Powiedziano w Zohar: „Słuchajcie, Niebiosa…” Powiedział rabi Jehuda: „Otworzyłem ja ukochanemu swemu…, woła głos jego…” I wyjaśnił: „Woła głos jego” – jest to Mosze, który udowodnił swoją prawdę Israelowi w wielu sporach i kłótniach”. Jak napisano: „I to te słowa: „…byliście buntownikami… i w spustoszeniu okazaliście się…” O tym mówi słowo „woła”. I chociaż Mosze przekonywał naród Israela, lecz wszystko było mówione przez niego z miłością. Jak napisano: „Naród święty wy dla Stwórcy waszego, was wybrał Stwórca, byście byli Jego narodem… ponieważ miłość Stwórcy jest z wami…”
I jest pytanie odnośnie tego, co napisano w Zohar:
- Jeżeli on oddaje takie hołdy narodowi Israela, jak napisano: „Naród święty wy dla Stwórcy waszego, was wybrał Stwórca, byście byli Jego narodem”, to jak można mówić o dowodach i w ogóle o kłótniach, przecież one i tak w dokładnym sensie słów „święty naród”, więc czego im więcej brakuje?
- Czemu właściwie mogą nauczyć się o nich ostatnie pokolenia, przecież w nich łączą się dwa przeciwieństwa: lub „święty naród”, lub „buntownicy i kłócący się”?
- Jest reguła: „Od wszystkich grzeszników ukrywaj swoją miłość”. A w Torze mówi się: „Nie do wielu, a ze wszystkich narodów – do was pragnienie Stwórcy, was wybrał On, ponieważ miłość Stwórcy jest z wami…” Jeżeli tak, to jak można widzieć w nich grzeszników, przecież od wszystkich grzeszników należy ukrywać swoją miłość?
I pomoże nam to zrozumieć znana reguła: „Dwie wypowiedzi są przeciwne jedna drugiej do tej pory, dopóki nie przyjdzie trzecia wypowiedź, i nie rozwiąże tego przeciwieństwa”. W duchowym działa pojęcie trzech linii, i właściwość hesed nazywa się prawą linia, pojęcie hesed (dosłownie: miłosierdzie) jest wtedy, kiedy człowiek pragnie dokonywać w stosunku do bliźnich wyłącznie miłosierne, altruistyczne czyny i nie życzy sobie za to żadnej opłaty. I on pragnie miłości do Stwórcy i zupełnie nie martwi się o samego siebie, a wszystkie jego pomysły ukierunkowane są na to, żeby dostarczyć nasłodzenie dla Stwórcy, a dla siebie on zadowala się minimum. Innymi słowy, jemu wystarczająco tego, że ma, co ma, czyli on nie pragnie teraz nasłodzenia ani od Tory, ani od modlitwy, ani od przestrzegania przykazań, a jest ucieszony tym, co jest u niego w danym momencie.
Podobnie i w duchowym, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, to on mówi, że wierzy w indywidualne osobiste sterowanie, które jest prowadzone przez Stwórcę. On wierzy, że wszystko schodzi z góry, że to właśnie Stwórca dał jemu myśli i życzenia zajmować się duchową pracą, uczyć się Tory i strzec przykazań. I bez względu na to, że on sam nie odczuwa żadnego smaku ani w Torze, ani w przestrzeganiu przykazań, on nie zwraca na to żadnej uwagi i mówi, że jemu wystarczające jest to, co ma – możliwość dotrzymywać przykazania, które dane jemu przez Stwórcę, i tego jest jemu wystarczająco, tak jakby on wygrał wielką nagrodę na loterii. I chociaż nie ma u niego prawdziwego poznania Wielkości Stwórcy, lecz i tego, co on ma, jemu jest całkowicie wystarczająco. I on jest przekonany, że jest to dar z góry – to, że dali jemu w darze takie myśli i życzenia, wówczas jak innym, widzieć tak jak on nie dano, i wszystkie ich pragnienia ukierunkowane są na zadowolenie materialnych potrzeb, czyli na to, żeby spodobać się otaczającym lub nasłodzić ciało najprostszymi zadowoleniami, podobnie do tego, jak to czynią wszystkie zwierzęta.
I w tym czasie dane jemu są myśli i pragnienia służyć Stwórcy. Lecz dlaczego Stwórca wybrał właśnie jego? Powiedziano w modlitwie: „Błogosławiony Ty, Stwórca, ten, który zbawił naród Israela miłością”. My błogosławimy Stwórcę za to, że wybrał nas, czyli dał nam myśli i życzenia uczyć się Tory i dokonywać przykazania.
