Są trzy rodzaje wyższego światła nasłodzenia, odczuwa się je w trzech rodzajach otrzymywania.

Kiedy człowiek rozpoczyna swoją pracę w adaptacji altruistycznych życzeń, ciało zaczyna sprzeczać się: „Po co potrzebna ta praca? Jaki jest w niej sens?”

„Przecież ty powinieneś myśleć o sobie, a to, czego pragniesz, nazywa się pracą nie ze względu na siebie! Co będziesz z tego miał? Czym ci Stwórca odpłaci za to, że ty wykonujesz Jego przykazania? Czy warto na tyle trudzić się ze względu na to, co otrzymasz?”

A następnie inne pytania: Ty życzysz sobie pracować bez wynagrodzenia? Jak to możliwe? Przecież jest to przeciwne naturze i przeciwne rozumowi, przecież takimi nas Stwórca stworzył – otrzymywać wynagrodzenie za nasze wysiłki, dlatego stworzył nas pragnącymi otrzymać nasłodzenie, żebyśmy bezpłatnie nie pracowali! Tego typu pytania i zaprzeczenia ciała nazywane są pytaniami typu: Po co? – Ma?

Lecz jeżeli człowiek zaprzeczy ciału, że należy wierzyć w Stwórcę, że On steruje wszystkim w imię dobra, to ciało zaprzecza pytaniem typu Kto? – Mi?: Kim jest Stwórca, że jestem zobowiązany Go słuchać? Przy tym ciało tak jakby mówi: Jeżeli wiedziałbym, odczuwał, że Stwórca jest wielki, to mógłbym pracować ze względu na Niego – dlatego że wtedy rozumiałbym, że warto pracować ze względu na Stwórcę. Jak widzimy w naszym świecie, że jeżeli jest przez wszystkich szanowany wielki człowiek, to każdy stara się jemu służyć i uważa to za radość, a nie za pracę, dlatego że uświadomienie wielkości daje mu siły i nie odczuwa on żadnego sprzeciwienia ciała dla wykonania najcięższej pracy, w imię szanowanej przez wszystkich osobowości.

Jeżeliby nasze ciało również odczuwało Wielkość Stwórcy, nie zaprzeczałoby naszej pracy. Lecz ponieważ Stwórca celowo ukrył Siebie i nie pozwala nam odczuć swojej wielkości, jak może człowiek zaniechać własnej wygody ze względu na wygodę Stwórcy?

Kiedy te dwa zaprzeczenia ciała łączą się razem w człowieku, wynika z nich „ma” i „mi” – słowo „maim”, czyli woda, i wskazuje na potop, w którym człowiek może umrzeć w swoim duchowym początku, dlatego że od tych pytań on staje, i nie może przedłużać swojej pracy. Zohar mówi, że w wodzie znajduje się anioł śmierci. Ale jak można uratować się od potopu?

Tylko pracą ponad rozum, idąc z zamkniętymi oczami do przodu, a dokładnie z otwartymi, lecz nic niewidzącymi, i nawet nie pragnącymi niczego widzieć oczami: chociaż rozum i odczucia nie rozumieją wskazówek mędrców, człowiek przyjmuje na siebie poprzez wiarę przez nich powiedziane, gdyż bez tej wiary nie można nic osiągnąć w duchowym.

W kabbale ten warunek, kiedy człowiek nie życzy sobie niczego rozumieć i na każde zaprzeczenie ciała mówi, że to, co z nim się odbywa, jest to Miłość Stwórcy, chociaż on nie widzi w ten sposób działań Stwórcy z nim i z całym światem, nazywa się to ukrytym miłosierdziem (hasadim mechusim). Ukryte, dlatego że nie widać, iż jest to miłosierdzie, i należy wierzyć wbrew i ponad rozum – taki stan człowieka nazywa się arka (teiwa). Jeżeli człowiek wchodzi w nią, działa powyżej stwierdzeń własnego rozumu, i w tym stanie nie mogą działać na niego żadne dowody jego egoizmu – ciała (klipot, sitra achra), ponieważ wszystkie pytania nieczystych sił i cała ich władza jest wewnątrz rozumu, a władza czystych altruistycznych sił (kDusza) jest zawsze z góry, wbrew rozumowi.

