W Zohar (Waetchanan str.3 p.10) napisano: „Ten, kto wypowiada modlitwę, powinien wyprostować swoje nogi i powinien okryć głowę, podobnie do tego, kto siedzi przed likiem króla, i nawet przymknąć oczy, żeby nie patrzeć na Szhinę”. I następnie pyta: „Ty mówisz”, ten, kto patrzy na Szhinę w czasie modlitwy, „jak może patrzeć na Szhinę?”. I odpowiada: „Żeby wiedzieć, że rzecz jasna Szhina znajduje się przed nim w czasie modlitwy. I dlatego zakazano jemu otwierać oczy.”

I należy zrozumieć, na co nam wskazuje warunek, żeby wyprostować nogi w modlitwie, i że w tym jest zawarty ważny sens. I jeszcze należy zrozumieć, co oznacza, że należy ukryć głowę podczas modlitwy. I tu nie mówi się, że należy zakryć głowę talitem podczas modlitwy, dlatego że tu mówi się tylko o porannej modlitwie. Lecz w mincha i podczas wieczornej modlitwy, kiedy modlimy się bez talitu – Co tam oznacza ukrycie głowy, na co to wskazuje? I co oznacza przykryć oczy?

Zazwyczaj podczas wypowiadania modlitwy Szma Israel, my przymykamy oczy. A tu powiedziano, że w reszcie modlitw należy przymknąć oczy. I należy wiedzieć, na co te pojęcie wskazuje. I należy zrozumieć odpowiedź Zohar, dający wyjaśnienie na słowa: „W jaki sposób można patrzeć na Szhinę?”.

I wyjaśnia się: „I dlatego, żeby wiedzieć, że rzecz jasna Szhina znajduje się przed nim w czasie modlitwy”. Lecz wyjaśnienie napisanego: „W czym jest więź pomiędzy przymknięciem oczu i wiedzą, że Szhina znajduje się przed nim?” I żeby zrozumieć wszystko wyżej powiedziane, należy wyjaśnić, w czym jest cel stworzenia, i jaki poziom stworzenie powinno w skutku osiągnąć.

Wiadomo, że celem stworzenia – dostarczyć nasłodzenie stworzonym. I tu powstaje znane pytanie: „Dlaczego więc wtedy nie odczuwa nasłodzenia i zadowolenia każde ze stworzeń, a widzimy odwrotnie, że cały świat cierpi od biedy i cierpienia, i osiągają niewiele nasłodzenia i zadowolenia? I zazwyczaj, kiedy człowiek analizuje swoje życie, to mówi podobnie do tego, jak powiedzieli mędrcy: „Lepiej, by on w ogóle nie urodził się, niż tak ma żyć”.

Odpowiedź jest w tym, że dlatego, żeby nie było odczucia wstydu, który jest odczuwalny od otrzymania „darmowego chleba”, jest dane nam naprawienie, które nazywa się „podobieństwo właściwości”. I sens tego jest w tym, że wszystko, od czego otrzymuje człowiek nasłodzenie i zadowolenie, powinno mieć zamiar ze względu na oddawanie. I żeby była możliwość u człowieka przyuczyć siebie otrzymywać nasłodzenie ze względu na oddawanie, wyniknęło skrócenie i ukrycie. Czyli, żeby nie otrzymywać za każdym razem ogromnego nasłodzenia ukrytego w Torze i przykazaniach.

Dlatego możemy uczyć się kolejności pracy ze względu na oddawanie na rzeczach materialnych, w których znajdują się wyłącznie małe nasłodzenia, które nazywane są mową Zoharu – „słabe świecenia”, co oznacza bardzo słabe światło. Duchowe iskry spadły w nieczyste egoistycznie życzenia, żeby one mogły istnieć. I na tym małym świetle, zawartym w materialnych nasłodzeniach, my możemy nauczyć się, jak przyjmować je ze względu na oddawanie. Przecież na małych nasłodzeniach lżej się nauczyć i przyuczyć siebie dokonywać działania z zamiarem dla oddawania. Wtedy łatwiej powiedzieć, że jeżeli ja nie mogę ukierunkować ich ze względu na oddawanie, odmawiam się od nich i nie mogę otrzymać tych nasłodzeń, dlatego że one oddzielają mnie od Stwórcy.

