W rozdziale Ekew napisano: „I będzie, za to, że będziecie słuchać przykazań tych i chronić, i wykonywać je, będzie Stwórca, Pan wasz, chronić wasz sojusz i miłość, o których On przysięgał ojcom waszym”. I wyjaśnia Raszi: „I będą za to, że będziesz słuchać…” – lekkie przykazania, których zaniechuje człowiek, „to chronić będzie Stwórca”. Stwórca dotrzyma swojej obietnicy”.
I należy zrozumieć ten warunek, który postawiony przez Stwórcę: Jeżeli będziecie wykonywać lekkie przykazania, to ja wykonam obietnice, które obiecałem ojcom, w przeciwnym wypadku – nie będę mógł wykonać. Ponieważ rzecz jasna te warunki, które są wygodne dla Stwórcy, nie są podobne do warunków króla z ciała i krwi, kiedy warunki, które On wysuwa, wygodnie są dla dającego, lecz tu, rzecz jasna, one są na błago stworzeniom. Czyli w inny sposób oni nie będą mogli otrzymać tego, co było obiecane im. I jeżeli tak, należy zrozumieć, co to za warunki wykonania lekkich przykazań.
I żeby zrozumieć ten warunek, należy przede wszystkim wyjaśnić, co to jest za przysięga, którą dał Stwórca praojcom? Rzecz jasna nie mówi się o materialnym, a bezwzględnie sens obiecanego był w tym, że Stwórca pozwoli narodowi Israela stać się godnymi celu stworzenia, czyli „dostarczyć zadowolenie stworzonym”, które polega na tym, żeby dusze osiągnęły źródło, swój korzeń, określany przez pięć części duszy, które nazywane są NaRaNHa’J.
I dlatego, żeby dusze otrzymały nasłodzenie, przygotowane dla nich, i razem z otrzymaniem tego nasłodzenia nie odczuwały wstydu, dana jest nam praca, która nazywa się „praca na oddawanie”. To oznacza, że przede wszystkim człowiek powinien przyuczyć siebie do tej pracy. I żeby było miejsce dla wyboru – wyboru zamiaru, z którym on wykonuje Torę i przykazania, powinno było odbyć się skrócenie i ukrycie – tylko wtedy on ma miejsce na wybór.
Lecz jeżeliby nasłodzenie nie było ukryte, zmuszony byłby wykonać Torę i przykazania ze względu na siebie. I co by nie czynił, wszystko byłoby dla napełnienia własnego egoizmu, gdyż w takim wypadku nie można powiedzieć, że wszystko jest dane ze względu na oddawanie. Ponieważ kiedy otwiera się światło, nasłodzenie od niego jest o wiele większe niż od wszystkich materialnych nasłodzeń naszego świata. Tak samo i w materialnym świecie istnieje reguła: Czym mniejsze jest nasłodzenie, tym mniejsze wysiłki należy przyłożyć, żeby odmówić się od niego. I przecież nie można powiedzieć, że zamiar, z którym człowiek otrzymuje nasłodzenie – to wyłącznie oddawać, jeżeli on nie może odmówić nasłodzenia. On powinien być pewnym w sobie: jeżeli on nie może zmienić swojego zamiaru na ze względu na oddawanie, to on gotów odmówić nasłodzenia. Dlatego, czym mniejsze nasłodzenie, tym lżej odmówić go.
Dlatego dane nam jest ukrycie na nasłodzenie od Tory i przykazań. I dane jest odczuwać smak materialnych nasłodzeń. I powinniśmy wierzyć powiedzianemu w Zohar, że każde zadowolenie i nasłodzenie znajdujące się w materialnym, tylko i wyłącznie jest jako cienka świeca, co oznacza bardzo słabe światło w porównaniu ze światłem nasłodzenia zawartym w Torze i przykazaniach. I dlatego wszystko ustawiono tak, żeby człowiek wypróbował siebie w otrzymaniu materialnych nasłodzeń, a następnie on już może wyjść spod zakazu skrócenia i ukrycia w tej mierze, w której jest u niego możliwość wyboru i powiedzenia, że on otrzymuje to nasłodzenie i zadowolenie dlatego, że chce dostarczyć tym zadowolenie dla Stwórcy.
