Cel stworzenia wychodzi z życzenia Stwórcy dać nasłodzenie, lecz żeby nasłodzenie było doskonałym, wiecznym, w duchowym, żeby działania Stwórcy były doskonałe, stworzył On ukrycie na Siebie i na Swoje sterowanie, czyli na duchowe nasłodzenie w Torze i przykazaniach, gdzie przykazaniem jest altruistyczne działanie, w myślach, lub życzenie z zamiarem ze względu na Stwórcę, a otrzymywane przy tym, na skutek tego zamiaru, nasłodzenie, światło Stwórcy, odczucie Stwórcy, nazywa się Tora.
Stwórca może wszystko, nawet czynić ograniczenia na doskonałość, postępować niedoskonale w stosunku do naszych odczuć, zmniejszać, skracać, ukrywać swoje nasłodzenia od stworzeń, lecz to, jeżeli można tak powiedzieć, o wiele trudniejsze dla Niego niż dać je, ponieważ dla doskonałego zejść z doskonałości o wiele trudniej, niż dla niedoskonałego wznieść się do doskonałości. I to dlatego, że doskonałość jest pierwotna.
Właśnie doskonałość jest właściwością Stwórcy poznawalną przez nas. Stwórca ukrywa swoją obecność od człowieka znajdującego się w naszym świecie, czyli od człowieka znajdującego się na poziomie swoich życzeń, który nazywa się nasz świat lub ten świat, życzeń tylko egoistycznych, życzeń otrzymywać nasłodzenie wyłącznie dla siebie, nie licząc się z niczym, biorąc pod uwagę tylko swoje interesy.
A jeżeli człowiekowi wydaje się, że jest w nim dobre, altruistyczne życzenie, to analizując prawdziwie swoje myśli i postępowania, on zrozumie, że jeżeli niektóre nie wyglądają na egoistyczne, to tylko dlatego, że jemu jest wstyd wykorzystać swoje prawdziwe życzenia otwarcie lub wychowanie czy strach przed karą nie pozwalają jemu otwarcie postępować.
A te czynniki również są egoistyczne, dlatego że wychowanie i nawyki, nawet przyjemne dla otaczających, stały się jego drugą naturą i on nie może postępować w sposób inny i przyjmuje je. I taki wewnętrzny stan człowieka nazywa się – ten lub nasz świat.
Wewnętrzny stan człowieka nazywa się świat, dlatego że jest to świat, który przyjmuje człowiek. Człowiek nie może odczuć poza sobą: wszystko, co odczuwa, to wyłącznie to, co wchodzi w niego i on odczuwa w jaki sposób reagują jego odczucia na oddziaływanie z zewnątrz.
I te jego wewnętrzne odczucia na swoje subiektywne reakcje tworzą w nim obraz jakby otaczającego świata, w którym on się znajduje. To jest nic więcej jak iluzja, której nie możemy zrozumieć, dopóki znajdujemy się w granicach naszego świata. Tylko wychodząc poza granice ograniczenia naszego „wzroku” w naszym świecie, patrząc na siebie z boku, obiektywnie, uświadamiamy siebie i wszystko wokoło. Dlatego wszystkie światy, jak nasz, prawdziwy świat, czyli nasze rzeczywiste przyjmowanie, tak i przyszłe światy, nasze przyszłe przyjmowanie, jest niczym więcej, niż naszym subiektywnym przyjmowaniem Stwórcy, w tej czy innej mierze wszystkie światy jak duchowe, tak i nasz, istnieją wyłącznie wewnątrz nas, w naszych odczuciach, w świadomości.
Dlatego wszystkie światy, i nasz, i duchowe, wszystkie one istnieją wyłącznie wewnątrz człowieka i są nie więcej niż poziomami, miarami coraz większego i bliższego odczucia Stwórcy, gdyż oprócz Stwórcy i poznającego Go człowieka, nic nie istnieje. I ten, poznający Stwórcę człowiek, znajduje się wewnątrz Stwórcy, dlatego że Stwórca wypełnia sobą wszystko.
