca wyprowadzi ich z Egiptu? I jeszcze niezrozumiałe, kiedy mówimy o egipskiej niewoli, że pracowali oni w ciężkich pracach, i kiedy byli uwolnieni stąd, czego im jeszcze brakuje?
A co to jest ciężka praca? Nasi mędrcy mówią: „Całą ich pracę, którą wykonywali pod przymusem…”. Powiedział rabi Szmoel Bar Nachmani w imieniu rabi Jonatana, że dawali męską pracę kobietom, a kobiecą mężczyznom. I obciążyli Egipcjanie synów Israela ciężką pracą. Rabi Elazar powiedział: „Słodką mową”.
Powinniśmy zrozumieć, co oznacza „pod przymusem” w sensie duchowej pracy. I tu należy rozróżnić dwa aspekty:
Działanie. Ono nazywa się otwartą częścią, czyli to, co jest otwarte człowiekowi. I nie można o tym powiedzieć, że tu człowiek może pomylić się i okłamać, ponieważ nie można pomylić się w tym, co jest otwarte dla oka. Wykonanie przykazań i nauka Tory widoczne są samemu człowiekowi, i reszta również może widzieć, czy wykonuje człowiek Torę i przykazania.
Zamiar. On nazywa się ukrytą częścią, ponieważ zamiar, który człowiek wkłada w dokonywane poprzez niego działanie, nie jest widoczny nikomu innemu. Lecz również i sam człowiek nie może widzieć zamiaru swojego działania, ponieważ w zamiarze można okłamać się lub pomylić. Przecież wyłącznie w tym, co jest widoczne dla oka i co nazywa się otwartą częścią, każdy może widzieć prawdę. Wówczas jak w tym, co dotyczy zamiaru serca i myśli, człowiek nie może opierać się na sobie. Czyli jest to ukryte tak od niego, jak i od reszty.
Teraz możemy wyjaśnić, co oznacza ciężka praca – jak powiedziano: wymieniali męską pracę na żeńską, itd. Męską pracą nazywa się stan, kiedy człowiek – już mężczyzna, jest w stanie pokonać swoje zło i zajmować się Torą i przykazaniami w działaniu. A ponieważ on nazywa się już mężczyzną, czyli wojownikiem, człowiek powinien walczyć ze swoim złem w działaniu. Dlatego dla niego nastąpił czas zajmowania się duchową pracą w drugim ze wspomnianych aspektów – ukrytej części, nad zamiarem. Czyli od tego momentu, on powinien starać się budować zamiar swoich działań „ze względu na to, aby dać zadowolenie dla Stwórcy”, a nie dla własnego egoizmu.
I co uczynili Egipcjanie, kiedy zobaczyli, że Israel stał się mężczyzną, zdolnym wyjść spod ich władzy i wejść pod działanie czystych sił? Oni zamienili ich pracę na żeńską, czyli uczynili tak, aby cała ich praca, tak jakby stała się żeńska. Innymi słowy, Egipcjanie dali do zrozumienia, że nikomu nie jest potrzebny ich zamiar, a głównym jest działanie. A w działaniach ty możesz mieć powodzenie, ponieważ widzisz, że jesteś mężczyzną i jesteś w stanie naprawić swoje zło, wykonywać Torę i przykazania we wszystkich szczegółach, i powinieneś włożyć całą swoją energię w bardzo dokładne wykonanie Tory i przykazań.
Lecz nie powinieneś zajmować się zamiarem, ponieważ ta praca nie jest dla ciebie, a wyłącznie dla wybranych. I jeżeli zaczniesz pracować ze względu na oddawanie, czyli będziesz pragnąć tego, żeby we wszystkim był zamiar ze względu na Stwórcę, tobie nie starczy sił do trzymania się wszystkich szczegółów otwartego działania, w którym nie możesz okłamać się, gdyż sam widzisz, co czynisz. I odpowiednio możesz tu uczynić więcej, wykonać działania we wszystkich szczegółach.
