Powiedziano w Księdze Zohar: „I poszedł Mosze…”. Otworzył rabi Haskija: „…rozstąpiły się wody przed nimi. Trzech świętych, bracia i siostra, szli pomiędzy nimi: Mosze, Aaron i Miriam”. Uczyliśmy, że Aaron był prawą ręką Israela. Przecież napisano: „I usłyszał Hanaaniec, król Arada, że idzie naród Israela przez jego ziemię…” Przez jego ziemię oznacza, że Israel był podobny do człowieka idącego bez podtrzymania, polegającego wyłącznie na sobie. Dlatego powiedziano następnie: „…I walczył król Hanaana z Israelem i wielu wziął do niewoli, gdyż byli „bez prawej ręki”. Z tego widać, że Aaron przedstawia sobą prawą rękę duchowego ciała, czyli tiferet. Dlatego powiedziano: „Poprowadził Mosze prawą ręką, swoją tiferet…”
Należy zrozumieć sens powiedzianego: „I usłyszał król Hanaana…” Wyjaśnia Raszi: „Szma” (słuchaj) – oznacza, że usłyszeli o śmierci Aarona i o tym, że zniknął obłok świętości, i dlatego zrozumieli, że został pozbawiony Israel podtrzymania. Również należy zrozumieć powiedziane tak, że kto nie ma oparcia, to w każdym miejscu opiera się wyłącznie na samym sobie.
I należy wiedzieć, że w każdym działaniu, którego chce dokonać człowiek, powinna być przyczyna zmuszająca go dokonać to działanie, i na miarę ważności tej przyczyny człowiek może przyłożyć wysiłki dla osiągnięcia pożądanego celu.
Dlatego kiedy człowiek wstępuje na drogę pracy dla Stwórcy, czyli pragnie wszystko oddać wyłącznie Stwórcy, on rzecz jasna chce zrozumieć, dlaczego niezbędnym jest iść właśnie tą drogą. I dla każdego człowieka jest zrozumiałe, że jeżeliby ta praca opierała się na wiedzy i egoistycznym otrzymywaniu, to miałaby większe powodzenie, gdyż ciało człowieka, jego egoizm, nie sprzeciwiałby się jej. Przecież ciału pasuje bardziej odpoczywać niż pracować. A w danym wypadku byłoby więcej ludzi uczących się Tory i wykonujących przykazania.
Lecz rabi Jehuda Aszlag wyjaśnia, że Stwórca specjalnie zamyślił, żeby ciało sprzeciwiało się pracy i na skutek tego człowiek byłby zmuszony do pomocy Stwórcy.
A bez pomocy Stwórcy człowiek nie ma żadnej możliwości osiągnąć celu stworzenia, wznosząc się za każdym razem na coraz wyższy duchowy poziom. Powiedziano przez mędrców: „Przychodzącemu oczyścić się pomagają.”
Pyta Zohar: „Czym pomagają?” I odpowiada: „Dają jemu świętą duszę”. Czyli za każdym razem, zgodnie z ilością przyłożonych wysiłków, człowiek wznosi się na wyższy duchowy poziom. Lecz w procesie duchowej pracy, kiedy człowiek pragnie poprosić o pomoc u Stwórcy, on powinien być ostrożny, gdyż jego ciało przy tym natychmiast rozpoczyna mówić jemu: „Po co ci przykładać ogromne wysiłki, żeby zwalczyć swój egoizm? Przecież tak czy inaczej potrzebujesz do tego pomocy Stwórcy. Więc po co pracować na próżno?
I odnośnie tego odpowiada rabi Jehuda Aszlag, że przed tym jak rozpoczął swoją pracę dla Stwórcy, człowiek powinien powiedzieć sobie, że wybór zależy wyłącznie od niego samego i nie należy opierać się na Stwórcy. Dlatego wszystko co w jego siłach on zobowiązany uczynić, a wszystko co pozostało, ukończy za niego Stwórca, gdyż człowiek nie jest w stanie zakończyć całej pracy sam, jak było wyjaśnione wyżej.
