Jest cel stworzenia i jest naprawienie stworzenia. Celem stworzenia – nasłodzić stworzonych, i wszyscy zobowiązani dojść do stanu, w którym staną się godni otrzymać to nasłodzenie, które Stwórca stawia za cel – dać im, dla celu którego stworzył ich. Naprawienie stworzenia – żeby przy otrzymaniu nasłodzenia stworzenia nie odczuwały wstydu od otrzymania czegoś, co nie należy do nich.
Dlatego naprawienie polega na tym, że człowiek zawraca nasłodzenie od Stwórcy i daje Jemu takie samo nasłodzenie, dlatego że życzy sobie otrzymać nasłodzenie nie dla siebie, a ze względu na Stwórcę, dlatego że Stwórca życzy sobie nasłodzić go. Stwórca stworzył w człowieku życzenie samonasłodzić się, żeby on nasłodził się, i jest to cel Stwórcy. A naprawienie – odwrotne do natury człowieka, przeciwko jego naturalnym życzeniom samonasłodzić się i polega na oddawaniu zadowolenia dla Stwórcy, w altruistycznych zamiarach, w działaniach zadowolenia Stwórcy, podobnych do Jego działań.
A ponieważ człowiek nie ma czego oddawać, jedyne co jest on w stanie uczynić ze względu na Stwórcę, to otrzymać nasłodzenie, ponieważ właśnie tego życzy sobie od niego Stwórca. Lecz żeby było miejsce do pracy i woli wyboru, żeby mógł człowiek ustawić zamiar ze względu na Stwórcę, stworzone jest skrócenie duchowych nasłodzeń i sterowania Stwórcy – to oznacza, że dopóki człowiek nie jest w stanie mieć zamiaru nasłodzić się ze względu na Stwórcę, on znajduje się w stanie ukrycia Stwórcy (astara), czyli nie tylko nie jest w stanie mieć zamiaru ze względu na Stwórcę, lecz wszystkie jego życzenia – ze względu na siebie.
I oprócz tego ukrycie Stwórcy doprowadza do niezbędności ciężkiej pracy, żeby stać się godnym wiary ponad rozum, dlatego że z powodu ukrycia Stwórcy człowiek nie widzi nasłodzeń, które może otrzymać ze względu na napełnienia, którymi Stwórca stworzył całe stworzenie, i dać które jest Jego celem.
Lecz nie widząc przygotowanych dla niego nasłodzeń, i nie widząc, że w ogóle ktokolwiek w świecie otrzymuje je, i nie tylko indywidualnie cierpienia od nieobecności nasłodzenia, lecz dodatkowo jeszcze i cały świat swoim cierpieniem potwierdza człowiekowi odwrotność celu stworzenia, obciąża wiarę w Stwórcę, Jego sterowanie, w Jego cel nasłodzić człowieka, i w niezbędność pracy, aby nabyć altruistyczne właściwości.
Cała ciężkość pracy jest z powodu ukrycia duchowego nasłodzenia i Stwórcy, lecz zamysł ukrycia, jego niezbędność, jest w tym, żeby uczynić możliwym naprawienie człowieka: czyli ukrycie światła i Stwórcy jest skutkiem postanowienia Stwórcy – dać człowiekowi możliwość samemu naprawić siebie.
Chociaż ukrycie jest stworzone specjalnie dla naprawienia, ono jest przyczyną nieobecności wiary i zakazuje wykorzystywać egoistyczne życzenia, ono także rodzi dwa braki: w rozumie i sercu (mocha we liba). Lecz przede wszystkim, czy powinien człowiek wcześniej osiągnąć wiarę, a później może stać się godnym pracować ze względu na Stwórcę, czy odwrotnie?
Rozum zobowiązuje, że przede wszystkim człowiek powinien otrzymać wiarę, a dopiero później można stwierdzać, że człowiek zdolny uniżyć siebie samego, swoje ja, i pracować nie ze względu na siebie, a wyłącznie ze względu na Stwórcę. Człowiek może pracować ze względu na Stwórcę wyłącznie w tej mierze, w której on wierzy w Wielkość Stwórcy, i wyłącznie od jego wiary, od tej wiary on zależy, i tylko wtedy może on stwierdzać, że pracuje ze względu na Stwórcę.