I kiedy patrzy ten człowiek na otaczających, u których nie ma takiego pragnienia do Tory i przykazań, co jest u niego, on dziękuje za to, że ze wszystkich właśnie jego wybrali, by służył Stwórcy. I bez względu na to, że jest dana jemu bardzo prosta praca, zupełnie nie żądająca myślenia, on mówi, że nawet tej pracy, najprostszej i prymitywnej, on nie jest godzien, ponieważ porównuje swoją nikczemność i Wielkość Stwórcy, i mówi, że i tego on nie jest godzien. I dlatego rzecz jasna on powinien być zadowolony i szczęśliwy, tak jakby otrzymał służbę godną największych ludzi.
I jest to prawa linia, właściwość, która wychodzi z wyższych duchowych sfirot. Nazywa się ta właściwość sfira hesed, i sens jej zawarty w podobieństwie właściwości do Stwórcy. Tak samo jak On daje nasłodzenie, tak i stworzenie pragnie dostarczyć zadowolenie dla Stwórcy, i to nazywa się podobieństwo właściwości. A na siebie samego on przy tym zupełnie nie patrzy i nie wykorzystuje swoich egoistycznych życzeń do samonasłodzenia. I wszystkie oceny doskonałości jego stanu zależą wyłącznie od poziomu możliwości dostarczyć zadowolenie dla Stwórcy. I nawet jeżeli nie ma on szczególnych możliwości dostarczyć zadowolenia dla Stwórcy, on i tu zadowala się tym co jest, ponieważ patrzy na swoją nikczemność w stosunku do Stwórcy. A w stosunku do innych ludzi widzi, że chociaż według swoich indywidualnych jakości oni przewyższają go, jednak właśnie jemu dane są z góry myśli i życzenia, które nie są dane im, i o niczym, o żadnych osiągnięciach on nie mówi: „Moje siły, moc moich rąk”.
I dlatego on stale znajduje się w duchowej równowadze, i on nie ma co dodawać do tego w swojej duchowej pracy. A za wszystkie te możliwości, co są przedstawione jemu, on dziękuje Stwórcy i wychwala Go na wszelkie możliwe sposoby. I jeżeli nawet mu nie wychodzi wyrażenie odczucia wdzięczności i zachwytu w tym stanie na tyle, na ile on rozumie, że należy je wyrazić, to nie wywołuje to u niego cierpienia, gdyż mówi sobie: „Kim jestem, żeby ciągle mówić z Królem?”, gdyż to jest stan dany wyłącznie najbardziej godnym ludziom, a nie takim nikczemnym jak ja. I w ten sposób on stale znajduje się w stanie doskonałości, i nie ma co dodać do tego.
Nawet jeżeli czasami on zapomina o swojej duchowej pracy i w całości pogrążony jest w codzienne kłopoty, to za jakiś czas ponownie przypomina sobie o duchowym i widzi, że cały czas był zajęty materialnymi problemami tego świata. I jednak on nie żałuje tego czasu, kiedy znajdował się w oddaleniu. Nie. On jest wdzięczny, że Stwórca zawołał go z ogólnej masy. Dlatego natychmiast odczuwa prawdziwą wdzięczność dla Stwórcy za to, że On przypomniał mu, że należy myśleć o duchowej pracy. Czyli nawet w takim stanie on nie myśli o brakach i nie żałuje tego, że w całości zapomniał o duchowej pracy na cały ten czas. A odwrotnie, wdzięczny jest za to, że teraz, bez względu na wszystko, on może myśleć o służbie dla Stwórcy.
Czyli i teraz on znajduje się w stanie doskonałości i nie wpada w stan, kiedy odczuwa siebie słabym i bezsilnym w swojej pracy. A odwrotnie, ciągle znajduje się w stanie doskonałości. I to nazywa się prawa linia, hesed, doskonałość. Lecz to zależy od poziomu wiary człowieka w indywidualne sterowanie, czyli w to, że wszystko wychodzi od Stwórcy: i światło – nasłodzenie, i kli – pojemnik dla otrzymywania. Czyli i wszystkie jego życzenia, i odczucie braku, że właśnie teraz on niewystarczająco podobny jest właściwościami do Stwórcy, i odczucie, że niewystarczająco zajmuje się Torą i przykazaniami, wszystko to daje mu Stwórca. Również i światło, rzecz jasna, również powinien dawać Stwórca, ponieważ nasłodzenie od Tory i przykazań rzecz jasna dawane jest przez Stwórcę.