I następnie, jeżeli on wytrzymuje wypróbowania i nabywa ten mały poziom, który osiągnął w pracy dla Stwórcy, dają jemu jeszcze większy poziom, żeby ukierunkować na niego wszystkie swoje działania ze względu na oddawanie. I tak on idzie po schodkach, aż nie osiągnie całego NaRaNHa’J korzenia swojej duszy. I sens NaRaNHa’J, który człowiek osiąga, jest to właściwość sześciuset trzynastu części Tory, składającej się z sześciuset trzynastu przykazań Tory i siedmiu przykazań mędrców Talmudu, co w gematrii równa się 620-tu imionom, danym człowiekowi do poznania.
I popatrz w księdze Brij Hacham (4.2, strona 65), gdzie powiedziano: „To jest to, co napisano w „Ec Chaim”, że wszystkie światy są stworzone tylko w jednym celu – otworzyć stworzeniom imiona Stwórcy. I ponieważ opuściła się dusza i oddzieliła się w materialne ciało, to nie może powrócić w swój świat i zlać się ze swoim korzeniem, gdzie znajdowała się do przyjścia w ten świat. Lecz powinna ona powiększyć swój poziom 620 razy w porównaniu do tego, jaką była przedtem w korzeniu, który jest tajemnicą całej doskonałości, cały NaRaNHa’J do jechida. Dlatego nazywa się jechida imieniem keter, żeby wskazać na liczbę 620.
Z powiedzianego możemy widzieć, co to za przysięga, którą dał Stwórca naszym praojcom, i jak jest możliwe na tyle osiągnąć doskonałość. I w tym procesie są dwie strony:
a) Niezbędność tak wielkiej doskonałości, dlatego że wiadomo, że nie ma światła bez kli – pojemnika dla jego otrzymywania, czyli nie ma napełnienia bez braku. I wtedy powstaje pytanie: W jaki sposób można otrzymać to odczucie, że brakuje nam osiągnięcia NaRaNHa’J? I zostało wyjaśnione, że całe materialne nasłodzenie, za którym biegnie cały świat, jest nie więcej niż mała iskierka w porównaniu z nasłodzeniem duchowym, i rzecz jasna, kiedy człowiek stanie się godny otrzymać nawet niewielkie duchowe świecenie, on odczuje ogromne nasłodzenie. I kto wtedy podpowie mu, że tego jest niewystarczająco, że dopóki nie osiągnie właściwości światła jechida, on jeszcze nie uważa się za tego, który przyszedł do doskonałości?
b) W jaki sposób pojawia się u człowieka możliwość przeciwstawić się tak wielkim nasłodzeniom i powiedzieć, jeżeli on nie będzie mógł naprawić otrzymania tych nasłodzeń w imię wyższego celu: „Ja odmawiam nasłodzeń”? Skąd on weźmie takie siły? Czyż nie widzimy jak ciężko przeciwstawić się nawet materialnym nasłodzeniom, a przecież mówimy, że one są tylko i wyłącznie słabym świeceniem, iskrami, które wpadły w egoistyczne życzenia. Jak trudno powiedzieć, że on odmawia sobie tych nasłodzeń, jeżeli nie może myśleć o oddawaniu.
Przecież jak materialne nasłodzenia dzielą się na wielkie nasłodzenia i małe, tak tym bardziej i w duchowym jest wiele poziomów i rozróżnień, i powstaje pytanie: „Skąd człowiek weźmie tak wielkie siły na pokonanie?”.
Właściwie należy wyjaśnić dwa pytania:
- Skąd nabywa niezbędność osiągnąć wielki stan?
- Skąd weźmie siły wytrzymać odmowę od nasłodzeń, żeby być pewnym w tym, że otrzymuje nasłodzenie wyłącznie w celu dostarczenia radości swojemu Stworzycielowi?