Niemożliwym jest dokonać wysiłku przeciwko życzeniom ciała, jeżeli nie jest ważny cel, który pragniesz osiągnąć. Wielkość wysiłku, który człowiek może przyłożyć, bardzo mocno zależy od ważności celu, wielkości pragnienia, ze względu na co jest gotowy człowiek zaniechać swego egoizmu i pracować wyłącznie ze względu na Stwórcę – jeżeli Stwórca stanie się w jego oczach ważnym, i na miarę ważności lżej będzie pracować dla Niego.
Dlatego, żeby miał człowiek siłę zaniechać własnej wygody, samonasłodzenia, wznieść się i uczynić działania ze względu na Stwórcę, a nie za względu na siebie, niezbędnym jest wcześniej osiągnąć stan wiary w Stwórcę. I tylko po tym człowiek może zaniechać wygody dla siebie, nie brać siebie pod uwagę, a wyłącznie tylko zadowolenie Stwórcy, czynić wszystko ze względu na Niego.
Tak rozum nasz zobowiązuje myśleć o kolejności procesu naprawiania. Lecz w przedmowie do Księgi Zohar powiedziano odwrotnie, że zanim człowiek nie stanie się godny naprawić wszystkie swoje życzenia (kelim) na altruistyczne, podobnie do właściwości Stwórcy, on nie może osiągnąć wiary w Stwórcę, dlatego że póki co nie ma w człowieku altruistycznych życzeń (kelim de-aszpaa), i nie jest on w stanie otrzymywać nasłodzenia od Stwórcy, a nie otrzymując nasłodzenia od Stwórcy, człowiek nie może wierzyć, że Stwórca steruje całym światem wyłącznie dobrem, i chcąc nie chcąc mówi źle o Stwórcy.
Dlatego wówczas człowiek nie wierzy w dobre sterowanie Stwórcy, co więcej, zupełnie nie wierzy w sterowanie Stwórcy wszystkim, dlatego że do naprawienia swoich życzeń, żeby mógł otrzymać pełne nasłodzenie przygotowane jemu jeszcze w zamyśle Stwórcy, zobowiązane być sterowanie dobrym i złym, i obydwa prowadzą człowieka do celu, który jest określony poprzez Stwórcę.
Lecz człowiek odczuwa i mówi zupełnie odwrotnie, odwrotnie do prawdy, myląc się w absolutnie dobrym sterowaniu, dlatego że myli go sterowanie dobrem i złem, i on przyjmuje je za sterowanie wynagrodzeniem i karą, gdyż wykorzystując egoistyczne życzenia, człowiek chcąc nie chcąc odczuwa sterowanie jako zło.
Wychodzi to z prawa duchowego podobieństwa, że nie może człowiek otrzymywać jawnie zła od Stwórcy, ponieważ jest to wadą w „wielkości i doskonałości Stwórcy”, jeżeli człowiek odczuje Go jako działającego źle. Dlatego, jak tylko człowiek odczuwa siebie źle, w tej samej mierze znika w nim wiara w sterowanie Stwórcy i sam Stwórca, co też jest największą karą w świecie. Czyli odczucie przyjemnego lub złego w sterowaniu myli nas, i wywołuje odczucie sterowania wynagrodzeniem i karą. Jeżeli człowiek własnym wysiłkiem woli próbuje nie rozstawać się z wiarą w Stwórcę, bez względu na to, że odczuwa na sobie złe działanie w Jego sterowaniu, otrzymuje wynagrodzenie.
Lecz jeżeli nie próbował wysiłkiem woli utrzymać się w wierze w sterowanie, otrzymuje karę – traci wiarę w Stwórcę, i chociaż wyłącznie Stwórca jest źródłem wszystkiego odbywającego się, ukryte jest to od odczuwającego złe i dobre, dlatego że podczas odczuwania zła nieczyste siły ukrywają Stwórcę, Jego sterowanie i wiarę, czym też człowiek otrzymuje największą karę w świecie, wypełniając się wątpliwościami w istnienie Stwórcy.