I jest to podobne do tego, o czym mówiliśmy w wieczorowej modlitwie na Jom Kippur: „I podobnie do materiału w rękach pracownika, który według swojego życzenia wydłuża go lub skraca, tak samo i my w Twoich rękach, tworzących miłosierdzie…” Z tego wynika, że jeżeli człowiek widzi, że w nim obudziło się pragnienie uczyć się, choćby tylko godzinę dziennie, i kiedy modli się, to niech pamięta chociaż przez kilka minut, że teraz modli się i nie zapomina, że na nim jest talit i tefilin, chociaż później serca natychmiast napełniają różne życiowe myśli. Lecz potem, po jakimś czasie, on ponownie wspomina, że on ma talit i tefilin, i znajduje się pośrodku modlitwy, i zaczyna odczuwać do kogo on zwraca swoją modlitwę, i odczuwa, że nie mówi prosto, a znajduje się przed likiem Króla, i wierzy, że Stwórca słyszy modlitwę każdego. I bez względu na to, co on widzi, że już wiele razy modlił się i nie ma odpowiedzi na jego modlitwy, jednak wierzy wiarą ponad wiedzę, że Stwórca słyszy go, a to, że póki co modlitwa nie jest przyjęta, to rzecz jasna dlatego, że nie modli się z całego serca. I dlatego on przyjmuje postanowienie modlić się z bardziej głębokim zamiarem i uważa wtedy, że rzecz jasna Stwórca pomoże mu i przyjmie jego modlitwę. I od razu rozpoczyna dziękować Stwórcy za to, że przypomniał mu o tym, że teraz on obłóczony jest w talit i tefilin, i za tę błogość, którą odczuwa. I on patrzy na innych przebywających tak jakby we śnie, a jego Stwórca obudził pośród modlitwy. I on jest zadowolony i szczęśliwy z tego powodu.
I mija kilka minut i on ponownie zapomina, gdzie się znajduje, i myśli o zwykłych rzeczach, lecz niespodziewanie ponownie budzą go z góry. I rozum osądza go za to, że powinien był skupić się, lecz zapomniał o wszystkim w świecie, i o tym, że znajduje się w synagodze. Lecz on nie życzy sobie słuchać nic z tego, a szczęśliwy jest z tego powodu, że o nim teraz ponownie przypomnieli.
W ten sposób, ponieważ widzi teraz tylko dobre działania, czyli zadowolony jest z tego, że może uczynić teraz coś dobrego, i nie patrzy na przeszłość, to nie ma niebezpieczeństwa oddalenia od Stwórcy. I wszystko to, on może odczuć w tej mierze, w której uświadamia sobie swoją nikczemność i małostkowość, że on w niczym nie jest lepszy od innych, chociaż pośród nich są tacy, że nawet chwalą się swoją niewiarą w Stwórcę i nie ma u nich nawet iskry życzenia do duchowego.
A są również i tacy, którzy w ogóle nie zwracają uwagi na istnienie duchowego. Oni po prostu żyją, podobnie do innych zwierząt, i nie dbają o żaden sens w życiu. A całe ich życie, przy tym, co im się wydaje, że tak jakby oni odrobinę wyżej innych zwierząt, polega na tym, że pragną oprócz reszty jeszcze i szacunku. I oni rozumieją, że czasami warto umrzeć lub nawet pokonać inne pragnienia, żeby dotrzeć do szacunku. Lecz o duchowym, nawet jeżeli rodzice uczynili im obrzezanie, nie myślą zupełnie, ponieważ są rzeczy, które wydają się im o wiele ważniejsze i bardziej ciekawe.
I wtedy taki człowiek patrzy na nich, i dla niego zupełnie nie jest zrozumiałe, w czym jest właśnie jego zasługa większa niż u nich za to, że Stwórca właśnie jemu dał myśli i życzenia wykonywać Torę i przykazania, choćby nawet na poziomie zwykłego dotrzymywania. On widzi, że póki co jeszcze bardzo daleki jest od poziomu „w imię Stwórcy”. Lecz on mówi sobie, że w każdym wypadku, poziomu „nie ze względu na Stwórcę” on już stał się godny. A jak wiadomo, powiedzieli mędrcy: „Z wykonywania nie ze względu na Stwórcę przechodzą do wykonywania ze względu na Stwórcę”. W ten sposób, w każdym wypadku pierwszego schodka świętości on już stał się godny. I on krytycznie ocenia swoje zachowanie i sprawdza, czy rzeczywiście jest godny tego, żeby Stwórca wzniósł go na pierwszy poziom świętości, który nazywa się „nie ze względu na Stwórcę”, i czy zdolny jest w odpowiedniej mierze dziękować Stwórcy i błogosławić Go.