Z innej strony, co dotyczy zamiaru, u ciebie nie ma prawdziwej samokontroli. I dlatego radzimy tobie, dla twojej korzyści. I nie myśl, że chcemy ciebie oddalić od duchowej pracy. Ponieważ odwrotnie, pragniemy żebyś wywyższył się poziomem swojej duchowej czystości.
To nazywa się, że zamienili męską pracę na żeńską. Zamiast tego, żeby Israel czynił męską pracę, Egipcjanie wyjaśnili im, że lepiej im czynić żeńską pracę, czyli pracę należącą do kobiety.
A żeńską pracę na męską – oznacza, że ci mężczyźni nie mają sił walczyć, ponieważ „wycieńczyły się siły ich, jak u kobiety”, czyli stali się słabymi w wykonaniu Tory i przykazań, i nie mieli sił dotrzymywać nawet otwartej części przykazań, które nazywa się działaniem. I cała ich duchowa praca, w pokonaniu zła w sobie, była wyłącznie w stosunku do działania, a nie w stosunku do zamiaru.
Dlatego przyszli do nich Egipcjanie i wyjaśnili, że nie chcą przeszkadzać im w ich duchowej pracy, a odwrotnie, chcą, aby oni stali się prawdziwymi sługami Stwórcy. „Tak jakby my widzimy, że wy chcecie czynić duchową pracę. I dlatego mówimy wam, że główne w duchowej pracy nie działanie, a zamiar. Wy chcecie pracować w działaniu, czyli przyuczyć siebie do walki ze swoim ciałem, uczyć się dodatkową godzinę lub modlić się dłużej o pół godziny. Chcecie objawić swoje starania, wypowiadając wszystkie odpowiedzi podczas publicznej modlitwy, nie rozmawiając podczas publicznego powtórzenia modlitwy. I komu to potrzebne? Główne – to zamiar ze względu na Stwórcę. I właśnie tu należy przykładać wszystkie wasze wysiłki. A więc po co tracicie siły na puste rzeczy? Nawet jeżeli z punktu widzenia Galachy należy trzymać się wszystkich drobiazgów, ta praca nie dla was. Jest to praca kobiety, a wy powinniście wykonywać pracę męską. A to, że chcecie pracować wyłącznie w działaniu, nie przystoi wam. Przecież powinniście opierać się na zamiarze, czyli wszystkie siły, jakie macie dla pracy, kierujcie na to, aby wszystko było ze względu na Stwórcę. I w żadnym wypadku nie myślcie, że chcemy wam zaszkodzić w waszej duchowej pracy, ponieważ chcemy, żebyście właśnie odwrotnie, wywyższyli się w duchowym i doszli do doskonałości, czyli do stanu, kiedy wszystkie wasze czyny będą wyłącznie dlatego, żeby dostarczyć zadowolenie waszemu Stwórcy”.
I ponieważ oni znajdowali się jeszcze na poziomie, który nazywa się kobieta, nie mieli sił na sprzeciwienie się nawet w działaniu. I to nazywa się: „Zniknęły siły ich, jak u kobiety”. I tu Egipcjanie wyjaśnili im, że główne – to zamiar „ze względu na Stwórcę” i Egipcjanie byli pewni, że im nie wystarczy sił na walkę w duchowej pracy.
I o tym pisał Rambam: „Powiedzieli nasi mędrcy, żeby człowiek cały czas zajmował się Torą, choćby nawet z egoistycznym zamiarem, ponieważ od egoistycznego zamiaru przechodzi do altruistycznego. I dlatego, kiedy uczą dzieci, kobiety i ludzi prostych, ich uczą pracować z lęku i za wynagrodzenie do tej pory, dopóki nie powiększy się ich wiedza i nie napełnią się oni mądrością. Wyłącznie wtedy otwierają im tę tajemnicę, stopniowo wprowadzają ich w to, aby oni osiągnęli to i poznali, i zaczęli służyć Stwórcy z miłości.”
A Egipcjanie radzą znajdującym się na poziomie kobiety nie postępować zgodnie z Rambamem, a odwrotnie, bez względu na to, że oni znajdują się na poziomie kobiety i dzieci, od razu rozpoczynać pracę ze względu na Stwórcę. I przy tym Egipcjanie byli pewni, że pozostaną oni pod ich władzą, poza duchowym.