A kiedy powraca do wiary (hozer betszuwa), otrzymuje od tego wynagrodzenie i ponownie może połączyć się ze Stwórcą. Z wyżej powiedzianego jest jasne, że nie może być wiary w Stwórcę, dopóki człowiek nie osiągnął altruistycznych życzeń (kelim de-aszpaa), przecież wyłącznie wtedy jest w nim pełna wiara.
Lecz dopóki nie ma wiary w człowieku, jak on może czynić cokolwiek ze względu na Stwórcę? W człowieku jest cząstkowa wiara od tego, że wierząca masa ludzi wierzy w sterowanie Stwórcy, od oddziaływania na niego otaczającego światła (or makif), dającego odczucie ogólnej wiary w Sterującego światem, od czego każdy otrzymuje cząstkową wiarę. Cząstkową dlatego, że nie otrzymuje odczucia Stwórcy, a jakąś wspólną pewność w Jego istnienie, która nazywa się wiara nieżywego poziomu (domem de-kDusza), i z tego poziomu zobowiązani rozpocząć swoją drogę wszyscy.
Na miarę tej wiary człowiek zdolny oddawać swoje myśli i wysiłki, jak powiedziano w „Przedmowie do Talmudu dziesięciu sfirot” punkt 14: „W zajmowaniu się Torą otwiera się miara wiary człowieka, podobnie do człowieka, który wierzy innemu i dlatego daje jemu w dług jakąś ilość pieniędzy – on może dać mu złotówkę, lecz dwóch już nie da, a może dać wszystko, co posiada, bez żadnej wątpliwości – to nazywa się pełną wiarą, doskonałą wiarą, a jeżeli może dać wyłącznie część z tego, co posiada, jego wiara nazywa się cząstkową.”
Dlatego człowiek rozpoczyna swoje duchowe poruszanie się do celu we wspólnej wierze, wychodzącej od nieodczuwalnego jawnie otaczającego światła, od którego każdy otrzymuje swoją miarę wiary, co jest wystarczające dla niego na początku jego pracy, żeby zechciał przyjść do swojej indywidualnej pracy, czyli do indywidualnej wiary w Stwórcę, do wewnętrznego światła, co nazywa się: „Pokochaj Stwórcę swego całym sercem, duszą i rozumem”, gdzie słowo „swego” mówi o indywidualnym odczuciu, gdzie wiara oparta już nie na wspólnej wierze mas, od której każdy otrzymuje swoja część, która nazywa się cząstkową wiarą, lecz staje się godny wiary indywidualnej, która nazywa się pełna, doskonała, dlatego że nie potrzebuje więcej mas.
Lecz żeby stać się godnym takiej pełnej wiary, człowiek powinien wcześniej osiągnąć podobieństwo właściwości ze Stwórcą, i w tym jest cała jego praca, żeby nabył altruistyczne życzenia, i tylko po tym on stanie się godny pełnej wiary i wykonania wskazanego „Pokochaj Stwórcę swego…”.
Pracę dla nabycia altruistycznych zdolności prowadzi się w dwóch kierunkach – w rozumie i sercu (mocha we liba). Czyli niemożliwym jest pracować ze względu na Stwórcę, jeżeli On nie jest odczuwalny poprzez człowieka jako ktoś wielki, podobnie do szanowanego wielkiego człowieka.
Dlatego człowiek powinien przeznaczyć część swojego czasu na pracę w rozumie i część na pracę w sercu. Stąd rozpoczyna się prawdziwa praca w osiągnięciu indywidualnej wiary w Stwórcę, rozpoczynają się duchowe wzniesienia i upadki, dlatego że praca oparta na wysiłkach pracować ze względu na Stwórcę, a nie ze względu na siebie, jest przeciwna stworzonej poprzez Stwórcę egoistycznej naturze człowieka.