I z tego powodu, że egoizm jest naszą naturą i naszym rozumem, a duchowe jest powyżej naszej przyrody, lecz człowiek otrzymuje wyższy rozum tylko wówczas, jeżeli osiągnie altruistyczne właściwości, podobieństwo do duchowego – tylko wtedy on otrzymuje rozum duchowy i zaczyna pojmować w nim tak, jak wcześniej w egoistycznym rozumie nie rozumiał, że ma on rację. Tak teraz, otrzymując wyższy rozum rozumie, że prawda jest właśnie w altruizmie, w pracy ze względu na Stwórcę bez żadnego wynagrodzenia.

Anioł śmierci człowieka znajduje się wewnątrz wód potopu i swoimi pytaniami – „Po co?” i „Kto?”, życzy sobie utopić człowieka. Lecz jeżeli człowiek chowa się do arki od anioła śmierci, widząc, że od tych pytań uciekają od niego siły dla pracy duchowej, idzie powyżej przekonań swojego rozumu mówiąc, że nie życzy sobie dla siebie nic, a tylko wszystko oddawać dla Stwórcy, zadowolony jest z tego, co ma, czyli tyle ile ma pojmowania i odczucia w duchowym, tego jest mu wystarczająco, raduje się i uważa to za ogromny prezent Stwórcy, że właśnie jemu dał Stwórca możliwość wyrazić się swojemu ciału, i daje siły i pomoc, by mógł iść powyżej swojego rozumu, to właśnie taką drogą wychodzi on spod władzy egoizmu i ratuje się od potopu wód – pytań: „Po co?” i „Kto?”.

Każdemu człowiekowi w świecie anioł duchowej śmierci zadaje te pytania i pokazuje nasłodzenie w egoistycznych działaniach, a człowiek, naturalnie, nie myśląc, przyjmuje jego dowody.

A następnie idzie na jego sznurku, dlatego że jest wspólny język u obu – człowiekowi proponowane są nasłodzenia i on w gonitwie za nimi spędza całe życie. Lecz jeżeli człowiek staje się godny usłyszeć zew z góry i próbuje iść powyżej swojego rozumu, czyni wszystko siłą wiary w Stwórcę, wykonuje wszystkie przykazania mędrców, wierząc w nich i ich rady wie, w jaki sposób iść, aby osiągnąć połączenie ze Stwórcą i osiągnąć wyższy rozum, to w tym nie ma miejsca dla anioła śmierci, nie ma żadnej możliwości zaprzeczyć, ponieważ człowiek nie wykorzystuje swoich egoistycznych życzeń i myśli, a dowody anioła śmierci są tylko wyłącznie wewnątrz nich.

Lecz są stany, kiedy dana jest siła aniołowi śmierci działać nawet na tych, którzy otrzymują nasłodzenie ze względu na Stwórcę, dlatego że oni otrzymują, bez względu na to, że jest to otrzymywanie ze względu na Stwórcę, a nie ze względu na siebie, i jest miejsce dla anioła śmierci do kuszenia ich.

W takim wypadku zobowiązani są ci ludzie wejść w arkę, pracować wyłącznie z życzeniem oddawać, lecz nie otrzymywać, i wtedy nie mają żadnej więzi z aniołem śmierci, on tak jakby nie widzi ich, dlatego że cała jego więź może być poprzez otrzymanie nasłodzenia, w tym on może zapętlić człowieka, co właśnie odbyło się przy grzechu Adama.

I tylko wyjście człowieka ze wszystkich swoich obliczeń w czysto altruistyczne może uratować go, tylko wiara, w której nie ma żadnej kłótni z jego ciałem, ponieważ nie potrzebuje dla siebie niczego, dlatego mówi z egoizmem tak jakby różnymi językami.

