Powiedziano: „Zawsze człowiek powinien wcześniej dziękować i wznosić Stwórcę, a następnie prosić Go”. Lecz jeżeli człowiek odczuwa brak w czymkolwiek i zaczyna prosić Stwórcę o napełnienie jego życzenia, odczuwa potrzebę w pomocy Stwórcy, dlaczego powinien wcześniej dziękować i wznosić Go?
Jeżeli mówilibyśmy o ziemskim władcy, to takie podejście byłoby naturalne – król widziałby, że on go kocha i jest pokorny wobec niego, więc rzecz jasna wykonałby jego prośbę. Lecz Stwórca widzi wszystko, co jest w sercu i umyśle człowieka, miłosierny i wszystko-przenikający, pomagający każdemu, kto zwraca się do Niego, słyszący modlitwę każdego, niezależnie od tego, kim jest człowiek – więc dlaczego człowiek powinien odsunąć swoją prośbę i zająć się wywyższeniem i dziękowaniem Stwórcy?
Człowiek pragnący zbliżyć się ze Stwórcą powinien iść w swoich stanach po dwóch liniach, prawej i lewej. Prawa linia nazywa się według odczucia doskonałości i zadowolenia w swojej pracy, z tego powodu on dziękuje Stwórcy, że wybrał go i wywyższył spośród milionów zbliżeniem do siebie. I chociaż on nie jest godzien bardziej niż inni, dał jemu Stwórca możliwość chociaż cokolwiek uczynić dla Niego, dał jemu duchowe wywyższenie i odczucie – duchowy poziom, czego nie dał innym pracującym dla Stwórcy, nawet nie rozumiejąc, dlaczego Stwórca wybrał go. I za wszystko to zaczyna dziękować Stwórcy w radości, i więcej nie ma o co prosić Stwórcy, dlatego że wszystko ma.
Lecz jeżeli następnie człowiek przechodzi do lewej linii, czyli rozpoczyna krytycznie analizować i oceniać swój stan, dochodzi do tego, że ani w sercu, ani w rozumie nie osiągnął jeszcze zbawienia od egoizmu, jak i wszyscy ci, których Stwórca nie powołał do pracy, a dosyć często on odczuwa swoją nikczemność do tego stopnia, że nawet nie pragnie tego, aby Stwórca pomógł mu wznieść się z tego nikczemnego stanu, w którym on się znajduje, a odwrotnie, on narzeka na Stwórcę, że nie otrzymuje tego nasłodzenia od życia, które otrzymują inni, czyli dochodzi do stanu, że lewa linia nie pozwala mu nawet prosić Stwórcy o zbawienie, nie mówiąc już o Jego wychwalaniu.
Główna praca człowieka odbywa się w dwóch liniach w stanie duchowego wzniesienia, a w stadium upadku on jest jak martwy – nie da rady mu nic wyjaśnić i nie jest on zdolny do żadnego działania.
Dlatego stanem pracy nazywa się taki czas, taki stan człowieka, kiedy on zdolny jest kontrolować swoje postępowanie, zdrowo oceniać je i działać w dwóch liniach: prawej – idąc powyżej swojego rozumu, i lewej – budując ją według swojego rozumu, rozumiejąc to, że widzi swoimi oczami, uświadamiając sobie swój nikczemny duchowy stan, cały swój egoizm.
Lecz jak po odczuciu lewej linii człowiek może przejść w prawą – odczucia doskonałości swojego stanu – tak jakby on znajdował się w duchowym, a nie w egoizmie, tak jakby otrzymał od Stwórcy wielki prezent i szczególne relacje, jeżeli widzi, że pozostał na tym samym poziomie lub stało się jeszcze gorzej? Jak on może radować się z takiego swojego stanu?
Odpowiedź jest prosta: Człowiek zobowiązany jest wierzyć swojemu rawowi w tym, że jest wyłącznie jedna droga do przodu – iść prawą linią w odczuciu doskonałości, tak jakby już człowiek osiągnął wszystko i stał się godny pełnej wiary w Stwórcę, i odczuwał w całym ciele, jak Stwórca steruje całym światem absolutnie doskonałym i dobrym sterowaniem, czyli cały świat otrzymuje od Stwórcy wyłącznie dobro.
A patrząc na swój duchowy stan człowiek widzi, że nie osiągnął niczego. Patrząc na otaczający świat widzi, jak każdy i wszyscy wspólnie cierpią. I do tej pory, dopóki człowiek znajduje się w stanie odczucia dwóch systemów sterowania, Stwórcy i swojego, on nie może widzieć wyższego sterowania w prawdziwym stanie.
Dlatego zobowiązany wierzyć w to, co mówi mu raw, i przyjmować wiarą ponad wiedzę i rozum, że on i cały świat znajdują się w pełnej doskonałości. A jeżeli tak, to jest on w stanie wychwalać Stwórcę i dziękować Jemu, że wszystkim w całym świecie On wysyła wyłącznie dobro, i tym bardziej indywidualnie jemu.