I ten człowiek odczuwa wyłącznie Stwórcę, chociaż jemu się wydaje, że oprócz niego istnieją inni ludzie odczuwający podobnie do niego nasz świat lub duchowe światy, że i oni odczuwają siebie tak samo, przekazują o swoim przyjmowaniu jeden drugiemu. I wydaje się człowiekowi, że istnieje nie w Stwórcy, a we wszechświecie.
Lecz jeżeli zabierze ze swojego wszechświata wszystko, co go napełnia: wszystkie gwiazdy, planety, wszystkie niebieskie ciała, gazy, itd., to jak on będzie mógł scharakteryzować miejsce, jeżeli on nie jest w stanie w żaden sposób odczuć go?
To, niczym nieprzyjmowane, tylko wyobrażane poprzez nas miejsce, jest nieprzyjmowane poprzez nas w bardziej wysokich formach… (duchowe światy Bria, Jecira, Asia również istnieją w miejscach, stworzonych z bardziej wyższych duchowych życzeń niż one same: światy BE’A, kelim C’B znajdują się wewnątrz kelim C’A, nekudot de-Sa’G).
Lecz Stwórca specjalnie umieścił człowieka w warunkach, które nazywane są nasz świat, gdzie człowiek nie odczuwa Stwórcy, i jedynie może wierzyć w Niego. Właśnie tego życzy sobie Stwórca, żeby wbrew wszystkiemu, co odczuwa wokół siebie człowiek, on wierzył, że jego Stwórca widzi we wszystkim tym absolutnie dobry cel. I nie tylko ten osiągany w końcu stworzenia, a stały, w każdym postępowaniu Stwórcy z nami, że tylko Stwórca nim steruje, i to, co człowiek odczuwa, nie wychodzi od nikogo innego, a tylko od Stwórcy, a wszystkie działania Stwórcy z nim, czyli wszystko, co człowiek otrzymuje i odczuwa od wszystkiego, co go otacza, i swoje myśli, i reakcje, i życzenia – w rzeczywistości są to życzenia Stwórcy, żeby on to wszystko w ten sposób odczuwał.
I jakby człowiekowi się nie wydawało, to w rzeczywistości wszystko odczuwalne poprzez niego w sobie i na zewnątrz jest to absolutne dobro i nasłodzenie, nie w przyszłości, a teraz. I tylko dlatego, że odczucia człowieka nie nastawione na prawdziwe odczucie, nie przyjmują wiecznego, duchowego, prawdziwego, a są chore i zepsute – dlatego, chociaż teraz człowiek otrzymuje od Stwórcy nasłodzenie, lecz w swoich egoistycznych organach zmysłów on odczuwa to jako cierpienie. I próbuje on jakkolwiek wytłumaczyć i wybronić działania Stwórcy. A należy nie tylko bronić Stwórcy, a uświadomić sobie, dlaczego sam człowiek tak przyjmuje to, co otrzymuje, dlaczego on takim odczuwa Stwórcę. Przecież to, co człowiek nazywa światem, to, co on odczuwa w swoim stanie, jest to Stwórca, dlaczego więc odczuwa Stwórcę tak negatywnie?
Stwórca ukrywając siebie pragnie, żeby człowiek, wbrew temu, co on odczuwa od Stwórcy, stojąc tylko i wyłącznie naprzeciwko Stwórcy, odczuwając Stwórcę, wierzył, że zawsze i wcześniej, i teraz, i w przyszłości, że wszystko jest mierzone w stosunku do przyjmowania człowieka, a obiektywnie nie istnieje. Stwórca stale, bez ustanku odnosi się do niego wyłącznie z absolutnie miłością.
Lecz nie mów wychodząc z tego, że Stwórca wysyła człowiekowi cierpienie lub karę za przeszłość, żeby naprawić go, aby w przyszłości nie zgrzeszył, lub karę za przyszłość, aby dać później za nią wynagrodzenie. On stale odnosi się do stworzeń wyłącznie z miłością, i w każdym mgnięciu, jakim strasznym nie byłby jego teraźniejszy stan, Stwórca wysyła mu tylko dobro.