Lecz jest we właściwości altruizmu brak w tym, że człowiek jakby żąda, żeby Stwórca otworzył mu Swoją wielkość i potęgę, wtedy gotów jest czynić wszystko ze względu na Stwórcę, bez żadnej wygody dla siebie, a inaczej nie jest w stanie przeciwko swojej przyrodzie wykonać pożądanego przez Stwórcę. Widzimy, że jeżeli człowiek nie odczuwa wielkości i władzy Stwórcy, egoizm, jego ciało, nie jest zgodne uchylić się przed Stwórcą.

Lecz w rzeczywistości to, że człowiek stawia warunki, mówiąc: „Ja zgadzam się pracować ze względu na Stwórcę, ale pod warunkiem, że odczuję wielkość Stwórcy nad wszystkimi”, w przeciwnym wypadku nie życzy sobie oddać Stwórcy całego siebie, to ogranicza człowieka i umieszcza go pod skróceniem, i mówi o tym, że on nie jest wolny, by powiedzieć, że nie życzy sobie otrzymywać, a tylko oddawać. Przecież on postawił warunek, że zanim odda całego siebie Stwórcy, zobowiązany jest przekonać się o wielkości Stwórcy, a dopiero później będzie gotów ukłonić się Jemu.

Takie życzenie człowieka nie nazywa się absolutnym oddawaniem (hafec hesed). Prawdziwa właściwość absolutnego oddawania – to oddawanie bez jakichkolwiek warunków, i dlatego człowiek w takim stanie jest absolutnie wolny, niepowiązany żadnymi ograniczeniami, ograniczającymi jego możliwości.

Właśnie ten, kto idzie z zamkniętymi oczami i nie żąda ani odczucia wielkości Stwórcy, ani jakichkolwiek innych warunków, gotów jest ograniczyć się od tych odczuć, które są w nim, jakimikolwiek by one nie były, i tym samym przed wiedzą i rozumem, które posiada. Lecz do osiągnięcia takich właściwości, należy uczynić ciężką pracę.

Lecz co ma czynić człowiek, który jeszcze nie osiągnął takiego stanu i widzi, że nie może sprzeciwić się swojemu egoizmowi? Tylko modlić się do Stwórcy o pomoc, żeby miał siły iść z zamkniętymi oczami, i żeby nie potrzebował nic dla tego, a wszystko, bez jakichkolwiek warunków mógł oddawać dla Stwórcy, przeciwko życzeniom i przekonaniom ciała.

Czyli człowiek nie powinien radzić Stwórcy i stawiać Jemu warunków, w jaki sposób Stwórca powinien pomóc mu, a powinien uniżyć siebie bez żadnych warunków. I tylko dlatego, że sam nie jest w stanie pokonać swego ciała, prosi Stwórcę o pomoc, by pokonać je, a nie w jaki sposób będzie Stwórca pomagać jemu.

Modlitwa wychodzi z tego, że człowiek uświadamia sobie swój nikczemny stan, i prosi Stwórcę, by On zlitował się nad nim, dlatego że on jest najgorszy ze stworzonych, ponieważ oni mogą pracować ze względu na Stwórcę, a on nie może, dlatego że widzi, iż jest wielkim egoistą, większym niż otaczający go.

Wstydzi się on samego siebie, na ile jest niski w swoich życzeniach, i dlatego prosi Stwórcę, by On zlitował się i uwolnił go spod władzy egoizmu. Lecz nie z tego powodu, że on jest lepszy od innych, a dlatego że jest gorszy, dlatego że jego egoizm jest silniejszy niż u innych.

Lecz człowiek nie prosi przy tym, żeby Stwórca dał jemu rozum i wiedzę wielkości Stwórcy, które pomagają mu wyjść spod władzy egoizmu, chociaż jest to prawdą. On nie stawia Stwórcy żadnych warunków oddania samego siebie dla Stwórcy, a zgadza się pozostać w tym samym nikczemnym poznaniu i z tym samym nikczemnym pojmowaniem, co jest teraz, lecz tylko dlatego, ponieważ nie ma w nim sił sprzeciwić się egoizmowi. Dlatego prosi Stwórcę, by On dał mu siły do sprzeciwienia, a nie rozum, pojmowanie i odczucie.

