Na powiedziane w Torze (Bereszit 1:5): „I był wieczór i był ranek…” mówi Zohar (Bereszit p.158): „I był wieczór” – mówi się o wynikającym od ciemności, czyli malchut. „I był ranek” – jest to od światła, czyli od zeir ampin, i dlatego napisano o nich: „dzień jeden”, pokazując tym samym, że wieczór i ranek – jak jedna całość, i one razem tworzą jeden dzień.
Rabi Jehuda pyta: „I był wieczór i był ranek” wskazuje na jedność Zo’N (Z’A i nukwa, malchut), czyli z nich obu tworzy się światło dnia, i razem z tym po napisanym wskazuje się, że był jeden dzień, co zatem było przyczyną tego, że o każdym dniu napisano: „I był wieczór i był ranek”?
I odpowiada: „Dlatego żeby wiedzieć, że nie istnieje dzień bez nocy i noc bez dnia, i nigdy one nie są oddzielone jedno od drugiego. I dlatego powraca napisane ponownie, aby powiedzieć nam, że to odbywa się każdego dnia, czyli żeby wskazać na niemożliwość istnienia światła dnia bez poprzedzającej go nocy, ciemności. Jak również niemożliwym jest istnienie nocy bez tego, że na jej miejsce przyjdzie światło dnia, gdyż one nie są oddzielone jedno od drugiego nigdy.” I teraz wyjaśnimy, co to jest światło i co oznacza ciemność, i dlaczego dzień może składać się wyłącznie z nich obu razem. Innymi słowy, z tego, że dzień składa się z ciemności i światła, wychodzi, że dzień rozpoczyna się wówczas, kiedy następuje ciemność, i tylko wtedy rozpoczyna się kolejność zarodzenia jednego dnia.
Lecz dlaczego wyrażenie „dzień” przypisano do ciemności? Czy oznacza to, że wówczas, kiedy następuje ciemność, możemy już rozpocząć odliczanie nowego dnia?
Wiadomo, że po wszystkich skróceniach i wyjściach światła, które odbyły się w wyższych światach, po drugim skróceniu i rozbiciu kelim, pojawił się system nieczystych sił. Na skutek tego miejsce światów BE’A podzieliło się na dwie części: od połowy ich i wyżej – czyste światy BE’A, a w niższej połowie wyniknęło miejsce stałego znajdowania się nieczystych życzeń. I stąd one przedłużają się w dół, w nasz świat. Dlatego człowiek w naszym świecie nie odczuwa żadnej potrzeby w duchowym, i o nim powiedziano: „Podobny do dzikiego osła rodzi się człowiek” (Job 11:12).
Pytanie: Skąd w takim razie do człowieka przychodzi odczucie duchowego i potrzeba w nim, i jeszcze do tego stopnia, że odczucie oddalenia od Stwórcy daje mu odczucie nocy i ciemności? Po prostu powinniśmy wiedzieć, że wówczas, kiedy człowiek zaczyna odczuwać swoje oddalenie od Stwórcy, to znaczy, że chociaż jeszcze w małym stopniu, lecz rozpoczyna on już wierzyć w istnienie Stwórcy. Inaczej jak można powiedzieć, że on oddalony od czegokolwiek, jeżeli nie ma ku temu istnienia w stworzeniu? Lecz powinniśmy uznać, że istnieje u człowieka jakieś niewielkie świecenie z daleka, które świeci mu na miarę tego, jak on odczuwa swoje oddalenie od Stwórcy.
Z wyżej powiedzianego widzimy, że jak tylko przychodzi ciemność, czyli jak tylko człowiek zaczyna odczuwać obecność ciemności, wówczas zaczyna jemu świecić niewielkie światło dnia, odczuwalne jako złe, dlatego że odczuwa człowiek brak w tym, że nie ma u niego ogromnego światła Stwórcy, które jest odczuwane przez niego jako dobre. Lecz światło jest odczuwane przez niego teraz jako brak, czyli on zaczyna odczuwać, że teraz jemu brakuje tego światła Stwórcy, które nazywa się dzień. Razem z tym ten, komu nie świeci światło dnia w ogóle, nie wie, że istnieje taki stan, kiedy człowiek odczuwa, że brakuje mu światła Stwórcy, które nazywa się dzień.
I można powiedzieć, że człowiek może czasami odczuwać, że on znajduje się w ciemności, czyli że on oddalony od Stwórcy i pragnie zbliżyć się do Niego. I jako skutek tego człowiek odczuwa cierpienie od tego, że jest on oddalony od Stwórcy. Pytanie jest w tym, kto doprowadza człowieka do tego, że on zaczyna pragnąć duchowego świata?
Czasami człowiek odczuwa ciemność i cierpienie innego rodzaju. Na przykład on widzi, że jego znajomy ma powodzenie w materialnym, czyli ma pieniądze i majątek, a jemu brakuje takiego dostatku i szacunku. I razem z tym on widzi siebie bardziej zdolnym od swego przyjaciela, jak w talencie, tak i w pochodzeniu, i dlatego on uważa, że jemu należy się więcej szacunku, niż jego przyjacielowi. A w rzeczywistości stoi on o wiele niżej niż jego przyjaciel i z tego powodu jest mu bardzo przykro.