I to nazywa się prawa linia, przeciwna całkowicie lewej linii, w której człowiek idzie kontrolując swój stan swoim rozumem i swoimi oczami. Lewa linia niezbędna właśnie dlatego, żeby po krytyce swojego stanu i odczuciu duchowej nicości, człowiek mógł bardziej wywyższyć wiarę ponad rozum. Bez względu na jasne uświadomienie swojego uniżonego stanu, za każdym razem coraz większego duchowego upadku, coraz większego oddalenia od Stwórcy, odczucia tego, że Stwórca oddala go od siebie, widzieć w prawej linii, jak Stwórca zbliża go do siebie – i tak ciągle we wszystkim: naprzeciwko widocznego w lewej linii oddalenia i odrzucenia, widzieć w prawej linii zbliżenie, ponieważ jak lewa linia powinna dać człowiekowi możliwość prosić u Stwórcy, tak prawa powinna dać możliwość człowiekowi dziękować Stwórcy.
Również w stanie odczucia doskonałości może być jeszcze taki stan, kiedy człowiek odczuwa, że nie ma u niego niczego, a on sam jakby nierozwinięty sercem i rozumem, tym, że w całości jego odczucia i myśli nasiąknięte są egoizmem, i nic w nim nie życzy sobie bezkorzystnie pracować dla Stwórcy, i odczuwa, że to jest jego prawdziwy stan „uświadomienia zła”. I uświadamia sobie, że jest to wielki prezent z góry – zobaczyć siebie w prawdziwym świetle, co jest niedostępne reszcie, ciągle broniącym siebie i swojego postępowania, i on wcześniej również nie ze swojej woli okłamywał siebie i nie widział niezbędności w zmianie swego zachowania i swojej drogi, będąc przekonanym, że idzie prawdziwą drogą, i dlatego mógłby pozostać na tej zakłamanej drodze na zawsze. Lecz teraz sam Stwórca otwiera jego oczy na jego prawdziwy stan, który można widzieć wyłącznie w świetle Stwórcy – od wszystkich tych myśli człowiek uświadamia sobie swoje połączenie z najwyższą doskonałością i zbliżeniem ze Stwórcą, właśnie uświadomieniem prawdy, że jest to nie odrzucenie od Stwórcy, a zbliżenie z prawdą. A odczucie goryczy jest skutkiem uświadomienia siebie i Stwórcy – i tym prawa linia zbliża człowieka pokazując jemu jego zło, a człowiek pokonuje odczucie niedoskonałości i szuka drogi swojego naprawienia – w jaki sposób oderwać się od zła, dlatego on znajduje się pod siłą błogosławienia Stwórcy, odczucia swojego zła, które z góry otwiera się jemu i to zbliża go ze Stwórcą, dlatego że dziękuje Stwórcy za Jego stosunek do siebie.
Powiedziano w Talmudzie: „Ja stworzyłem świat lub dla doskonałych sprawiedliwych, lub dla skończonych grzeszników”, co wywołuje niezrozumienie: czym skończony grzesznik lepszy jest od niedoskonałych sprawiedliwych?
Rzecz w tym, że jeżeli człowiek odczuwa, że jest skończonym grzesznikiem, on jest w stanie przyłożyć wszystkie siły dla swojego naprawienia i osiągnąć poziom doskonałego sprawiedliwego, otrzymującego w swoje naprawione życzenia (zamiary) światło Stwórcy, co jest celem stworzenia, otrzymanie absolutnego nasłodzenia od Stwórcy.
Również wówczas, kiedy człowiek osiąga całkowicie swoje zło, wynika w nim wewnętrzne pragnienie dokonać wszystkiego co jest niezbędne dla wyjścia ze stanu skończonego grzesznika. Jeżeli człowiek odczuwa siebie jeszcze nie całkowicie złym, to wynikające w nim odczucie nie daje mu jeszcze takiej siły i życzenia pozbyć się siebie, swojego egoizmu za wszelką cenę.
Dlatego właśnie przy odczuciu siebie jako absolutnego egoisty, człowiek może stwierdzać, że dla niego stworzony świat, dlatego że jest on absolutnym grzesznikiem i odczuwa ogromne wewnętrzne żądanie do Stwórcy o uratowanie swoich jakości – na skutek czego już jest u człowieka połączenie ze Stwórcą, i dlatego może duchowo rosnąć, dlatego wszystkie swoje prośby on obraca teraz, właśnie podczas odczucia radości prawej linii, do Stwórcy, odczuwając doskonałość swojego stanu od połączenia ze Stwórcą, i dlatego godnym jest otrzymać naprawienie i napełnienie światłem.