I szczególne, kiedy człowiek stanie się godny tego, że są mu dane myśli i życzenia zajmować się ukrytą częścią Tory – kabbalą, niech nawet on nie rozumie ani słowa z tego, co tam napisano, w każdym wypadku jest to wielka zasługa, że on uczestnicy w nauce wewnętrznej części Tory, gdyż on wie, że w niej mówi się właśnie o Boskiej Istocie. I jemu dana jest możliwość wniknąć w samą Istotę, gdyż wszystko, czego się uczy – jest to prawdziwa duchowość, i zupełnie jasnym jest, że jemu przypadło szczęśliwe uczestnictwo w tym. I dlatego nie ma on innego (większego) życzenia, niż dziękować Stwórcy i błogosławić Go. Przecież cały świat, wszyscy otaczający go ludzie i całe ich życie składa się z pustych zajęć, a on stał się już godny rozpocząć poznanie duchowych światów i otrzymać pierwszy poziom świętości, który nazywa się „nie ze względu na Stwórcę”. I taki stan nazywa się prawa linia, czyli stan doskonałości, niepotrzebujący żadnych naprawień.
Jednak lewej linii również potrzebujemy. I rzeczywiście, jeżeli człowiek odczuwa, że znajduje się w stanie doskonałości, i może dzień i noc dziękować Stwórcy i błogosławić Go, więc czego mu jeszcze brakuje? Lecz przecież sam człowiek wie, że to jeszcze nie ze względu na Stwórcę, a zamysł Stworzenia polega na tym, że on powinien działać w imię Niebios. I sam on mówi, że ten poziom przez niego jeszcze nie jest osiągnięty.
Lecz jak może człowiek wznieść się na kolejny poziom, jeżeli on nie ma ognistego odczucia braku? Przecież jest reguła: Jeżeli człowiek prosi o cokolwiek u Stwórcy, to powinno to iść z głębi serca, czyli człowiek powinien odczuwać potrzebę całym sercem, a nie jakieś tam powierzchowne życzenie. Przecież kiedy człowiek prosi o nadmiar – czyli o rzeczy, bez których zupełnie można się obejść – nikt nie będzie współczuć jemu, kiedy on cierpi i skarży się, że jemu czegoś brakuje, gdyż jest wielu, którzy bez tego mogą się obejść. I chociaż on płacze i krzyczy, żeby dali mu, świat jest ułożony tak, że nie znajdzie w nim nikogo, kto by użalił się nad nim.
Lecz w tym samym czasie, jeżeli człowiek krzyczy i płacze o coś, co jest u wszystkich wokoło, a czego on nie ma, to wszyscy słyszą go i każdy, kto jest zdolny mu pomóc, stara się to uczynić.
To samo jest i w duchowej pracy, kiedy on próbuje osiągnąć doskonałość w prawej linii. Niech nawet teoretycznie on wie, że należy starać się, żeby wszystkie jego działania i zamiary były ze względu na Stwórcę. I wie również, że człowiek powinien działać podobnie do tego, jak napisano w Teelim: „Przecież do Tory Stwórcy całe pragnienie jego, i w Torze Jego będzie on przykładać wszystkie swoje wysiłki we wszystkie dni i noce swoje”. A on w ten sposób nie działa, lecz przy tym ze wszystkich sił stara się odczuć doskonałość w prawej linii. I rzecz jasna, że chociaż on wie, że doskonałości póki co jeszcze nie osiągnął, jednak nie może na poważnie prosić Stwórcę, żeby dał jemu siły, żeby on mógł w Torze Jego przykładać wszystkie swoje wysiłki we wszystkie dni i noce swoje”. I nie może również żądać od Stwórcy, żeby pomógł mu osiągnąć poziom „ze względu na Stwórcę”, ponieważ dla niego jest to nadmiar, a nie niezbędność.
To odbywa się z powodu opisanego wyżej. Ponieważ kiedy człowiek prosi o cokolwiek, czego on nie ma, lecz nie ma i u nikogo innego wokoło, to on nie może powiedzieć, że to jest jemu niezbędne, gdyż jest to nadmiar. A o nadmiarach, których nie ma u człowieka, bez sensu jest płakać i modlić się.
I teraz, znajdując się w prawej linii, on widzi: To co dane jemu, tego nie ma u innych, ponieważ taki poziom w duchowym, który jest u niego, można znaleźć wyłącznie u niewielu w świecie. A jeżeli tak, to czy on będzie mógł żądać u Stwórcy, żeby zbliżył go do tego stopnia, żeby on mógł działać ze względu na Stwórcę, przecież jest to nadmiar? A o nadmiar nie można prosić z całego serca i stwierdzać, że ta potrzeba idzie z samej głębi serca. Przecież sam on widzi, że to, co dane jemu, samo w sobie już jest wiele. I dlatego, jak można o nadmiar prosić na poważnie, prosić, żeby On zlitował się nad nim i dał mu siły działać w imię Stwórcy, czyli z celem dostarczyć zadowolenie Stwórcy?