Ponieważ człowiek zawsze odczuwa wyłącznie Stwórcę, i Stwórca jest to absolutne dobro, to tylko od człowieka zależy, od miary jego naprawionych odczuć, jak on odczuwa Stwórcę. Lecz za każdym razem, łapiąc siebie na myśli, że on teraz o czymś myśli i coś odczuwa, człowiek powinien uświadomić sobie i wierzyć, że wszystko to daje mu odczuć Stwórcę, takie myśli On wysyła i takie życzenia wywołuje, że tak on odczuwa Go.
Wiara w wyżej powiedziane, wbrew swojemu odczuciu, nazywa się wiarą ponad wiedzę, gdzie pod wiedzą określa się wszystkie odczucia i wszystkie myśli człowieka. Żeby wybudować w człowieku wiarę (ona jest tym samym odczuciem, w którym on będzie mógł odczuć prawdziwą Istotę samego Stwórcy), Stwórca wysyła człowiekowi przeszkadzające myśli, oddalające człowieka od pracy „ze względu na Stwórcę”.
„Ze względu na Stwórcę” nazywane są wysiłki człowieka w pokonaniu egoistycznych życzeń, kierujące do zbliżenia z prawdziwym odczuciem Stwórcy, dlatego że wszystko, co według życzenia egoizmu nazywa się ze względu na siebie, a całe „oddawane”, przyjmowane nie w egoistycznych odczuciach, nazywa się „ze względu na Stwórcę”, ponieważ oprócz człowieka i Stwórcy nie ma w rzeczywistości nikogo.
Dlatego wszystkie altruistyczne duchowe życzenia nazywamy życzeniami „ze względu na Stwórcę”, chociaż nic tu ze względu na Stwórcę nie ma, a jest po prostu przyjmowanie poza egoistycznymi życzeniami, poza przyrodą człowieka, uwalniając się od tej cudzej, narzuconej siły, specjalnego wysłannika, anioła Stwórcy, czegoś obcego. Jak obrazu, który jest zapieczętowany w nas, który po zasiedleniu w nas rządzi wszystkimi naszymi życzeniami i myślami, lecz nie jesteśmy to my, a to, co zostało nam narzucone.
Życzeniem Stwórcy jest byśmy to sobie całkowicie uświadomili, żebyśmy z egoistycznego, wewnętrznego, czasowego, co jest umieszczone wewnątrz nas, doszli do jego odrzucenia, do osiągnięcia Absolutu, jemu przeciwnego – altruistycznego. I to dlatego, że człowiek może osiągnąć poprzez rozum, i odczuć odczuciami, cokolwiek by to nie było, wyłącznie w porównaniu.
Przyjęcie poprzez człowieka obecności i całkowitego sterowania poprzez Stwórcę wszystkim, wszystkiego i we wszystkim, zobowiązuje człowieka myśleć i działać zgodnie z tym, i nazywa się „otrzymanie na siebie” lub „przyjęcie na siebie” władzy Niebios.
Natychmiast po przyjęciu na siebie tego, człowiek zaczyna odczuwać przeszkody swojego postanowienia do tego stopnia, że szybko dochodzi do wniosku, że nie jest w stanie utrzymać się w prawdziwym przyjmowaniu świata (sterowaniu wszystkim przez Dobrego Pana), dlatego że przeszkadzające myśli wysyłane poprzez Stwórcę odpychają go od Stwórcy, Jego jedności, dobroci Jego sterowania itd.
Jeżeli będąc zmęczony, rozczarowany, nie chcąc przykładać wysiłków, człowiek mówi sobie, że poczeka aż Stwórca da mu bardziej jasne odczucie Siebie, żeby miał on siły ponownie uświadomić sobie prawdziwy obraz sterowania, ponieważ nie może więcej robić wysiłków, wyobrażając sobie, że wszystko to „podstawia” mu Stwórca – on pozostawia tę drogę wzniesienia do Stwórcy, a przecież nie dlatego Stwórca daje mu te przeszkadzające myśli!