O tym powiedziano przez mędrców w Traktacie Awot (część 5, 21): „Nie na siłach człowieka ukończyć pracę”. Jeżeli tak, to jest pytanie, po co człowiekowi w ogóle rozpoczynać pracować, jeżeli nie na jego siłach ukończenie tej pracy? Jaki wtedy pożytek z niej? I na to odpowiadają mędrcy: „Lecz nie ma u ciebie możliwości uwolnić się od niej”.
W powiedzianym wyżej widzimy przeciwieństwo: Z jednej strony człowiekowi mówią, że on powinien pracować, jak „byk pod jarzmem i osioł pod bagażem”, i od samego człowieka zależy, czy ukończy on swoją duchowa pracę, czy nie. A z drugiej strony człowiekowi mówią, że Stwórca ukończy za niego jego pracę.
Rozwiązanie tego przeciwieństwa polega na tym, że w rzeczywistości i to pierwsze i drugie jest prawdziwe. Z jednej strony człowiek powinien sam dokonać wyboru, żeby nabyć życzenie pracować ze względu na Stwórcę. Przecież jeżeli on mógłby teraz ukończyć swoją pracę, to swój stan on odczuwałby jako doskonały, gdyż widziałby, że już pracuje dla Stwórcy, że wszystkie jego działania są ze względu na oddawanie Stwórcy, i czego jemu jeszcze wtedy brakuje? I człowiek w takim stanie nie ma żadnej możliwości do poruszenia się do przodu do połączenia się ze Stwórcą.
A żeby u człowieka było życzenie, on powinien odczuwać brak światła Stwórcy, zgodnie z regułą: „Nie istnieje światło bez życzenia do niego”. Dlatego, kiedy człowiek rozpoczyna swoją duchowa pracę, i widzi, że nie jest w stanie sam jej ukończyć, on odczuwa w skutku niezbędność i brak w świetle Stwórcy.
Odnośnie tego było powiedziane przez mędrców: „Światło Stwórcy powraca człowieka do swojego źródła” i na miarę tego, jak człowiek pragnie oczyścić się, on obowiązkowo z góry za każdym razem otrzymuje coraz większą pomoc.
Dlatego dwie rzeczy, o których było powiedziane wyżej, nie są przeciwne jedna drugiej, a odwrotnie, jedna dopełnia drugą, i człowiek potrzebuje je obie, gdyż u każdej z nich jest swoje oddzielne przeznaczenie.
I w naszym świecie, który jest odbiciem tych działań, które odbywają się w duchowym świecie, widzimy podobne sytuacje. Na przykład, człowiek stoi na ulicy z ciężkim bagażem na ziemi i prosi idących ludzi o pomoc, aby pomogli podnieść ten ciężki bagaż na jego ramię, żeby on mógł go nieść. I u każdego jest jakaś przyczyna, żeby odmówić mu tej pomocy. Oni odpowiadają, że spieszą się, nie mają czasu, że należy poprosić o pomoc kogoś innego. Lecz jeżeli bagaż już leży na ramieniu u człowieka, lecz odrobinę przesunął się i tuż, tuż spadnie na ziemię i człowiek prosi o poprawienie go na ramieniu, to widzimy, że nikt w takim wypadku nie powie, że on się spieszy, że nie ma czasu, lecz pierwszy, który się trafi, natychmiast pomoże poprawić bagaż. I tu widzimy różnicę pomiędzy bagażem, który leży na ziemi, i bagażem, który znajduję się już na ramieniu człowieka, lecz odrobinę zsunął się z ramienia.