Wiadomo, że życzenie Stwórcy – wyłącznie oddawać, a stworzenie chce wyłącznie otrzymywać. Jeżeli tak, to nie ma tu podobieństwa właściwości. On życzy sobie być powiązany ze Stwórcą, a to działanie otrzymywania oddala go od odczucia Stwórcy z powodu skrócenia i ukrycia, które odbyło się dlatego, żeby była możliwość przyuczyć siebie wykonywać działania ukierunkowane ze względu na oddawanie. Lecz jeżeliby objawiło się sterowanie Stwórcy, to byłoby dobro i nasłodzenie otwarte i nie byłoby żadnej możliwości u człowieka sprzeciwić się swojemu życzeniu otrzymywać.

I tym samym zrozumiemy powiedziane przez mędrców, że człowiek podczas modlitwy powinien wyprostować nogi. Słowo nogi (reglajm) w hebrajskim pochodzi od tego samego korzenia, co słowa zwiadowcy (meraklim), o których powiedziano w Torze, że oni przekonywali naród Israela nie przykładać wysiłków, żeby wejść w świętą ziemię, „Erec Israel”, przytaczając dwa argumenty:

1) Co może wygrać egoizm człowieka, jeżeli pójdę tą drogą, prowadzącą wyłącznie do króla? Jeżeli będzie przykładać wysiłki pracując ze względu na króla, to życzenie otrzymywać nie wygra, a tylko straci. I tylko życzenie oddawać wygra. A co będzie z życzeniem otrzymywać, przecież ono jest osnową stworzenia?

2) Nawet jeżeli powiemy, że jednak warto pracować dla króla, dlatego że to przynosi człowiekowi wielkie nasłodzenia, to rzecz jasna nie każdy człowiek zdolny jest do tego, i dlatego bezwzględnie potrzebne są szczególne warunki, i to dla ludzi, którzy urodzili się z wielkimi zdolnościami i odważnym sercem, którzy mogą pokonywać wszystkie przeszkody, powstające na drodze do duchowego.

A nam wystarczająco być na jednym poziomie z resztą ludzi, i nie ma po co szukać poziomu bardziej wysokiego niż wszyscy. I ja nie powinienem być wyjątkiem i wystarczająco dla mnie, jeżeli ja będę mógł wykonywać Torę i przykazania bez żadnych zamiarów. I rzecz jasna ta praca będzie lżejsza, dlatego że ona bliżej do naszego życzenia otrzymywać.

I po co mam patrzeć na kilkoro ludzi mówiących, że główne – pracować ze względu na Stwórcę. Rzecz jasna, że wszyscy pracują ze względu na Stwórcę, i ja będę jako jeden z nich. I to nazywa się zwiadowcy.

Na to powiedziano, że podczas modlitwy należy wyprostować nogi, czyli że człowiek powinien powiedzieć, że zwiadowcy pomagają jemu, a ta droga, o której tylko niewielka część ludzi mówi, że należy iść po niej, tylko ta droga prawdziwa, a nie żadna inna.

O tym powiedzieli mędrcy: „Zawsze niech człowiek zajmuje się Torą i przykazaniami z zamiarem nawet „nie ze względu na Stwórcę”, dlatego że na skutek tego przyjdzie do zamiaru „ze względu na Stwórcę”. I bezwzględnie, to, co powiedzieli mędrcy – jest prawdą. I należy próbować iść tą drogą prowadzącą wprost do Stwórcy, która nazywa się „prawda w swojej osnowie”. Czyli na słowa „zwiadowców”, że on czyni nieprawidłowo, on powinien odpowiedzieć: „Ja idę teraz prosić u Stwórcy, żeby pomógł mi iść moją drogą, tą, którą wybrałem teraz, i powiedziałem, że tylko ta droga jest prosta”.

I to wyjaśnia, dlaczego należy wyprostować nogi podczas modlitwy. Wychodzi, że modlitwa, z którą człowiek idzie do Stwórcy, jest o tym, czego jemu brakuje. Dlatego że jeżeli nie ma braku, nie ma o co prosić i modlić się. I w czym jest mój brak? W tym, że ja widzę, że „zwiadowcy” nie dają mi spokoju, a ja nie chcę iść ich drogą. I wtedy ja widzę, że wszystkie moje myśli i życzenia skierowane są wyłącznie na własną wygodę, i widzę, że uczynić czegokolwiek w imię Stwórcy ja nie jestem w stanie.

Wychodzi, że brakuje mi – i o to należy prosić u Stwórcy – żeby dał mi wyłącznie kli, które nazywa się życzenie oddawać. Dlatego że brakuje mi życzenia służyć Królowi. I potrzebuję, żeby to było całym moim pragnieniem i życzeniem. I nie martwić się więcej o nic, co nie dotyczy tego.