I zupełnie jest nierealne, żeby człowiek mógł prosić Stwórcę, aby powiedział jemu, jak poruszać się po drodze prawdy. Przecież nie ma on w tym rzeczywistej potrzeby. A o nadmiarach, czyli o rzeczach, których nie ma i u innych, również mówią: „Nieszczęście wielu – jest to już w połowie uciecha”. I dlatego nie ma on żadnej szansy przyjść kiedykolwiek do uświadomienia zła, czyli do uwiadomienia, że nie jest zdolny działać w Torze i dotrzymaniu przykazań w imię Stwórcy, to nazywa się to zło, wada w jego pracy. I wychodzi, że on odczuwa siebie doskonałym i w tym stanie, kiedy działa nie w imię Stwórcy, bez względu na to, że ta droga nazywa się „droga kłamstwa, a nie droga prawdy”, nigdy nie będzie miał możliwości odczuć, że idzie drogą kłamstwa, jak pisał Baal ha Sulam w „Przedmowie do księgi Zohar”.
To oznacza, że człowiek powinien również poruszać się w lewej linii. Lecz człowiek powinien zostawić na to niewielką część swojego czasu, a główny czas powinien znajdować się w prawej linii. Ponieważ tylko tym ludziom, u których jest wewnętrzna potrzeba osiągnąć „ze względu na Stwórcę”, tylko im zezwolono poruszać się również w lewej linii. Wówczas jak tym, którzy odczuwają, że nie mogą sprzeciwić się swoim życzeniom, zakazano iść w lewej linii. I dlatego nawet ci, u których jest wewnętrzna wielkość, pragnienie osiągnąć stan „ze względu na Stwórcę”, co oznacza realną możliwość poruszania się w lewej linii, nawet oni powinni ograniczać siebie i nie znajdować się w lewej linii dłużej, oprócz krótkiego dokładnie określonego czasu – nie więcej, i tylko zgodnie z tym, ile każdy z nich określi dla siebie wcześniej. Powinna istnieć kolejność dnia, i człowiek powinien zawczasu rozpisywać kolejność działań na dzień: codziennie, co tydzień lub raz w miesiącu. Każdy według swojego uznania, zgodnie z jego odczuciem. Lecz nie zmieniać ustawionej kolejności, którą zaplanował każdy sam dla siebie zawczasu.
I jeżeli pośrodku drogi on zechce zmienić kolejność, dlatego że ciało daje jemu zrozumieć, że dla niego i jego korzyści byłoby lepiej teraz zmienić kolejność, niż ta która była ustalona, to powinien odpowiedzieć w takim wypadku, że już została ustawiona kolejność dnia. „A wówczas, kiedy będę planować inny dzień, wtedy przyjdź i radź mi, jak polepszyć mój rozkład dnia, który przygotowuję. A pośrodku drogi zmian nie wprowadzam.”
Teraz obejrzymy dokładnie pojęcie lewej linii, ponieważ istnieje wiele typów lewych linii. Na przykład, jest lewa linia, która nazywa się absolutną ciemnością, określająca to, że malchut, będąca miarą zakazu, wzniosła się wewnątrz każdej sfiry i tym stworzyła ciemność, czyli tam zupełnie nie świeci żadne światło.
A jest typ lewej linii, która nazywa się: „światło hochma bez obłóczenia w światło hasadim”, i ten stan również nazywa się ciemnością. Lecz ta ciemność wywołana jest nadmiarem światła. A kelim, duchowe pojemniki, już osiągnęły stan świętości. To oznacza, że i wówczas, kiedy człowiek wykorzystuje swoje kelim dla otrzymywania, on jest już zdolny otrzymać z zamiarem ze względu na Stwórcę. Ten rodzaj lewej linii ma odniesienie do bardzo wysokiego duchowego poziomu. I nazywa się ciemnością tylko z powodu nadmiaru światła, który w tym wypadku objawia się. I cały ten czas, kiedy nie ma u niego obłóczenia, czyli połączenia ze światłem hasadim, zakazane jest mu korzystać z tego światła, ponieważ jeżeliby on wykorzystał je, to mógłby wpaść w stan otrzymywania dla samonasłodzenia z powodu ogromnej siły tego nasłodzenia, naprzeciwko którego nie jest możliwe ustać i otrzymać tylko altruistycznie. I dlatego nam jest niezbędna średnia linia. A dla niej, czyli dlatego, żeby otrzymać średnią linię, bardzo ważna jest lewa linia.
Jak wiadomo, w duchowym świecie nie ma ani czasu, ani miejsca. Lecz jeżeli tak, to jaki jest sens pojęć: „Prawa linia, lewa linia”? Sens jest taki: Ta część, która w naprawieniu nie uczestniczy, nazywa się prawa linia, a ta część, którą należy naprawić, nazywa się lewa linia.