I na skutek tego, nie ma u niego żadnego połączenia z duchowym, i nawet nie pamięta tego, że u niego samego był taki czas, kiedy patrzył na swoich przyjaciół, z którymi uczył się, jak na małe dzieci. I wówczas, kiedy patrzył na ich cierpienia, na to, czego oni pragnęli, żeby osiągnąć doskonałość w swoim życiu, wyglądali oni w jego oczach jak małe dzieci, które nie są w stanie uczynić prawidłowego wyboru, a wyłącznie podążają do tego, co widzą przed sobą: raz myślą, że najważniejsze w życiu są pieniądze, innym razem postanawiają, że najważniejsze – to otrzymać szacunek od ludzi, itd. I teraz on sam znajduje się w tym stanie, z którego śmiał się w przeszłości i odczuwa, że nie ma u niego żadnego sensu w życiu, dopóki nie postawi on swoich pragnień i wartości w życiu na ten sam poziom, na który postawili jego przyjaciele, a który nazywa się cel życia.
Jest pytanie: Co jest teraz tą przyczyną, która doprowadza go do tego, że ponownie rozpoczyna szukać prawdy? To oznacza, że teraz Stwórca zlitował się nad nim i objawił się mu w odczuciu, podobnie do dnia, który na początku odczuwa się ze złej strony, czyli na początku człowiek odczuwa w swoim sercu ciemność, i właśnie to nazywa się zarodzeniem dnia. I wtedy zaczynają rosnąć w nim życzenia, przydatne dla odczucia światła dnia od dobrej strony, które jest światłem Stwórcy. I wtedy rozpoczyna odczuwać miłość do Stwórcy i smak w Torze i przykazaniach.
I stąd jest zrozumiałe powiedziane wyżej w Zohar, że właśnie z wieczora i ranka składa się dzień, jak powiedziano o tym, że jest to jeden dzień, pokazując tym samym, że jest to jedna całość, i wyłącznie razem tworzą jeden dzień. I również powiedział rabi Jehuda, że powraca napisane ponownie, żeby wskazać, że niemożliwym jest, żeby istniało światło dnia bez poprzedzającej go ciemności nocy, jak również niemożliwym jest istnienie nocy bez tego, żeby na jej miejsce przyszło światło dnia, gdyż one nie są oddzielone jedno od drugiego.
Z powiedzianego wyżej wychodzi, że nie istnieje światło bez życzenia do niego, i żeby pojawiło się to życzenie, my również potrzebujemy światła, które nazywa się dzień.
Lecz również należy zrozumieć, że kiedy człowiek stał się godny minimalnego odczucia dnia, lecz póki co od jego złej strony (w odczuciach człowieka), czyli już odczuwa, że całe jego życie ukierunkowane jest wyłącznie na to, żeby stać się godnym połączenia się ze Stwórcą, to na skutek tego zaczyna odczuwać cierpienie od tego, że jest on oddalony od Stwórcy.
Lecz kto doprowadza człowieka do tego, że on upada ze swojego stanu wzniesienia? Przecież wcześniej był on pewny, że celem życia jest osiągnięcie duchowego świata, a teraz nagle upada w tak niski stan, którego zawsze pragnął uniknąć, i zawsze oddalał się od ludzi, celem życia których było osiągnięcie zwierzęcych nasłodzeń, a teraz on sam znajduje się wśród nich i przyjmuje wszystko to, co jest u nich.
I najbardziej zadziwia, jak on mógł zapomnieć w swoim sercu, że kiedyś on znajdował się już w wyższym stanie! A teraz znajduje się jakby w zapomnieniu, do tego stopnia, że nawet nie może przypomnieć sobie, że kiedyś patrzył na tych ludzi, wśród których teraz się znajduje, jako na posiadających najniższe pragnienie w życiu! A teraz nawet nie wstydzi się tego, że trafił w takie środowisko, od którego zawsze uciekał. Czyli w takie środowisko, w którym istniał w dostatku, gdzie on zawsze dusił się i mówił, że to zagłusza duchowe. A teraz on sam znajduje się wewnątrz niego i nie czuje żadnego braku w tym!?
I odpowiedź na to jest w powiedzianym w psalmach (1): „Szczęśliwy człowiek, który nie chodził według rad nieczystych”. Co to za rady nieczystych? W paschalnej Agadzie jest pytanie nieczystego syna: „Co za pracę wykonujecie?”.
I wyjaśnił rabi Jehuda Aszlag, że jak tylko człowiek zaczyna pracować nad tym, żeby wszystko oddawać wyłącznie dla Stwórcy, przychodzi wówczas do niego to pytanie nieczystego syna, pytającego: „Co będziesz miał z tego, że nie pracujesz dla siebie?”. I kiedy człowiek zadaje sobie to pytanie, on zaczyna myśleć: „Możliwe, że w rzeczywistości prawda jest po stronie tego nieczystego?”. I wtedy on wpada w jego sieci.