Lecz prawdziwa przyczyna, dlaczego człowiek nie pragnie służyć Królowi, nie ta, że on nie ma życzenia służyć Jemu, a ta, o której powiedział Baal ha Sulam: „Przyczyna jest w tym, że on nie wierzy, iż stoi przed likiem Króla. Lecz w czasie, kiedy on odczuwa, że stoi przed likiem Króla, jest pozbawiony możliwości wyboru i zostaje anulowany, jak świeca na tle pochodni.”

Dlatego główne, co człowiek powinien osiągać w swojej pracy, to wyłącznie stać się godnym wiary, czyli odczucia, że istnieje Stwórca, jak powiedzieli mędrcy: „Oko wszechwidzące i ucho wszechsłyszące”. Dopóki rozprzestrzenia się na człowieka ukrycie – zanim on wyjdzie ze swojego egoizmu – on znajduje się pod oddziaływaniem skrócenia, uczynionego dlatego, żeby tam, gdzie jest życzenie otrzymywać ze względu na siebie, była ciemność bez światła, która nazywana jest „przestrzeń wolna od wyższego światła”.

I dlatego on prosi Stwórcę, żeby otworzył jemu oczy, żeby on odczuł, że stoi przed Królem. I wszystko to jest mu niezbędne nie dlatego, że chce nasłodzić się tym, że stoi przed Stwórcą, lecz dlatego, że chce oddawać dla Stwórcy. Lecz dopóki on nie odczuwa Wielkości Stwórcy, nie jest w jego siłach uczynić tego. Kiedy on dostaje natchnienie w swoich myślach – uczynić cokolwiek w imię Stwórcy i nie myśleć o własnej wygodzie, to „świat staje się ciemnością dla niego”, czyli wydaje się jemu, że tak jakby odszedł z tego świata.

Innymi słowy, on rozpoczyna odczuwać, że cała realność obraca się w nicość i on już nic nie jest warty. I dlatego na początku wejścia w ten stan on natychmiast chce uniknąć go, dlatego że czuje nieprzyjemność, którą ten stan u niego wywołuje. I nie ma u niego możliwości dalej iść tą drogą, dlatego że myśli, że jeżeli on rozpoczyna iść drogą „wyłącznie dla Stwórcy”, to bezwzględnie powinien odczuwać szczęście i napełnienie życiem. A niespodziewanie on widzi odwrotnie. I jest pytanie: Dlaczego tak jest?

I odpowiedź jest w tym, że w tym stanie on nie może odczuć, co oznacza Szhina w popiołach. Czyli on odczuwa, że spadł tak nisko, że obniżył się do prochu. I po tym, jak on odczuł ten stan, już nie może modlić się do Stwórcy i dokonywać dobrych uczynków, żeby Stwórca wzniósł Szhinę z popiołów.

Przyjmując na siebie władzę Stwórcy, postanawiając pracować wyłącznie ze względu na Stwórcę a nie ze względu na własną wygodę, on natychmiast odczuwa smak prochu i prosi, żeby Stwórca zabrał od niego to ukrycie, i wtedy on stanie się godny zobaczyć, że Szhina nazywa się „ziemia życia”. Właśnie dzięki życzeniu czynić wszystko w imię Stwórcy, a nie dla siebie, właśnie stąd staje się godny prawdziwego życia, i to wyjaśnienie pojęcia „ziemia życia” – z tej ziemi wyrasta całe życie. Razem z tym ziemia egoistycznej siły nazywa się „ziemia pochłaniająca swoich mieszkańców”.

Wiadomo, że otrzymywanie prowadzi do oddzielenia od duchowego. I dlatego grzesznicy jeszcze przy swoim życiu nazywani są martwymi. Razem z tym oddawanie nazywa się zlaniem się, jak napisano: „I wy, ci, którzy zlali się ze Stwórcą, żyjecie wszyscy dzisiaj”. To oznacza, że człowiek chce, żeby Stwórca otworzył oczy jego i wtedy stanie się godny wiary, czyli odczuje realność Jego istnienia. I to nie oznacza, że pragnie nasłodzić się od tego, że stoi przed Królem, lecz pragnie nie być grzesznikiem z powodu tego, że nie życzy sobie wykonywać przykazania miłości do Stwórcy, chociaż nie może być miłości bez nasłodzenia, lecz rzecz w tym, że człowiek pragnie je otrzymać wprost.