I możemy wyciągnąć wniosek, że istnieje różnica pomiędzy człowiekiem znajdującym się pośrodku swojej duchowej pracy i człowiekiem znajdującym się na początku tej pracy. Jeżeli człowiek już znajduje się na jakimś etapie swojej duchowej pracy i prosi o pomoc Stwórcę, żeby On dał jemu siły kontynuować ją, takiemu człowiekowi pomagają z góry przedłużyć jego duchową pracę.
Lecz jeżeli człowiek, jeszcze do tego jak rozpoczął swoją pracę, już prosi o pomoc, to jemu mówią, że jemu nie spieszy się, że dla niego nie tak strasznym jest, jeżeli życzenie rozpocząć pracę dla Stwórcy przyjdzie do niego za jakiś czas. I każdy, kto przechodzi obok, uważa, że taki człowiek już nie tak bardzo potrzebuje pomocy, jeżeli on ma czas poczekać na kogoś, kto będzie miał wolny czas, żeby pomóc jemu. Stąd wniosek, że człowiek, który czeka, żeby Stwórca pomógł mu i mówi, że dopóki Stwórca nie da jemu życzenia i pragnienia do duchowego, on sam nie jest w stanie pokonać egoistycznego życzenia swojego ciała i rozpocząć swojej duchowej pracy, podobny jest do tego, kto stoi i czeka, dopóki ktoś z przechodzących obok pomoże mu podnieść bagażu na ramię. On stoi i czeka do czasu, aż Stwórca da mu siłę rozpocząć duchową pracę. I jemu mówią wtedy: Poczekaj, dopóki nie zjawi się możliwość, a póki co pozostawaj ze swoim bagażem na ziemi.
Lecz ten, kto potrafił rozpocząć swoje duchowe poruszanie się i nie czeka, aż Stwórca da mu siły, właśnie on ma na tyle mocne pragnienie, że ono popycha go do osiągnięcia celu stworzenia, bez względu na to, że on widzi, że nie będzie mógł iść do przodu bez pomocy Stwórcy.
I człowiek ten widzi, że nie jest w stanie poruszać się w swojej pracy i boi się, że ciężar Królestwa Niebios, które on wziął na siebie, zaczyna spadać z niego, jak bagaż z ramienia. I tak jak w przykładzie z człowiekiem, u którego bagaż odrobinę zsunął się z ramienia, on natychmiast, jak tylko poprosi, otrzyma pomoc.
Podobnie do tego odbywa się w duchowym świecie. Kiedy człowiek widzi, że on tuż, tuż będzie w stanie duchowego upadku, to prosi Stwórcę o pomoc i Stwórca pomaga mu. Jak powiedzieli mędrcy: „Przychodzącemu oczyścić się pomagają”.
Lecz o tym, kto czeka, żeby Stwórca pomógł mu, kiedy już pojawią się u niego siły pracować dla Stwórcy, o takim powiedział król Szlomo: „Oczekujący na wiatr nie zasieje, i wpatrujący się w chmury nie zbierze urodzaju”. I wyjaśnił to rabi Jehuda Aszlag, że jeżeli taki człowiek stoi w miejscu i ma nadzieję, że Stwórca wyśle mu swoją pomoc, to nigdy nie osiągnie celu stworzenia.
A teraz powrócimy do początku artykułu, gdzie było pytanie o człowieka, który jest pozbawiony podtrzymania i dlatego opiera się wyłącznie na sobie samym (jak naród Israela, który pozbył się po śmierci Aarona podtrzymania, i wtedy król Hanaana mógł walczyć z nim).
Należy wiedzieć, że Aaron przedstawia sobą właściwość hesed, czyli altruistyczne życzenia. Dlatego kiedy on był z narodem Israela, nikt nie mógł zwyciężyć go. Innymi słowy, to oznacza, że ciało człowieka, czyli jego egoizm, mówi jemu, że jeżeli on będzie słuchać go i postępować tak, jak ono jemu każe, to za to człowiek otrzyma ogromne nasłodzenia. Lecz jeżeli ciało czuje, że wszystkie życzenia i pomysły człowieka związane z jedynym celem – wszystko oddać Stwórcy, to nie ma wtedy sił w egoistycznym ciele sprzeciwić się temu.