I żeby zrozumieć to, na początku pokażemy powiedziane poprzez mędrców: „Egoizm człowieka powstaje u niego każdego dnia i żąda zniszczyć go, o czym powiedziano: „Oczekuje złodziej sprawiedliwego i prosi o zabicie go, i jeżeliby Stwórca nie pomógł mu, sam nigdy by nie dał rady”, o czym powiedziano: „Stwórca nie pozostawi sprawiedliwego”. I pytali, co jest tu podwójnie niezrozumiałe:
a) Jeżeli dany jest człowiekowi jego egoizm, dlaczego więc nie jest na jego siłach przeciwstawić się jemu, lecz obowiązkowo Stwórca powinien jemu pomóc? Czyżby wybór nie oznaczał, że od człowieka zależy utrzymanie się? A stąd wynika, że nie ma człowiek wyboru, żeby mógł ustać, lecz wyłącznie za pomocą Stwórcy? I czyżby za pomocą własnych sił nie dał rady? Jest pytanie: Dlaczego Stwórca nie dał siły człowiekowi, żeby on mógł pokonać zło?
b) Jeżeli nie na siłach człowieka pokonać zło, dlaczego wtedy napisano, że Stwórca pomaga jemu? Czyli że człowiek powinien rozpocząć sprzeciwiać się, a kiedy widzi, że nie może poradzić sobie, wtedy Stwórca pomaga mu. I dlaczego Stwórca nie okazuje jemu pomocy natychmiast, kiedy przychodzi do niego zło? Z tego wychodzi, że kiedy człowiek rozpoczyna pracę, to tak czy inaczej nie jest w jego siłach pokonać zło.
Jeżeli tak, dlaczego Stwórca powinien czekać, aż człowiek nie rozpocznie pracy, a tylko następnie przychodzi pomoc? I w czym jest korzyść ze straty czasu, czyli z tego, że Stwórca czeka, żeby człowiek rozpoczął swoją pracę? Kto tu wygrywa od tej straty czasu? Czyżby nie od razu, kiedy przychodzi zło do człowieka, powinien Stwórca okazać mu pomoc, zanim człowiek rozpocznie pracę?
Lecz rzecz w tym, że skrócenie i ukrycie były dane dla naprawienia świata. W przeciwnym wypadku nie mogłyby istnieć żadna rzeczywistość, żeby miał człowiek możliwość nawet rozpocząć pracę w pokonaniu swojego egoizmu. Dlatego że w naturze człowieka – we wszystkim naśladować życzenie swojego egoizmu, który jest osnową oddalenia stworzenia od Stwórcy, a to co dobywa się za tym – to tylko naprawienie egoistycznego życzenia.
Wychodzi, że życzenie otrzymywać jest osnową, a reszta, co przychodzi za tym, tylko dla naprawienia jego. Wychodzi, że życzenie otrzymywać pozostało, tylko należy dodać naprawienie jego. Lecz kim jest on, otrzymujący wszystkie te naprawienia? Rzecz jasna, że nikt inny, jak samo życzenie otrzymywać. Wiadomo, że nawet kiedy mówimy o poziomach charakteryzowanych życzeniem oddawać, to oznacza, że egoizm istniejący na tym poziomie nie jest wykorzystywany, a pokonuje go i obraca w altruizm. Zgodnie z tym wychodzi, że naprawienie, które powinien uczynić człowiek, związane jest wyłącznie z jego życzeniem otrzymywać, czyli nadać jemu zamiar ze względu na oddawanie. I czym większe nasłodzenie, tym trudniej odmówić sobie jego i powiedzieć, że jeżeli nie będzie mógł zmienić zamiaru ze względu na oddawanie, to on nie chce otrzymywać nasłodzenia.
Wychodząc z tego, przede wszystkim należy naprawić życzenie otrzymywać (awijut), żeby ono nie było aż tak duże – na tyle, że niemożliwe jest dla człowieka go pokonać. Dlatego zmuszeni są dać jemu życzenia ze słabszym nasłodzeniem. I następnie, kiedy widzą, że może pokonać małe nasłodzenia, dają jemu większe, itd.