Z tego powodu, że odbywa się stała walka pomiędzy ciałem i pragnieniem iść wiarą ponad wiedzę, wynikają przeszkadzające wewnętrzne stany: wzniesienia, kiedy jest życzenie iść wiarą w sterownie wynagrodzeniem i karą, i upadki, kiedy nie ma sił i życzenia podążać w wierze. Lecz cała różnica pomiędzy ludźmi jest w tym, co jest określane pod pojęciem – wynagrodzeniem i kara.
Wynagrodzeniem nazywa się to, czego człowiek sobie życzy. Dla zwykłego człowieka wynagrodzeniem jest odczuwalne poprzez niego życzenie samonasłodzić się. Jest niewielu takich, wynagrodzeniem których jest możliwość odczuć nasłodzenie w życzeniu oddawać, w altruistycznych życzeniach, kiedy na skutek swojej pracy, będą mogli oni osiągnąć działania ze względu na Stwórcę, uratować Stwórcę, co nazywa się u nich wynagrodzeniem i dlatego nie szkoda im oddawać wszystkie swoje starania, wysiłki i czas, żeby było u nich nasłodzenie od tego, że od ich działań jest zadowolenie u Stwórcy.
A jeżeli oni widzą, że nie są na siłach osiągnąć takiego stanu, co uważają za karę, czyli to, że Stwórca oddala ich od siebie i nie życzy sobie widzieć ich jako bliskich sobie, pracujących dla Niego, ponieważ widzi ich bez ochrony od własnego egoizmu, i dlatego nie może im pozwolić wejść do Jego pałacu, i oni pozostają poza duchowymi światami, poza pałacami Stwórcy, na zewnątrz, i nie rozumieją, dlaczego Stwórca wysyła im karę – ponieważ oni jeszcze pogrążeni są w lubieniu siebie. Dlatego cała praca tych niewielu jest w tym, żeby Stwórca pomógł im, żeby mogli wyjść z lubienia siebie, z egoizmu.
Wychodzi, że w zasadzie wszyscy zobowiązani są pracować w wynagrodzeniu i karze, i nie ma w tym różnicy pomiędzy ludźmi, lecz cała różnica jest w tym, co rozumie człowiek pod karą, a co pod wynagrodzeniem. Przecież dla jednego, niezauważalnie ukraść – to wynagrodzenie, a dla drugiego tylko jedna myśl o tym przyjmowana jest jako kara od strony Stwórcy.
Widzimy, że jeżeli obiecają człowiekowi pożądane wynagrodzenie, dla niego nie są straszne żadne wysiłki, i jego ciało nie tylko nie przeszkadza w pracy, lecz daje całą niezbędną energię dla osiągnięcia wynagrodzenia, dla obniżenia wątpliwości o otrzymanie wynagrodzenia, dla odpychania przeszkadzających myśli o wierze w wynagrodzenie.
Lecz jeżeli wynagrodzenie i kara ubrane są w altruistyczne życzenia, ciało sprzeciwi się wszystkimi swoimi siłami, mówiąc, że ono jest zgodne z tym, iż człowiek wierzy w wynagrodzenie i karę, ale nie zgadza się, aby wynagrodzeniem było odrzucenie życzeń ciała, żeby egoizm nic nie otrzymał. Przecież jeżeli twoje wynagrodzenie jest w tym, że życzenie samonasłodzić się przestanie istnieć, to jak ciało może sprzyjać własnej śmierci?
Dlatego w takiej pracy przeciwko życzeniom ciała są wzniesienia i upadki. I często człowiek dochodzi do wniosku, że osiągnięcie stanu nabycia altruistycznych życzeń, które byłyby jego wynagrodzeniem, jest nie dla niego, a dla silniejszych od niego, szczególnych, i życzy sobie pozostawić drogę duchowego rozwoju.
Praca, żeby kara i wynagrodzenie były altruistycznymi, powinna odbywać się w ukryciu Stwórcy od człowieka, w ukryciu Wyższego Sterowania, w przeciwnym wypadku nie jest zdolny dokonać człowiek czegokolwiek ze względu na Stwórcę.
