Usłyszałem 14 dnia Siwan, czerwiec 1938 r.
Trudno wyobrazić sobie stan duchowego upadku, kiedy znika smak do duchowej pracy i wysiłku, który czynił człowiek w ciągu całego czasu od początku jego duchowej pracy, aż do upadku. W takim stanie człowiek odczuwa siebie, jakby nigdy nie odczuwał smaku duchowej pracy, jakby to wszystko było poza nim.
Z wyżej powiedzianego jest zrozumiałe, że duchowy upadek przydarza się wyłącznie temu, kto już znajduje się na wysokich duchowych stopniach.
Wówczas kiedy prości ludzie zupełnie nie mają takich stanów, przecież pragną wyłącznie ziemskich życzeń, które wypełniają cały świat.
Lecz należy uświadomić sobie, dlaczego objawiane są człowiekowi stany upadku? Przecież od zgodności człowieka z nimi nic nie zależy w systemie stworzenia, który jest sterowany przez dobrego Stwórcę absolutnym dobrem. Co to mu daje?
Rzecz w tym, że stan upadku przychodzi do człowieka dlatego, żeby poznał on wielkość Stwórcy, żeby stało się miękkim serce człowieka. Stan upadku ma wywołać w człowieku lęk i niepokój Wielkości Stwórcy, żeby poznać, jakie jest w rzeczywistości nieskończone oddalenie jakości człowieka i Stwórcy, do takiego stopnia, że nie jest możliwe rozumem poznać możliwości połączenia i zlania się człowieka i Stwórcy.
Podczas duchowego upadku człowiek odczuwa niemożliwość jakichkolwiek relacji lub połączenia ze Stwórcą w podobieństwie właściwości, gdyż odczuwa duchową pracę jako coś obcego temu światu. I jest to prawda. Lecz: „tam gdzie Wielkość Stwórcy, tam człowiek odczuwa jego subtelność”, dlatego że Stwórca jest powyżej przyrody, i On daje człowiekowi w prezencie możliwość połączenia i zlania się z Nim.
Dlatego kiedy człowiek ponownie osiąga połączenie ze Stwórcą, on powinien stale wspominać stan swojego upadku, żeby uświadomić sobie i ocenić, i żeby wywyższyć stan połączenia ze Stwórcą. Żeby wiedział, że teraz stał się on godny cudu uratowania poprzez wyższych.