Na przykład, człowiek lubi swoje dzieci, dlatego że to daje mu nasłodzenie. I nie można powiedzieć, że on lubi cokolwiek i nie odczuwa w tym nasłodzenia, dlatego że tam, gdzie człowiek odczuwa cierpienie, nie ma miejsca dla miłości. Wyłącznie czasami bywa, iż mówimy, że są zadowoleni z cierpienia. I tylko wtedy, gdy coś wygrywamy za pośrednictwem cierpienia. Jak na przykład człowiek robiący sobie operację w szpitalu i ofiarujący lekarzom wiele pieniędzy. On nie mówi, że lubi to, lecz on jest zadowolony, że wygrywa coś ważniejszego, czyli swoje życie.

Lecz nie możemy powiedzieć, że człowiek chce kochać swoje dzieci i pracować dla nich, żeby otrzymać za to nasłodzenie. Jest to miłość naturalna, z którą on został stworzony, i nie ma u niego niczego w stosunku do nasłodzenia. Lecz z tego powodu, że on lubi je, on również otrzymuje nasłodzenie. W ten sposób, nasłodzenie wychodzące od miłości do dzieci, przychodzi nie wprost.

Podobnie do tego, kiedy człowiek prosi u Stwórcy, żeby zbliżył go i dał mu możliwość odczuć istnienie Stwórcy, wtedy on anuluje siebie w stosunku do Stwórcy. I rzecz jasna wtedy on otrzymuje nasłodzenie. Lecz nie tego on oczekuje, a jak powiedziano wyżej, zamiar jego jest w tym, żeby Stwórca zbliżył go, dlatego że on widzi siebie jako grzesznika i nie może nic uczynić, oprócz tego, jak tylko ze względu na swoją wygodę. Jeżeli tak, to on chce w rzeczywistości wyjść z lubienia siebie.

Wychodzi, że zamiar jego – wyjść z lubienia siebie, a nie życzenie otrzymać jeszcze większe nasłodzenie. Jego prośba powiązana jest nie z tym, że materialne zadowolenia nie nasładzają go, i on stawia sobie za cel otrzymywać większe nasłodzenia, żeby jego egoizm wygrał jeszcze więcej. Lecz dokładnie odwrotnie: on w ogóle chce wyjść z własnego egoizmu.

Jedyna przyczyna, z powodu której on chce prosić Stwórcę, żeby wyprowadził go z egoizmu i dał mu światło wiary, jest w tym, że on zobowiązany jest wykonywać Torę i przykazania dlatego, że Stwórca przykazał nam wykonywać Jego życzenie. I on widzi, że nie ma u niego życzenia oddawać dla Stwórcy, i wszystkie jego zmartwienia, jak i u wszystkich narodów świata – to wyłącznie miłość do siebie. I to daje jemu impuls, by prosić o możliwość być jehudi, a nie jednym z narodów świata.

Lecz należy pamiętać, jak jest wskazane wyżej, że niemożliwym jest odczuć istnienie Stwórcy bez tego, żeby człowiek nie odczuł nasłodzenia. Lecz nasłodzenie to, które przychodzi do niego, przychodzi nie wprost, czyli u niego nie było zamiaru otrzymać je, lecz ono przyszło do niego i tak: przecież jest to naturalne, że kiedy on odczuwa, że stoi przed Królem, on odczuwa wielkość Króla, i w tej mierze otrzymuje nasłodzenie.

Z wyżej powiedzianego następuje, że nie może być, żeby człowiek stał przed Królem i pragnął anulować siebie w stosunku do Niego, i razem z tym odczuwałby brak przyjaźni. Jeżeli człowiek widzi, że kiedy on rozpoczyna pracę ze względu na oddawanie i odczuwa, że z powodu odmiany siebie w stosunku do Stwórcy on odczuwa brak przyjaźni, on powinien powiedzieć, że nie jest to właściwość Stwórcy, lecz to odczucie przyszło do niego, żeby dowiedzieć się, co znaczy Szhina na wygnaniu lub Szhina w popiołach.

Jest to odpowiedni czas na modlitwę do Stwórcy, dlatego żeby zbliżył go, dlatego że w przeciwnym wypadku on widzi, że nie ma on żadnej możliwości swoimi siłami wejść w duchowe. On odczuwa, że wszystkie organy jego ciała sprzeciwiają się jego zamiarowi służyć Królowi i zaniechać własnej istoty, do tego stopnia, żeby wszystkie pragnienia były ukierunkowane wyłącznie do jednego – służyć Królowi. I wtedy on nazywa się „potrzebujący”, kiedy nie ma nikogo w świecie, kto by mógł pomóc jemu, oprócz Stwórcy.