Dlatego, dopóki Aaron był z narodem Israela, oni słuchali go i dlatego nikt nie mógł zwalczyć ich. Lecz jak tylko on zmarł, natychmiast „przyszedł król Hanaana i rozpoczął wojnę z Israelem”, czyli zniknęła u nich altruistyczna właściwość, natychmiast egoizm zaczął opanowywać człowieka. Innymi słowy im zaczęło brakować sił iść wiarą ponad rozum, dlatego za każdym swoim wysiłkiem ciało żądało podtrzymania, czyli pytało: „Jakiej opłaty ty żądasz ode mnie w zamian za to, że ja dam tobie siły w twojej pracy? To nazywa się, że człowiek „zawisł pomiędzy niebem a ziemią”, czyli, jak wyjaśnia rabi Jehuda Aszlag, iść wiarą ponad rozum oznacza, że nie ma człowiek żadnego oparcia od strony rozumu, i on tak jakby zawisł w powietrzu bez żadnego podtrzymania.
Innymi słowy, kiedy zmarł Aaron, czyli zniknęły w człowieku siły wszystko oddawać wyłącznie Stwórcy, to pozostało mu oprzeć się na swoim rozumie (o tym powiedziano, że zaczęli opierać się wyłącznie na samym sobie), i na skutek tego natychmiast przyszedł król Hanaana i zaczął walczyć z nimi. Rozum mówi im, że potrzebują podtrzymania, lecz jeżeli idą wiarą ponad wiedzę, to nie ma żadnej możliwości zwyciężyć ich i oni nie potrzebują żadnego podtrzymania.
Stąd możemy wyciągnąć wniosek, że główny wysiłek przykładamy wtedy, kiedy człowiek rozpoczyna iść wiarą ponad rozum, i siły do tego on powinien otrzymać z góry. Lecz następnie człowiek powinien już sam przykładać wysiłki i prosić Stwórcę, żeby dał mu siły poruszać się dalej.
Na skutek tego, możemy podzielić tu ludzi na dwie kategorie: tych, którzy stoją i czekają póki Stwórca da im siły rozpocząć duchową pracę, i tych, u kogo nie ma życzenia czekać na to (z powodu cierpienia), i oni rozpoczynają sami przykładać wysiłki, a kiedy widzą, że nie są w stanie sami poruszać się dalej, wtedy wołają do Stwórcy o pomoc, i wtedy Stwórca pomaga im. I modlitwa powinna być taką, jakby człowiek stał przed niebezpieczeństwem, lecz nie życzy sobie pochylić głowy przed swoim egoizmem, który pokazuje człowiekowi różne pretensje i próbuje zbić go z drogi, która ukierunkowana jest na nabycie altruistycznych właściwości. Dlatego kiedy człowiek pragnie przyjąć na siebie władzę Stwórcy, to jego egoistyczne ciało na różne sposoby sprzeciwia się temu, podobnie do tego, jak sprzeciwia się byk jarzmu i osioł bagażowi, lecz bez względu na to i tak czynią swoją pracę. Lecz jeżeli oni otrzymują zadowolenie od swojej pracy, na przykład poprzez jedzenie, wtedy to już nie nazywa się, że oni pracują.
Dlatego kiedy nie ma jeszcze człowiek „prawej ręki”, altruistycznych właściwości, on może nasładzać się swoją pracą, to nie ma wtedy u ciemnych sił żadnej możliwości zaszkodzić mu w pracy. Lecz kiedy zmarł Aaron, czyli jeszcze człowiek nie stał się godny swojej właściwości czystego oddawania, hesed, do niego mogą przychodzić obce myśli i przeszkadzać jemu w duchowej pracy.