Widzimy to na przykładzie ubierania tefilin. Jak powiedzieli mędrcy: „Rabi Josi Horem mówi o tym, że tefilin ubierają na lewą rękę. Dlaczego on tak uważa? Dlatego że tego uczy raw Natan, ze słów rawa Aszi o tym, że w Torze słowo „twoja ręka” napisano przez miękką hej, a nie przez zwykłą – haf sofit. Raszi wyjaśnia: „Miękka hej” mówi o żeńskim początku, czyli o lewej ręce, która słaba jak żeńska”.
Z tego wynika, że lewa linia – jest to słabość, w niej nie ma siły i dlatego jej powinni dodać siły. I widzimy, że we wszystkich tych wypadkach, kiedy mędrcy chcą przeprowadzić przykład czegokolwiek, co potrzebuje naprawienia, oni nazywają to pojęciem lewej. I dlatego, na skutek niezbędności naprawienia lewej linii, nam potrzebna jest środkowa linia, która jest naprawieniem lewej linii.
Dlatego my również określamy to, co potrzebuje naprawienia jako lewe, żeby wiedzieć, że tu powinniśmy uczynić naprawienie. I naprawienie naprawiające lewą linię nazywa się środkowa linia, ponieważ lewa linia pokazuje braki obecne w prawej linii. To oznacza, że prawa linia, która jest wzięta oddzielnie, nie widzi w sobie żadnych braków. I tylko wykorzystując lewą linię, czyli znajdując się w lewej linii, człowiek widzi, że w prawej linii są braki. I po tym jak już wszedł w lewy stan, tym samym stracił ten stan doskonałości, który był u niego w pierwszym stanie. I dlatego on teraz znajduje się w niedoskonałym stanie ostrego odczucia swojego braku i niedoskonałości.
Jednak w takim stanie niezadowolenia, które rodzi lewa linia, należy rozróżnić wiele odcieni. Czyli ważnym jest, jaką przyczynę lewa linia określa jako brak, czyli w czym właściwie lewa linia widzi niedoskonałość w prawej linii. Lecz czasami bywa, że w samej lewej linii nie widać żadnych braków. Jak więc wtedy możemy stwierdzać, że w lewej linii również jest brak po tym, jak ona nam pokazała niedoskonałość prawej linii? Przecież niby w tym wypadku lewa linia jest stanem doskonałości? A jeżeli tak, to z jakiego powodu powinien być brak w lewej linii, że z tego powodu ona nazywa się lewa? W tym jest wiele aspektów i wszystko zależy od konkretnych okoliczności. Czyli w każdym konkretnym wypadku, w każdym stanie, w którym znajduje się człowiek, on znajduje swoją przyczynę. I niemożliwym jest założyć jedną ogólną przyczynę, a wszystko zależy od konkretnych okoliczności.
Istota pojęcia lewa linia na samym początku duchowej pracy polega na sprawdzeniu i krytyce prawej linii: czy jest to prawidłowe, że wystarczająco pozostawać w zakłamanym stanie. Tora i przykazania dane są nam, ponieważ w nas jest zło, które nazywa się egoizm. On dyktuje nam, by o nic się nie martwić, a wykorzystywać wszystkie środki, aby osiągnąć swój cel, a mianowicie – napełnić nasze życzenie otrzymywać wszystkimi tymi zadowoleniami, które tylko można sobie wyobrazić.
I to życzenie otrzymywać nazywa się zło, ponieważ ono przeszkadza osiągnąć zlanie się ze Stwórcą i wyjść z tego egoizmu, wykorzystywać który zobowiązuje nas nasz zwierzęcy rozum. Lecz cel stworzenia polega na tym, żeby stać się godnym zlania się ze Stwórcą. Ponieważ wtedy człowiek otrzyma wszystkie te nasłodzenia, które są w zamyśle stworzenia, które nazywają się: „Życzenie Stwórcy nasłodzić swoje stworzenia”. I tym on może dostarczyć zadowolenie dla Stwórcy, ponieważ w ten sposób Stwórca wprowadza swój cel z zamysłu w działanie, czyli stworzenia odczuwają całą tę pełnię błogości i nasłodzenia, którą On przygotował dla nich.
I ponieważ wyłącznie życzenie otrzymywać, czyli egoizm, przeszkadza temu, to ono nazywa się zło. I dla wyjścia z tego zła dana nam Tora i przykazania, żeby osiągnąć poziom, który nazywa się „sprawiedliwy działający tylko w imię Stwórcy”, żeby nie pracował dla samonasłodzenia, a żeby osiągnął poziom „ze względu na Stwórcę”. Prawy stan zadowala się odczuciem tej doskonałości, którą określa się jak jeszcze „nie ze względu na Stwórcę”. Wychodzi, że on porusza się drogą kłamstwa, i nawet uświadamiając sobie, że znajduje się na poziomie „nie ze względu na Stwórcę”, on jednak chce w tym stanie pozostać.