Lecz co dotyczy braku, należy rozróżnić w nim kilka szczególności, żeby on był warty napełnienia, kiedy człowiek modli się do Stwórcy o pomoc:

1) Człowiekowi czegoś brakuje, lecz on nie odczuwa tego braku. Na przykład, głowa rodziny składającej się z sześciu osób żyje w dwupokojowym mieszkaniu. A jego przyjaciele z takimi wielkimi rodzinami żyją w trzypokojowych mieszkaniach, lecz on zadowolony jest z tego, co u niego jest i nie czuje braku, nie przykłada wysiłku, żeby otrzymać jeszcze jeden pokój. Na taki brak nie ma miejsca w modlitwie i nie ma miejsca na odpowiedź na taka modlitwę – według prawa: „Nie ma światła bez życzenia do niego, jak nie ma napełnienia bez braku”.

2) Człowiek odczuwa brak i próbuje napełnić go, lecz po straconym na zadowolenie swoich potrzeb czasie on widzi, że nie może osiągnąć tego, czego potrzebuje, lekko. On przychodzi do rozczarowania i sam siebie pociesza, że nie ma potrzeby być wśród samych szanowanych ludzi. I wystarcza jemu tego, co ma. A przyroda człowieka jest taka, że lenistwo pomaga jemu wytłumaczyć brak przyłożonych wysiłków. I dlatego teraz jest spokojny, i nie ma żadnych kłopotów, dlatego że teraz on nie życzy sobie niczego.

Lecz przecież wcześniej, zanim przyjdzie do całkowitego rozczarowania, on wkłada wiele wysiłku, żeby osiągnąć niezbędne. W ten sposób, do niego za każdym razem przychodzą myśli o tym, czego jemu brakowało i od czego życzył sobie otrzymywać napełnienie, i ile włożył sił, żeby osiągnąć upragnione. Tak jakby samo napełnienie pobudza go teraz do powrotu i rozpoczęcia pracy od nowa.

Wtedy przychodzi człowiek do takiego stanu, że prosi Stwórcę, aby zabrał u niego wszystkie myśli pobudzające go do odczuwania braku i przykładania wysiłków. On modli się do Stwórcy, żeby nie pojawiało się u niego niezadowolenie w jego myślach, i że wszystko, co on pragnie teraz osiągnąć, jest to stan, żeby było u niego wszystko dobrze, czyli żeby nie odczuwał żadnego braku.

Wychodzi, że napełnienie, którego on oczekuje – żeby nie było braku. I jest to wszystko, czego on chce – nasłodzić się od nieodczuwania braku. I on ma teraz nadzieję, że to będzie u niego najlepszy stan w jego życiu.

Czyli jeżeli przyjaciel przyjdzie do niego i zapyta go: „Czego tobie brakuje? Ja postaram się wypełnić twoje życzenie.” To on odpowie jemu: „Uwierz mi, że ja znajduję się teraz w takim stanie, że nie odczuwam braku w niczym i chcę teraz tylko spokoju, żeby nie martwić się o nic. I tylko wstydzę się tobie powiedzieć, przecież na pewno przyszedłeś, żeby dostarczyć mi zadowolenia, lecz powiem ci prawdę: I ty również przeszkadzasz mojemu spokojowi tym, że powinienem przykładać wysiłki i myśleć jak rozmawiać z tobą. W ten sposób ja powiem ci prawdę: Odejdź stąd i uczyń mi przysługę – przekaż wszystkim naszym przyjaciołom, żeby nie przychodzili odwiedzać mnie. Jeżeli oni widzą, że ja nie znajduję się pośród nich, to z tego powodu, że wszystko jest dobrze, że to, co ja odczuwam w moim życiu, to spokój od wszystkich kłopotów.”

I rzecz jasna, kiedy człowiek modli się o taki brak, żeby Stwórca napełnił go, jak on może otrzymać napełnienie na podobną modlitwę, opartą na rozczarowaniu i lenistwie? Przecież on chce, żeby Stwórca pomógł mu, dając możliwość przebywać w stanie lenistwa. Taki brak nie może być napełniony, gdyż z tego niczego nie można wybudować. A wszystkie modlitwy powinny być tylko na tworzenie, a nie odwrotnie. My powinniśmy prosić o naprawienie świata, a poprzez lenistwo go nie naprawisz.