Wychodząc z tego, powinniśmy wyjaśnić powiedziane: „Szczęśliwy człowiek, który nie chodził według rad nieczystych”, gdyż kiedy oni przychodzą do niego (podobnie do niskich stanów) i radzą, że nie warto pracować, jeżeli człowiek nie widzi w tym wygody dla siebie, to on nie słucha ich głosu, a wzmacnia się w swojej pracy mówiąc: „Teraz widzę, że idę prawidłową drogą, a ci nieczyści ludzie (niskie życzenia) chcą sprowadzić mnie z dobrej drogi”. I jeżeli człowiek w ten sposób pokonuje siebie, to on jest szczęśliwy.
I następnie mówi się w psalmach (1): „I na drodze grzeszników nie stał”. I trzeba wyjaśnić: Co to jest „droga grzeszników”, na której on nie stał?
Określenie grzech wynika z tego, że człowiek narusza przykazanie: „Nie dodawaj”. To oznacza, że prawdziwa droga jest w tym, że powinien iść powyżej rozumu, i to nazywa się wiarą. A odwrotność tego nazywa się wiedzą. Ciało człowieka zawsze rozumie tylko to, że wówczas, kiedy nie ma u niego wyboru, on powinien wierzyć ponad rozum. Dlatego, jak tylko człowiek zaczyna odczuwać jakiś smak do pracy, natychmiast on bierze to jako oparcie dla siebie mówiąc: „Teraz już nie potrzebuję wiary, gdyż u mnie już jest jakaś osnowa”. I na skutek tego natychmiast spada ze swojego poziomu. Dlatego kiedy człowiek wystrzega się tego i „nie stoi” – nie staje nawet na moment, żeby popatrzeć czy warto zmieniać swoją osnowę czy nie, mówi się, że taki człowiek „jest szczęśliwy”, że „nie stał na drodze grzeszników” i nie zwracał uwagi na ich drogę.
I następnie mówi się w psalmach: „…i w gronie szyderców nie siedział”. Trzeba zrozumieć, co to jest za grono szyderców, czyli ludzi, którzy prowadzą swoje życie pustym i nie przyjmują swego życia na poważnie, tak żeby każdy przeżyty moment był uważany za bardzo drogi w ich oczach. Zamiast tego oni siedzą i myślą o innych: „czy są w porządku oni czy nie, i jak inni powinni naprawić swoje postępowanie”, zupełnie nie odnosząc tego do siebie i nie martwiąc się swoim życiem. I to doprowadza ich do upadku.
I wyjaśnia to Radak: „Szydercy – są to chytrzy ludzie ze złym umysłem – oni bluźnią na ludzi, tym samym niosąc im krzywdę, i otwierają tajemne jeden drugiemu”. I mówi się tak o leniwych, pustych ludziach, i dlatego o tym powiedziano: „W gronie szyderców (lekkomyślnych) nie siedział” – to właśnie jest przyczyna wszystkich upadków.
Dzień i noc
Powiedziano: „Nazwie Stwórca światło dniem, a ciemność nazwie nocą”. Czego powinno nas to nauczyć w duchowej pracy, przecież jeżeli Stwórca dał nazwę dwóm stanom człowieka – światło i ciemność, to było to uczynione przez Niego dla jakiegoś naprawienia, to znaczy, że zrozumienie tych kategorii może dopełnić nasze rozumowanie i pomóc w przyjściu do połączenia się z Nim.
A następnie powiedziano w Torze: „I był wieczór i był ranek – dzień jeden” – czyli po tym jak powiedział, że ciemność nazywa się nocą, a światło dniem, w jaki sposób stały się one jednym dniem, przecież noc nie jest dniem? Czyli w czym stały się one jednym dniem, tak jakby nie było różnicy pomiędzy dniem i nocą…?
Świat stworzony poprzez miłość. Napisano w: „Midrasz Raba” (Bereszit), że Stwórca zapytał aniołów (sił, którymi pragnął stworzyć człowieka) jak należy to uczynić. Lecz aniołowie odpowiedzieli: „Po co Tobie człowiek, wspomnij o nas…” I odpowiedział im Stwórca: „Jest to podobne do króla, u którego pełno dostatku w pałacu, lecz nie ma gości”. Dlatego cierpi on nie z tego powodu, że nie ma u niego czegoś, a dlatego, że chciałby uczynić miłość, żeby stworzenia zostały nasłodzone. Brakiem nazywa się niezdolność człowieka otrzymać i określa się to jako brak, a oddawanie nie nazywa się brakiem. Dlatego przyczyną stworzenia świata było Jego życzenie uczynić dobro stworzeniom. I to życzenie było z miłości, a nie z braku, że niby Stwórcy czegoś brakowało…