Dlatego dana jest człowiekowi praca iść wiarą ponad wiedzę. I ta praca wydaje się człowiekowi lekka – od słowa „lekkomyślny”, i człowiek nie docenia tej pracy, uważając za stratę czasu stan, kiedy on jest zmuszony wykorzystywać wiarę. On uważa, że taka praca pasuje dla kobiet i dzieci, lecz nie dla niego, gdyż on posiada rozum i bystry umysł.
Przecież on powinien zrozumieć wszystko, co widzi, wszystko co dzieje się w świecie, i żeby wszystko to jemu smakowało. I niezbędność czynić coś, nie widząc, że jest to na korzyść – jak można zgodzić się wykonywać te działania pasujące dla głupców, czyli dla ludzi niekontrolujących swoich myśli ani swojego postępowania.
I dlatego ludzie zawsze pragną tego unikać. I jeżeli czasami zgadzają się jednak rozpocząć pracę ponad wiedzę, to tylko z powodu niemożności wyboru. Przecież człowiek nie ma nawet najmniejszego pojęcia, lecz cały czas pragnie jednego, mówiąc: „Kiedy ja będę mógł pozbyć się podobnych stanów, przecież nie wypada mi znajdować się pomiędzy niebem a ziemią, kiedy rozum nic nie rozumie, nie widzi niezbędności w tym, co powinien czynić”. I co on wtedy pragnie osiągnąć? On pragnie osiągnąć taki poziom, żeby być powyżej zwykłych ludzi.
Kiedy on patrzy na masę ludzi, kiedy oni zajmują się Torą i przykazaniami – bez żadnej samokontroli, to mówi o ich, że oni mogą wykonywać wszystko z natchnieniem i dokładnie dotrzymywać wszystkich detali z powodu nieobecności u nich odczucia samokontroli. Dlatego są zdolni iść tak, z zamkniętymi oczami. Przecież jeżeli by mieli chociaż odrobinę rozumu, to również byliby jak ja. Ja wykonuję Torę i przykazania i chociaż widzę, że praca ta nie jest na moją siłę, lecz nie ma wyjścia: w przeciwnym wypadku nie będzie u mnie żadnej więzi z duchowym, i dlatego wszystko czynię wymuszeniem, bez własnego życzenia.
I wówczas kiedy zapominam, że idę ponad rozum, ja czynię wszystko jak wszyscy. Lecz kiedy przychodzą myśli o tym, na czym zbudowana jest moja duchowość, ja powinienem odpowiedzieć swojemu ciału, że „na niczym ona nie oparta”, i można powiedzieć, że istota duchowego zbudowana jest właśnie na właściwości wiary ponad wiedzę. I teraz ja mogę wykonać przykazanie wiary, dlatego że teraz widzę, że nie ma u mnie żadnej osnowy. Lecz zazwyczaj człowiek upada pod ciężarem tych pytań i nie może wznieść się.
Przecież w rzeczywistości jest to pytanie faraona – króla Egiptu, który powiedział: „Kim jest Stwórca, żebym ja słuchał Jego głosu”. Dlatego ten człowiek mówi, że droga wiary, która jest dana od Stwórcy, żebyśmy szli tą drogą – droga ta nigdy nie będzie miała powodzenia. I jeżeliby Stwórca posłuchał jego głosu, powinien był pozwolić nam pracować na podstawie wiedzy, a nie wiary. I rzecz jasna wtedy dodałoby się wielu ludzi wykonujących Torę i przykazania. Lecz i na drodze wiary jest również wielu ludzi, którzy rozpoczęli tę pracę, lecz następnie stali się „uciekającymi z pola bitwy”.