Dlatego człowiek powinien pragnąć osiągnąć stan, żeby nie życzyć sobie nic ze względu na siebie. W takim wypadku, jeżeli otrzymuje to, co Stwórca daje mu, to nie uważa się za otrzymywanie, dlatego że nie stawia żadnych swoich warunków przy oddawaniu swoich wysiłków – dlaczego on stara się. I nie potrzebuje odczuć wielkości duchowego i nasłodzenia w pracy, dlatego że pragnie dojść do stanu, kiedy może uczynić cokolwiek tylko w Imię Stwórcy, a to jest możliwe tylko pod warunkiem, że nic nie odczuwa poprzez ciało, w przeciwnym wypadku nie jest w stanie siebie sprawdzić, czy czyni to ze względu na otrzymywane zadowolenia czy ze względu na Stwórcę. Dlatego, tylko przy pewnym odłączeniu ciała od jakiegokolwiek otrzymywania, zainteresowania, nasłodzenia, wygody, można mówić o skutku, że działanie jego jest całkowicie altruistyczne.
Człowiek może powiedzieć sobie: Ja mogę wierzyć w to, że Stwórca nasładza się moją pracą, chociaż nie odczuwam od mojej pracy nic, i w moim sercu nie ma odczucia, że wykonuję tym życzenie Stwórcy, przecież wszystko ukryte jest ode mnie, a według mojego pojmowania nie ma żadnego znaczenia to, co ja czynię, i nie mogę powiedzieć, że Stwórca otrzymuje ode mnie, co więcej, że nasładza się, przecież ja tego nie odczuwam, a jeżeliby była u mnie wiara w to, że Stwórca nasładza się od moich działań, to i ja odczuwałbym jakieś nasłodzenie od tego.
Powiedział rabi Jehuda Aszlag: Człowiek powinien wierzyć, że jeżeli on cokolwiek czyni i pragnie, żeby Stwórca otrzymał od tego działania nasłodzenie, już tylko od tej jego myśli jest zadowolenie u Stwórcy. I nie jest ważny rodzaj samego działania, a wystarczające jest, że człowiek tak sobie życzy, nawet jeżeli widzi, że jego działania są najmniejsze i nikczemne, lecz jeżeli tym on pragnie zadowolić Stwórcę, to wierzy, że najmniejsze jego działanie i myśl są przyjmowane poprzez Stwórcę.
A kto nie wierzy w to, że Stwórca specjalnie ukrywa siebie, żeby nie odczuwali Go, żeby dać nam możliwość naprawić swoją przyrodę z Jego pomocą, o tych kabbala nie mówi w ogóle, dlatego że kabbala rozpoczyna swoje relacje do człowieka z tego poziomu, kiedy on rozpoczyna „przyjęcie na siebie władzy Niebios” i na podstawie tej wiary on wykonuje Torę i przykazania.
I nie jest ważne, że człowiek widzi, że wszystkie jego działania wyłącznie ze względu na siebie, że bezskutecznie próbuje myśleć „ze względu na Stwórcę”, że jego serce tak czy inaczej naśladuje własną wygodę – jeżeli chociaż gdzieś nasze wysiłki połączone z myślą ze względu na Stwórcę, On zadowolony jest z tego.
Człowiek powinien odczuwać radość od tego, że może czynić działania w najniższym swoim stanie z tego powodu, że te wysiłki on czyni wbrew swojemu rozumowi, powyżej tego co rozum pojmuje i co uważa za ważne, co rozum uważa nie za pracę, a za głupotę – właśnie podczas rozczarowania w swoim najniższym stanie, braku odczucia i zrozumienia Stwórcy oraz drogi do Niego, jeżeli w tych stanach człowiek chociaż niewiele wzmocni się przeciwko dowodom swojego rozumu, swojego kiepskiego nastroju, jego uważa się za poruszającego się ponad rozum. I cieszy tym Stwórcę, właśnie tym, że jego działania, najmniejszy wysiłek, on czyni wbrew odczuciom ciała i dowodom rozumu.
Właśnie takimi małymi kroczkami człowiek może oderwać się od swojego rozumu i ciała, ich dowodów i przekonań, i iść przeciwko nim. Tylko takimi małymi porcjami on może wywalczyć od egoizmu życzenie „przyjąć wszystko ze względu na siebie”, oderwać chociaż trochę myśli i odczuć od własnej wygody i przenieść je w swój duchowy obszar, położyć je u nóg Stwórcy.