Dlatego że kiedy człowiek daje radę Stwórcy, w jaki sposób Stwórca powinien mu pomóc, wychodzi – że on wysuwa warunki Stwórcy, jak człowiek opierający się na swojej wiedzy i rozumie, mówiący: „Jeżeli Ty dasz mi to, ja będę pracować dla Ciebie”. Człowiek powinien prosić wyłącznie o siły na wyjście spod władzy egoizmu, bez żadnych warunków, o wyjście z lubienia siebie, w miłość do Stwórcy.

Jeżeli człowiek wysuwa warunki, to mówi nie o jego uniżeniu, nie o odczuciu swojej nikczemności i życzeń, a odwrotnie – mówi o tym, że człowiek uważa siebie za samodzielnego i dumnego. Tak jakby mówi do Stwórcy: „Reszta nie ma takiego rozumu jak ja, i dlatego mogą pracować na Ciebie, lecz ze mną należy się liczyć, czynić tak, jak ja uważam, a nie Ty”.

Praca człowieka sprowadza się do trzech linii:

Prawa linia – nazywa się doskonałością, kiedy człowiek powinien wierzyć w to, że on jest doskonały. I naprzeciwko tego przychodzą nieczyste myśli i pokazują człowiekowi jego braki, na ile on nie idzie drogą Stwórcy. I wywołują upadek człowieka w przygnębienie do tego stopnia, że chce on pozostawić wszystkie swoje zajęcia, i życzy sobie tylko spokojnie spędzić czas, gdyż widzi wszystko w czarnych barwach.

Lewa linia – kiedy człowiek robi sprawdzenie swego stanu w swoim rozumie i widzi, na ile w jego zrozumieniu jest doskonały lub pełny braków. Lecz ponieważ on przygotował siebie do tego, przeszedł w lewą linię tylko dlatego, żeby modlić się do Stwórcy o pomoc, żeby mógł kochać Stwórcę całym sercem i duszą, to nie ma w tym żadnej wielkości i wpływu nieczystych sił, ponieważ szuka wyłącznie powodu do modlitwy.

Lecz naprzeciwko tego przychodzą do człowieka myśli o tym, że on jest doskonały i nie ma o co prosić Stwórcy, podobnie jak i w przypadku, kiedy widzi swoją doskonałość i przychodzą nieczyste myśli, które przekonują go o jego niedoskonałości.

W każdym wypadku, życzenia i działania nieczystych myśli ukierunkowane są na to, żeby nie dać człowiekowi żadnego powodu do zwrócenia się do Stwórcy. Środkowa linia składa się z połączenia prawej i lewej. Prawa, czysta linia – doskonałość, ponad rozum. Lewa, czysta linia – widzi swoim rozumem, że jest pełna braków. Środkowa linia – ponieważ nie można iść powyżej rozumu, dopóki jeszcze nie ma rozumu pokazującego człowiekowi, że rzeczywiście nie ma w nim żadnej więzi z duchowym, kiedy może działać bez względu na rozum i na to, że on zobowiązuje go, gdyż wierzy w mędrców, że tylko w ten sposób należy wykorzystywać swój rozum. Lecz jeżeli nie ma człowiek rozumu, który mówi mu o jego stanie, to jak on może iść bez względu na niego? Dlatego średnia linia nazywa się linią pokoju, gdyż człowiek potrzebuje obydwu linii, żeby działać w średniej. A nazywa się linią pokoju dlatego, że człowiek po lewej linii ponownie przechodzi do prawej i wznosi ją powyżej lewej, powyżej swojego rozumu, co pozwala osiągnąć życzenie miłości do Stwórcy, i potrzebuje lewej linii tylko dlatego, żeby iść następnie wbrew niej. Wyłącznie środkową linią można osiągnąć połączenie ze Stwórcą, co nazywa się stanem pokoju.