Odbywa się to dlatego, że człowiek nie może prosić Stwórcy całym sercem o potrzeby, które są nadmiarem, a tylko ze względu na coś absolutnie niezbędnego. I ponieważ on zadowolony jest tym, że nadal znajduje się w stanie „nie ze względu na Stwórcę”, on nie jest zdolny odczuć w całej pełni potrzeby – jakby to było osiągnąć stan, w którym on będzie wykonywać Torę i przykazania „ze względu na Stwórcę”, i to znaczy, że ta potrzeba będzie u niego tylko na poziomie nadmiarów. I dlatego on zmuszony jest pozostać w prawej linii.
Dlatego należy przyłożyć szczególną uwagę krytyce i sprawdzeniu prawej linii, czyli zdolności widzieć braki, które są w prawej linii. Dlatego że ważna jest ta miara, w której on odczuwa jej braki, gdyż sam w sobie ten fakt, że on widzi te braki, jeszcze nie mówi o niczym. Ponieważ poziom oddziaływania braków na człowieka zależy od tego, na ile one dotykają jego serca, zmuszają odczuwać ten brak jak odczucie ostrego niezadowolenia, niedoskonałości, jak również od tego, czy jest u niego pragnienie do prawdy i odwrócenie się od kłamstwa. I jeżeli ten niedoskonały stan, w którym on się znajduje, odczuwa on całym sercem i dostarcza jemu cierpienia, wtedy poprzedni stan – odczucie stanu prawej linii jak stanu doskonałości, obraca się w cierpienie.
Wtedy on jest właśnie zdolny modlić się do Stwórcy z głębi serca. Ponieważ teraz poziom „ze względu na Stwórcę” jest życiowo ważny dla niego: przecież tylko On da jemu duchowe życie. Wówczas jak wcześniej, kiedy znajdował się w prawej linii, poziom ze względu na Stwórcę wydawał się jemu nadmiarem, bez którego w całości mógł się obejść. I wyłącznie dlatego, żeby być powyżej ogólnej masy, on powinien był polepszyć, udoskonalić swój stan, starając się osiągnąć stan ze względu na Stwórcę.
I odwrotnie, kiedy człowiek odczuwa, że pojęcie „ze względu na Stwórcę” dla niego nie jest nadmiarem, ono niezbędne jest nie tylko dla wywyższenia nad ogólną masą, jak było powiedziane wyżej, a on odczuwa siebie najbardziej niedoskonałym ze wszystkich, i widzi, na ile on oddalony jest od Stwórcy i na ile oddalony od właściwości prawdy. I to, że wszyscy otaczający, jak on widzi, również nie są zdolni poruszać się drogą „ze względu na Stwórcę”, to niczego nie zmienia i nie zmniejsza jego cierpienia, chociaż on nie widzi nikogo, kto by działał ze względu na Stwórcę. W rzeczach odczuwalnych całym sercem, człowiek nie jest zdolny mieć pocieszenia na przykładzie innych, chociaż mówią: „Wspólne cierpienie, to już połowa uciechy”. Takie wnioski i pocieszenia nie zmniejszają jego stanu.
Przykład: Człowiek, którego bolą zęby, płacze i cierpi. I jego pocieszają, że ty cierpisz, lecz widzisz, że tu u lekarza jest tak samo wielu ludzi, których bolą zęby, lecz on nie przestaje płakać od bólu zęba, który odczuwa. I to, że są jeszcze ludzie tak samo cierpiący jak on, niczego nie zmienia. I jeżeli jego rzeczywiście boli, to on nie jest zdolny ucieszyć się i zaspokoić swojego bólu patrząc na innych.
Analogicznie – jeżeli człowiek rzeczywiście odczuwa, na ile on oddalony jest od prawdy, on nie jest zdolny zadowolić się tym, że reszta porusza się po zakłamanej drodze. I on wszystkie dni i wszystkie noce szuka metody jakby wyjść z tego stanu. I wtedy człowiek nabywa niezbędność osiągnąć stan „ze względu na Stwórcę”, ponieważ kłamstwo staje się dla niego nieznośne.