To nazywa się ciężka praca, jak powiedział rabi Szmoel Bar Nachmani – „pod uciskiem”. I wyjaśnił Raszi – pod uciskiem i zniszczeniem ciała. I rzecz w tym, że kiedy wymieniają męską pracę na żeńską, a żeńską na męską, wychodzi to, co jest opisane wyżej. Ponieważ męska praca była w tym, żeby walczyć ze sobą i iść do przodu, budując zamiar ze względu na Stwórcę. I Egipcjanie osłabili ich w tej pracy, gdyż byli przeciwko niej. I dlatego, oprócz pokonania siebie po to, żeby wyrosnąć w zamiarze ze względu na Stwórcę, oni mieli dodatkową robotę, ponieważ Egipcjanie przekonywali ich, że ta ich praca nikomu nie jest potrzebna. Dlatego że praca dla oddawania nie jest dla nich, a wyłącznie dla wybranych. To nazywa się podwójną pracą:
- Praca po pokonaniu siebie, dla budowy altruistycznego zamiaru.
- Walka z Egipcjanami w przekonaniu, że jest to nieprawidłowe, i oni – synowie Israela, mogą budować altruistyczne zamiary, a to, co Egipcjanie mówią, że oni powinni czynić pracę kobiety – jest to nieprawda. A cały zamiar Egipcjan był w tym, żeby Israel nie zbliżył się do altruistycznej pracy.
Oni wymieniali żeńską pracę na męską mówiąc, że żeńska praca niczego nie jest warta, pusta – wykonywać Torę i przykazania wyłącznie w działaniu, wtedy jak cała walka ze złem jest wyłącznie w działaniu. A to jest przeciwne słowom Rambama, że kobiety powinny zajmować się wyłącznie czynami, i nie należy uczyć je budować altruistycznych zamiarów.
I dlatego kiedy przyszli Egipcjanie i powiedzieli im, że powinni czynić męską pracę, czyli budować altruistyczne zamiary, to ciężką stała się ich praca po tym, jak usłyszeli, że:
- Ze względu na Stwórcę oni w ogóle nie są zdolni pracować.
- Walczyć z ciałem i wykonywać praktycznie przykazania stało im się trudniej, niż do przyjścia obcych – Egipcjan – myśli, które sugerowały im, że praktycznie działania bez zamiaru nic nie są warte, i tym obniżyli ważność wykonania Tory i przykazań z egoistycznym zamiarem.
W ten sposób, z powodu Egipcjan, żeńska praca utraciła teraz dla nich jakąkolwiek wartość. I to doprowadziło do tego, że ona stała się ciężką pracą „pod złamaniem i zniszczeniem ciała”.
I tak widzimy, że słowo wycieńczenie można tłumaczyć na trzy różne sposoby. Przy czym, we wszystkich tych tłumaczeniach nie ma żadnej przeciwności, ponieważ wszystkie te trzy rzeczy istnieją jednocześnie, i każdy wybiera pasujące sobie tłumaczenie.
- Pierwsze tłumaczenie daje rabi Elazar, który mówi, co znaczy: „Poprzez słodką mowę”.
- Rabi Szmuel Bar Nachmani mówi, co oznacza: „Złamanie i zniszczenie”.
- Rabi Szmuel Bar Nachmani mówi w imieniu rabi Jonatana, że wymienili męską pracę na żeńską, a żeńską na męską.
Lecz wszyscy są zgodni z tym, że ciężka praca – to złamanie ciała. Dlatego że była ta praca ciężka do tego stopnia, że mówili o niej: „Praca łamiąca ciała”. Dlatego że zamieniali męską pracę na żeńską, i odwrotnie. To doprowadza do ciężkiej pracy.
Jednak dlaczego oni słuchali Egipcjan? Dlatego że mówili oni z Israelem poprzez „słodką mowę”, czyli „egipskie myśli” przychodzą do Israela w postaci słodkiej mowy i rady, powołanych, aby w żadnym wypadku nie oddzielać ich od duchowej pracy, a odwrotnie, pokazać im, jak należy iść drogą Stwórcy, żeby mieć powodzenie, nie tracąc na próżno czasu. I ponieważ Israel słyszał, że do niego zwracają się słodką mową, było im ciężko pokonać te myśli.