Dlatego rozpoczyna się w człowieku walka z jego egoistycznymi życzeniami, i zamiast poruszania się do przodu widzi, że nie może poruszać się i osiągnąć podobieństwa do Stwórcy i połączyć się z Nim, widząc, na ile ciężka jest ta praca, dlatego że zobowiązany poruszać się w niej wiarą ponad rozum. Rozum przekonuje go o bezsensowności takiej pracy, jeżeli ona nie jest ze względu na siebie, przecież jeżeli człowiek urodził się z egoistycznymi życzeniami, jak można doprowadzać je do obumarcia i zupełnie nie myśleć o sobie, a wyłącznie o Stwórcy, przecież jeżeli człowiek ciężko pracuje w Torze i przykazaniach dla wynagrodzenia, to pojmuje swoim rozumem, że takie są drogi świata, że dla pracującego u kogokolwiek nie ważne kto jest jego panem, ważna jest wielkość wynagrodzenia, dlatego że to określa wygodę pracy. I jest to praca mas. Lecz jak tylko człowiek zażyczy sobie pracować dla Stwórcy, od czego staje się godny pełnej wiary w Niego, rozpoczynają się duchowe wzniesienia i upadki, gdyż niemożliwym jest pracować bez wynagrodzenia. Tylko jeżeli człowiek pragnie uczynić cokolwiek wielkiemu w jego oczach człowiekowi, to sama praca jest wynagrodzeniem, dlatego że ma on nasłodzenie od tego, że wielki w jego oczach człowiek otrzymuje od niego.
A ponieważ Stwórca uczynił taką naszą naturę, że mały otrzymuje nasłodzenie od służenia wielkiemu, to jeżeli człowiek pragnie pracować ze względu na Stwórcę, on zobowiązany jest wywyższyć Stwórcę w swoich oczach, wtedy otrzymuje możliwość oddawać dla Stwórcy, nabywa siły, aby czynić wyłącznie dla błaga Stwórcy, a kiedy znika u człowieka odczucie Wielkości Stwórcy (Szhina be gadlut, Szhina be afar) i nie odczuwa ważności duchowego, nie ma w nim sił, aby pracować ze względu na Stwórcę.
I dlatego jest określony porządek pracy nad rozumem i sercem. Praca, w skutku której człowiek pragnie zbliżyć się do Stwórcy, odbywa się po kolei w prawej i lewej linii: prawa linia zbliża, człowiek odczuwa swą bliskość do Stwórcy, że Stwórca zbliża go do siebie. I nawet jeżeli nie ma w nim jeszcze takiego odczucia, on powinien iść powyżej swojego rozumu, tak jakby odczuwał siebie doskonałym i raduje się z tego, co posiada – w takim wypadku on podobny do Stwórcy, i dlatego bliski, co daje człowiekowi odczucie życia w duchowym, wykorzystać altruistyczne życzenia, w których nie ma ukrycia Stwórcy, i w które można otrzymywać duchowe nasłodzenie.
Lewą linią nazywa się to, co potrzebuje naprawienia, kiedy człowiek czyni sprawdzenie swojego duchowego stanu, swoich życzeń, i widzi, że jest pełny braków, widzi również, jak on jest odpychany od duchowego, niski, i dlatego oddalony od Stwórcy – rzecz jasna nie odczuwa w sobie życia, ponieważ czyniąc swoim rozumem obliczenie swojego stanu, widzi siebie pozbawionego wszystkiego, i dlatego jest podobny do martwego.
Na miarę swojej wiary, że Stwórca steruje i daje człowiekowi i całemu światu wyłącznie dobro, człowiek odczuwa, otrzymuje odczucie Wielkości Stwórcy, podobnie do ważnego w oczach społeczeństwa człowieka. Odczucie ważności Stwórcy daje człowiekowi siły pracować ze względu na Stwórcę, dlatego że od usługiwania wielkiemu człowiekowi otrzymuje nasłodzenie i nie potrzebuje żadnego innego wynagrodzenia.
Dlatego na miarę jego wiary ponad rozum (mocha), może pracować dla Stwórcy. Lecz ponieważ człowiek stworzony z egoistycznymi życzeniami, w które nie jest możliwe otrzymywanie Światła Życia, odczucia Stwórcy, stworzona możliwość stopniowo, w częściach przyłączyć do prawej linii lewą (szityf midat rachamim be din).