Lecz takie życzenie nie może być stworzone za jednym razem, a otrzymywane od lewej linii powoli gromadzi się u niego, aż nie zbierze się pełna miara. A do tego on jeszcze nie jest zdolny osiągnąć stanu „ze względu na Stwórcę”, ponieważ nie ma światła bez życzenia do niego. To oznacza, że on nie jest zdolny stać się godny stanu „ze względu na Stwórcę” do tego, jak pojawi się u niego prawdziwe życzenie. I ono stopniowo rośnie w nim, dopóki nie zgromadzi się pełne życzenie. I wtedy już może obłóczyć się w stan ze względu na Stwórcę, ponieważ u człowieka już jest całościowe kli, czyli pełnowartościowe życzenie stać się godnym stanu „ze względu na Stwórcę”.
Jednak należy wiedzieć, że wówczas, kiedy on znajduje się w lewej linii, czyli w stanie krytyki samego siebie, on znajduje się w stanie oddzielności od Stwórcy. Ponieważ on sam w tym czasie odczuwa, na ile on pogrążony jest w egoizm, i jego zupełnie nie interesuje, czy może on cokolwiek uczynić ze względu na Stwórcę. I w takim stanie on nie jest zdolny istnieć, ponieważ istnienie człowieka jest możliwe tylko przy pozytywnej ocenie swojego obrazu działań, a nie przy negatywnej. I dlatego powinien człowiek wejść ponownie w prawą linię. To oznacza – wykonywać Torę i przykazania choćby i nie ze względu na Stwórcę, lecz przy tym odczuwać, że w tym jest doskonałość, jak to było wyjaśnione wyżej.
I należy brać pod uwagę jeszcze ważną regułę: jak wiadomo, wewnętrzne światło mocno różni się od światła otaczającego. Wewnętrzne światło oznacza, że światło świeci wewnątrz kelim, życzeń. To oznacza, że światło obłacza się w kli. Ponieważ jest taki stan pomiędzy światłem i kli, że kli już zdolne jest otrzymywać światło altruistycznie, tylko w imię Stwórcy.
A otaczającym światłem nazywa się świecenie z daleka. To oznacza, że bez względu na to, że kli do tej pory oddzielone od światła, ponieważ zamiar kli – otrzymanie światła ze względu na samonasłodzenie, a właściwość światła – czysto altruistyczna, przy tym wszystkim światło emanujące z daleka – świecenie otaczające kli i stopniowo oczyszczające go. I dlatego podczas zajęć Torą i wykonywania przykazań nawet nie ze względu na Stwórcę, jednak otrzymują świecenie w postaci otaczającego światła.
Czyli nawet kiedy człowiek zajmuje się nie ze względu na Stwórcę, ma on już kontakt z wyższym światłem, niech będzie to nawet świecenie z daleka. I dlatego to ukazuje pozytywne działanie i daje człowiekowi siłę życia i możliwość istnienia. I przydając coraz większe znaczenie pracy nawet nie ze względu na Stwórcę, on wywyższa znaczenie duchowej pracy i niezbędności być uczestnikiem w wykonaniu Tory i przykazań w należyty sposób.
Jak wyjaśniał Baal ha Sulam, prawda jest w tym, że człowiek niezdolny jest prawidłowo ocenić całej ważności wykonania Tory i przykazań nawet ze względu na Stwórcę. Ponieważ w końcu w mechanicznym wykonaniu on nie powinien niczego dodawać, a po prostu wykonywać wolę Stwórcy. I dlatego to nazywa się „pierwszy etap w duchowej pracy”. I o tym powiedzieli mędrcy: „Wykonywanie nie ze względu na Stwórcę doprowadza do wykonywania ze względu na Stwórcę.” I dlaczego człowiek powinien otrzymać życiowe siły i odczucie doskonałości z prawej linii, gdyż przy tym on otrzymuje światło Stwórcy w postaci otaczającego światła.
I następnie powinien ponownie przejść w stan krytyki swoich działań, których dokonywał w prawej linii. A następnie ponownie przejdzie w prawą linię. I w ten sposób rozwijają się u niego obydwie linie. Lecz przy tym te obydwie linie sprzeciwiają się, krytykują i odrzucają jedna drugą. I to nazywa się: „Dwie wypowiedzi przeciwne jedna drugiej do tej pory, dopóki nie przyjdzie trzecia wypowiedź i nie rozwiąże tej przeciwności”.
Jednak należy wiedzieć, że trzecią linię, która nazywa się środkowa linia, daje nam Stwórca. Jak powiedzieli mędrcy: „Troje łącznie tworzą człowieka: Stwórca, Ojciec i Matka”. Z powiedzianego wynika, że dwie linie odnoszą się do stworzeń, a trzecia linia odnosi się do Stwórcy. To oznacza, że dwie linie dają jemu możliwość wznieść modlitwę do Stwórcy z głębi serca, żeby pomógł wyjść z egoizmu i osiągnąć zlanie się ze Stwórcą. I wówczas, kiedy człowiek modli się z głębi serca swego, modlitwa jest przyjmowana.