Stąd jest zrozumiałe, dlaczego słuchali oni Egipcjan, kiedy ci wymieniali męską pracę na żeńską i odwrotnie. A to dlatego, że Egipcjanie zwracali się do Israela słodkimi słowami. Więc z powodu dwóch wyżej pokazanych przyczyn, synowie Israela czynili ciężką pracę, która, jak mówił rabi Szmoel Bar Nachmani, łamała, czyli była ich pracą łamiącą ciało.
I stąd staje się zrozumiałe, że niewystarczające jest, że Stwórca wyprowadził naród Israela z Egiptu, czyli spod niewoli Egipcjan, i oni mogli zajmować się Torą i przykazaniami, każdy ze swoim poziomem poznania, a egipska klipa, czyli nieczyste życzenia, które nazywane są Egipcjanie, już nie mogła zaszkodzić ich duchowej pracy. Na ile jest wielkie to cudo, i kto jest w stanie ocenić całą jego wielkość? Ponieważ człowiek zdaje sobie sprawę w tym, ile cierpienia wypadło na jego los, kiedy był na wygnaniu, w niewoli u faraona, króla egipskiego, i ocenia w głębi serca swego głębię ciemności, podczas budowy Pitom i Ramzes.
I teraz, w jednym momencie, otwierają się wrota nieczystych egipskich klipot i one wychodzą na wolność, i pozostają w swojej własnej władzy. Czyli teraz, u niego pojawiła się wola do zajmowania się Torą i przykazaniami ile zechce, bez żadnych obcych przeszkód. Jaką radość i wzniesienie duchem nadaje człowiekowi, kiedy on porównuje stan ciemności i stan światła! I to nazywa się: „Oddzielające światło od ciemności”.
Z powiedzianego jest jasne, dlaczego niezbędnym jest wiedzieć, że wyłącznie Stwórca wyprowadzi was spod męki egipskiej, zgodnie z tłumaczeniem naszych mędrców: „Kiedy wyprowadzę was, będziecie służyć czynem, ponieważ, jak dowiecie się, że właśnie On wyprowadził was z Egiptu, jak powiedziano, Ja – Stwórca wasz, wyprowadzający was spod męki egipskiej”. Lecz zawsze należy rozumieć ten cel, który pragniemy osiągnąć. I ponieważ cel stworzenia – dać nasłodzenie wszystkim stworzeniom, nasz cel – otrzymać wszystkie te błaga i nasłodzenia, które On nam przygotował. Jednak dla naprawienia, które nazywa się: „Połączenie się ze Stwórcą”, czyli zrównanie się ze Stwórcą właściwościami, powinniśmy wykonywać pracę, która pomoże nam otrzymać „życzenie oddawać”. Tak czy inaczej, to wyłącznie naprawienie stworzenia, a doskonałość przy tym jeszcze nie jest osiągalna. Przecież doskonałość – jest to poznanie Stwórcy, czyli niezbędnym jest poznać i osiągnąć Torę, która nazywa się Imionami Stwórcy. Dlatego niewystarczającym jest, że mamy już siły wykonywać Torę i przykazania bez żadnych przeszkód, ponieważ to wyłącznie naprawienie, a nie osiągnięcie doskonałości. A doskonałość – jest to osiągnięcie wiedzy Tory, kiedy „Tora, Israel i Stwórca są jednym”. Mówią nasi mędrcy: „Jak powiedział Stwórca Israelowi: kiedy wyprowadzę was, będziecie służyć czynem, ponieważ jak dowiecie się, że właśnie On wyprowadził was z Egiptu, jak powiedziano – „I dowiecie się, że Ja – Stwórca wasz, wyprowadzający was spod mąk egipskich. Ja, a nie wysłannik…”. I to oznacza, że wszyscy powinni przyjść do poznania Stwórcy, który nazywa się Tora, a ona nazywa się Imiona Stwórcy.