W takim momencie człowiek może powiedzieć do Stwórcy, że on nie zależy od tego, co otrzymuje od Stwórcy, i dlatego jest gotów do tego, żeby w ogóle nie odczuwać żadnego smaku w swojej pracy, w swoich wysiłkach, i nic nie oczekiwać od Stwórcy, a pragnąć oddawać swoje wysiłki dla Stwórcy bez żadnych warunków, bez względu na to, jak on ocenia swoje wysiłki i ważność Stwórcy, a odpowiednio i ważność pracy. Dlatego że ocena ważności i odczuć odbywa się w jego naturalnych egoistycznych życzeniach – sercu i rozumie, od których on pragnie oderwać się, i gotów, wbrew wszystkiemu w sobie i w świecie, przedłużyć swoje wysiłki, bez żadnego rozumienia tego, co czyni, a będzie pragnął wykonywać działania przeciwko rozumowi, w miłości i radości do Stwórcy, dopóki wszystkie jego życzenia i myśli będzie mógł podporządkować tej pracy. A to, że on powinien wszystko czynić wbrew swojemu ciału i rozumowi tylko cieszy go, ponieważ potwierdza, że idzie przeciwko egoizmowi, coraz bardziej zbliżając się do altruizmu, duchowych życzeń, wyrywając się z powłoki swoich naturalnych jakości, powłoki tego świata.
Lecz to, że on widzi, iż może pracować dla Stwórcy wyłącznie w wysiłkach przeciwko sobie, mówi mu o tym, że nie ma on jeszcze rozumu do pojmowania i ocenienia, komu on służy i czyje życzenie on wykonuje, a życzy sobie odczuć, że pracuje dla Wielkiego Pana. Przecież jak może powiedzieć, że pracuje dla duchowego, przecież są u niego ciągle przeszkadzające myśli dotyczące różnych nasłodzeń tego świata, przeciwne jego wysiłkom, i cała jego praca to pokonać te myśli i życzenia.
Lecz nie ma innej drogi, jak tylko wywyższyć to niewielkie odczucie duchowości od swoich wysiłków ponad wszystkie swoje życzenia i dowody ciała. I tylko w tym kierunku powoli wzrasta, tak jakby miał wszystkie dowody, i jawnie widzi wynik swoich wysiłków – tylko tak można rozpocząć wychodzenie ze skorupy naszego świata w duchowe światy. I w tym małym kontakcie ze Stwórcą, z duchowym, człowiek dziękuje Stwórcy, i na skutek tego odczucia wdzięczności on rozwija w sobie ważność swojego stanu i odniesienia Stwórcy do niego, właśnie bez żadnych warunków i skutków dla siebie. Na skutek takich działań wchodzi człowiek w stan, który jest opisywany w Księdze Zohar: „W tej Arce znajdują się ci, którzy przeszli poprzez cierpienia w tym świecie, żeby naprawić się i osiągnąć pełne naprawienie każdego dnia, co oznacza, że we wszystkich stanach błogosławił Stwórcę i nie zaprzestawał swoich modlitw, dlatego że w naturze człowieka jest lęk przed Stwórcą, jeżeli widzi swoje wady.” To daje mu siły modlić się do Stwórcy, żeby pomógł mu pokonać wady. Lecz nie może w takim wypadku błogosławić i dziękować Stwórcy, dlatego że nie odczuwa, za co może dziękować. Lecz jeżeli wysiłkiem serca dziękuje Stwórcy za całe dobro, które on otrzymuje, to już nie miejsca na prośbę, nie ma o co prosić u Najwyższego, przecież posiada wszystko. Dlatego człowiek może pozostać na tym poziomie. Lecz sprawiedliwi, czyli idący na zmianę w prawej i lewej linii, łączą w sobie modlitwę z wdzięcznością, i dlatego osiągają pracę w środkowej linii, w której otrzymują cel stworzenia – Wyższe Światło, odczucie Stwórcy.