I na to powiedział Baal ha Sulam: „To, że Stwórca wybrał, żebyśmy szli drogą wiary, to nie dlatego, że człowiek znajduje się na jakimś poziomie i nie można jego prowadzić w inny sposób, a tylko drogą wiary, lecz dlatego że droga ta ma największe powodzenie. Dlatego wybrał Stwórca tę drogę, żebyśmy przyjęli na siebie tą kolejność w swojej pracy, żeby za pośrednictwem niej była u nas możliwość osiągnąć cel, który nazywa się „życzenie Stwórcy nasłodzić swoje stworzenia”, żeby otrzymać dobro i nasłodzenie, i być w całkowitej jedności, czyli równymi Stwórcy. I chociaż stworzenia nie rozumieją tego, lecz tak właśnie jest”.
Z wyżej powiedzianego wychodzi, że chociaż wiara jest przyjmowana przez nas jak poniżenie i lekkomyślność, czyli uważa się za nieważną w naszych oczach, jednak ona jest drogą, po której można dojść do celu.
I z tego zrozumiemy powiedziane przez Raszi: „Jeżeli przykazanie, którego człowiek zaniechał, lekkie, to wtedy – posłuchajcie”. I tu wskazuje na wiarę, którą człowiek zaniedbuje, i należy „posłuchać”, na skutek czego pojawią się u człowieka życzenia, za pomocą których on przyjdzie do celu stworzenia.
I kontynuuje Raszi: „I chroń go obietnicą”. To oznacza, że warunek postawiony jest nie dla wygody Stwórcy – wygoda właściwa jest wyłącznie dla ciała i krwi, kiedy daje cokolwiek na warunkach wygodnych dającemu, lecz w stosunku do Stwórcy warunek „jeżeli będziecie strzec lekkich przykazań” skierowany jest na korzyść człowiekowi. Właśnie za pośrednictwem tego człowiek może przyjść do doskonałości i stać się godnym przygotowanego jemu w zamyśle stworzenia.
Z powiedzianego wyjaśnijmy to, o co pytaliśmy:
a) Dlaczego Stwórca nie okazuje pomocy człowiekowi, kiedy zło panuje w nim, lecz czeka, dopóki człowiek sam rozpocznie pracy w jego pokonaniu, i następnie okazuje Swoją pomoc, jak powiedzieli mędrcy: „Jeżeliby Stwórca nie pomógł”. Na przykład, kiedy człowiek niesie wielki ciężar i nie ma u niego więcej siły nieść, to on prosi o pomoc, i przychodzą ludzie, i pomagają mu. Lecz kiedy nie prosi, żaden nie przyjdzie jemu na pomoc.
b) Co oznacza, że nie dał Stwórca jemu siły, żeby sam mógł pokonać, lecz tak jakby powiedział mu: „Dałem tobie wybór: pokonać zło”. Rzecz jasna, należy powiedzieć, że Stwórca dał mu siły pokonać zło. I razem z tym mówi się, że bez pomocy Stwórcy nie jest zdolny człowiek pokonać go. Jeżeli tak, to jedno przeciwne jest drugiemu.
I dwa te pytania obejrzymy razem z dwoma poprzednimi:
a) Kiedy człowiek staje się godny najmniejszego poziomu w duchowym, on odczuwa w tym nasłodzenie większe niż wszystkie nasłodzenia ziemskie razem wzięte. Jak powiedziano u Ari: „Wszystkie nasłodzenia, które otrzymujemy w naszym świecie, wychodzą z duchowego, gdyż na skutek rozbicia kelim i grzechu Adama spadły iskry duchowego w nieczyste egoistyczne życzenia – klipot. I jest to teraz źródłem wszystkich ziemskich nasłodzeń, które nazywane są w Zohar „cienka świeca”, świecąca w egoistycznych życzeniach. I najmniejszy poziom w duchowym, gdzie zawarta jest istota światła, niesie w sobie doskonałe nasłodzenie i pełne zadowolenie. Dlatego nie ma żadnej potrzeby w dalszym wzroście. Jeżeli tak, kto powie człowiekowi, że powinien rosnąć i poruszać się dalej w duchowym?
b) Skąd wtedy weźmie tak wielkie siły, żeby miał możliwość otrzymać tak wielkie nasłodzenia ze względu na oddawanie. I żeby w przeciwnym wypadku był gotów odmówić ich?