3) Człowiek odczuwa swój brak, i wszystkie jego myśli o lenistwie i rozczarowaniu nie mogą napełnić go, i dlatego on próbuje znaleźć metodę, jak osiągnąć pożądane. Wychodzi, że on modli się do Stwórcy o napełnienie braku, dlatego że pragnie naprawienia świata. On widzi, że w stanie, w którym on się znajduje, wszystkie jego budowy podobne są do wybudowanych z klocków, w które bawią się małe dzieci, i które następnie rozrzucają i budują jeszcze raz. I od każdej budowy otrzymują zadowolenie.

Podobnie do tego on patrzy na materialne życie. Ale z dziecinnych zabawek nie można zbudować świata, tak samo z materialnych nasłodzeń nie będzie budowy świata, który rzecz jasna stworzony jest dla jakiegoś celu, a nie jest stworzony dla małych dzieci. Jeżeli tak, to jak może on się zgodzić pozostać w społeczeństwie dzieci?

I dlatego dzieci śmieją się z niego, że on nie chce bawić się z nimi, i one nie rozumieją go. Dlaczego? One myślą o nim: „Na pewno nie ma w nim odczucia życia i on nie wie, że życie jest nam dane, żeby nasładzać się. A on nie jest z tego świata i tak jakby chce oddalić się od życia i odejść na pustynię.” Lecz on nie może im odpowiedzieć nic, dlatego że nie ma u niego z nimi wspólnej mowy. Lecz razem z tym on cierpi od swojego braku, od tego, że chce stać się godnym duchowego życia.

Z powiedzianego wynika, że tylko w przypadku trzeciego braku należy powiedzieć, że prośba jego nazywa się modlitwą, dlatego że on prosi o napełnienie celem naprawienia świata, żeby była możność osiągnąć cel stworzenia, który zawarty jest w życzeniu Stwórcy nasłodzić swoje stworzenia. I on wie, że przyczyna ukrycia i niewiedzy, która istnieje w świecie, jest w tym, że nie ma u nas kelim, życzeń odpowiadających życzeniu pochodzącemu od Stwórcy – życzenia oddawać. I dlatego on prosi Stwórcę, żeby dał mu życzenie oddawać, a to można osiągnąć za pośrednictwem odczucia Wielkości i Ważności Króla. Razem z tym, jeżeli „Szhina na wygnaniu”, czyli kiedy on odczuwa smak prochu w pracy dla oddawania, jak można przedłużyć tę pracę? Dlatego modlitwa w takiej postaci nie jest przyjmowana.

Z powiedzianego można wyjaśnić pytania z Zohar: „O czym myślą, kiedy mówią, że należy ukryć głowę i zamknąć oczy, tak jakby stanąć przed Królem”. Wiadomo, że głową nazywa się rozum człowieka, i oczy również są uważane za jakość rozumu, jak napisano: „oczy społeczeństwa”, co oznacza „mędrcy społeczeństwa”. A ukrycie oznacza, że nie należy zwracać uwagi na to, co mówi rozum. I kiedy człowiek stoi w modlitwie, on powinien wierzyć, że tak jakby stał przed Królem, i nawet kiedy on jeszcze nie odczuwa Króla, on powinien modlić się, żeby Stwórca dał jemu siłę wiary, żeby odczuć, że on stoi przed Królem. On chce taką siłę wiary, żeby była podobna do wiedzy, żeby ciało otrzymywało takie odczucie wiary, tak jakby on widział Króla i zachwycał się Nim. Właśnie o taką wiarę on modli się. I zakazano otwierać oczy podczas modlitwy, dlatego że zakazano patrzeć na Szhinę. I pyta Zohar: „A jak można patrzeć na Szhinę?” I odpowiada: „Żeby wiedzieć, że bezwzględnie Szhina stoi przed nim podczas jego modlitwy i dlatego zakazano jemu otwierać oczy”. I było pytanie: „Więc jaka jest odpowiedź?” Dlatego odpowiedź w tym, jak wskazano wyżej, że wiara, którą wierzy człowiek, powinna być w takiej mierze, tak jakby on widział Szhinę, inaczej, jeżeli jego wiara nie osiągnęła tego poziomu, nie nazywa się ona „prawdziwą wiarą”. I o taką wiarę człowiek powinien się modlić, czyli wiara powinna być taka, tak jakby on widział wszystko swoimi oczami.