I było mówione, że przecież: „Nie ma światła bez kli, czyli nie ma napełnienia bez braku”. I dlatego zobowiązany jest człowiek rozpocząć pracę, i kiedy on chce pokonać zło i nie może, wtedy u niego powstaje brak. I kiedy widzi, że nie jest on zdolny sprawdzić się, wtedy prosi o pomoc Stwórcę, i wtedy Stwórca może dać mu napełnienie, bo przecież jest już w nim kli dla otrzymywania tego napełnienia.
I sens tego, że Stwórca nie dał jemu siły pokonać samemu, jest w tym, że człowiek, kiedy jest jakiekolwiek napełnienie, jest zadowolony z tego. Wychodzi, że nie ma niezbędności u człowieka stać się godnym NaRaNHa’J światła neszama za pośrednictwem tego, że Stwórca pomaga jemu, jak napisano w Zohar: „Temu, kto przyszedł oczyścić się, pomagają”. I pyta: „Czym pomagają?” – „czystą duszą”. I kiedy stał się godny – dana jest jemu nefesz, a kiedy stał się jeszcze bardziej godny – dana jest jemu ruach.
To znaczy, że za pośrednictwem tego, że otrzymuje pomoc z góry, on wywołuje w sobie niezbędność, by kontynuować otrzymywanie swojego NaRaNHa’J. Czyli za każdym razem, kiedy on chce pokonać swoje zło i nie może, wtedy Stwórca pomaga mu czystą duszą. A jeżeliby człowiek mógł sam dokonać tego, skąd byłoby u niego życzenie i niezbędność prosić u Stwórcy, żeby dał jemu jakikolwiek poziom powyżej tego, na którym znajduje się?
A teraz, kiedy on prosi Stwórcę, żeby okazał jemu pomoc, on nie prosi o wyższe duchowe poziomy, lecz prosi Stwórcę o możliwość pozbycia się władzy swojego egoizmu. Wychodzi, że człowiek chce, żeby Stwórca dał mu siły naprawić swoje działania na oddawanie, żeby nie znajdował się pod władzą nieczystych egoistycznych sił. On chce być pod oddziaływaniem czystości, co oznacza, że całe jego pragnienie będzie – wyłącznie oddawać dla Stwórcy, i tylko tego mu brakuje, a nie jakichś tam wysokich poziomów, a tylko – po prostu być pracownikiem Stwórcy, a nie pracować na siebie. To siła, o którą prosi Stwórcę i Stwórca pomaga mu tym, jak mówi Zohar, „dając jemu czystą duszę”. Czyli za każdym razem pomoc jest w tym, że Stwórca daje nową czystą duszę. I w ten sposób on przechodzi poziom za poziomem, dopóki nie osiągnie całości swojej duszy, poziomy której nazywane są NaRaNHa’J.
I stąd zrozumiałe jest powiedziane przez mędrców: „Egoizm człowieka wzmacnia się każdego dnia”. Powstaje pytanie, dlaczego każdego dnia powinno być wzmocnienie egoizmu, jeżeli już otrzymał podtrzymanie od Stwórcy i pokonał go? Dlaczego on powinien każdego razu przychodzić do człowieka, i dla jakiej korzyści on przychodzi każdego dnia? I zrozumiałe jest z powiedzianego, że za pośrednictwem pomocy otrzymywanej od Stwórcy, za każdym razem nabywa nową właściwość duszy, to znaczy, że w każdym sprzeciwieniu, kiedy człowiek chce stanąć i być czystszym, on nabywa za pomocą tego nową właściwość swojej duszy. I w tych dokonaniach – przyczyna tego, że człowiek może poznać właściwość NaRaNHa’J swojej duszy. A drugie pytanie: Skąd on weźmie siły naprawić się? – to odbywa się nie kosztem swoich sił, lecz jest to pomoc, którą daje Stwórca, żeby mógł naprawić się, i tym samym odbywają się od razu dwa naprawienia.