Powiedziano poprzez mędrców w Traktacie Suka: „Egoizm człowieka każdego dnia powstaje w nim, w celu odepchnięcia go od duchowego, kiedy właściwość „grzesznika” w duszy człowieka pragnie wyeliminować właściwość sprawiedliwego. Jeżeliby człowiek w każdej sekundzie nie otrzymywał pomocy Stwórcy, właściwość „rasza” w walce z właściwością „cadik” wyeliminowałaby go i zniszczyła, co nazywa się duchową śmiercią. Lecz powiedziano, że Stwórca nie porzuci i nie pozostawi swego stworzenia, i nie będzie go sądzić”.
Zohar pokazuje słowa rabi Haskija: „Jeżeli tak, to dlaczego Jakow pozostał jeden? I gdzie zniknęły anioły, które zawsze były przy nim? Powiedział rabi Jehuda: Z tego powodu, że świadomie naraził siebie na jawne niebezpieczeństwo (powiedziano, że Jakow był jeden w nocy, dlatego było jawne niebezpieczeństwo), a anioły przyszły chronić Jakowa od ukrytego niebezpieczeństwa, i dlatego zostawiły go”. Jest pytanie – w jakim momencie anioły pozostawiły go? W tym momencie, kiedy naraził siebie na niebezpieczeństwo. Czyli na początku naraził siebie na niebezpieczeństwo, a dopiero później zniknęły anioły. Dlatego powiedziano: „I pozostał Jakow jeden”.
Opierając się na tym, należałoby wyjaśnić, w czym jest sens powiedzianego, że kiedy jest jawne niebezpieczeństwo, anioły nie pozostały, aby chronić Jakowa.
Jeżeli założymy, że u aniołów nie ma sił, aby chronić od otwartego niebezpieczeństwa, więc wówczas jak one mogą chronić od niebezpieczeństwa, które jest ukryte? Jest pytanie, w stosunku do kogo niebezpieczeństwo powinno być ukryte lub otwarte – aniołów czy człowieka? I jeżeli nawet istnieje ukryte niebezpieczeństwo, to dlaczego anioły pozostawiają człowieka, nawet jeżeli znane jest mu to niebezpieczeństwo?
Należy zrozumieć wyżej powiedziane w duchowej pracy. Przede wszystkim niezbędne jest wyjaśnić, co w ogóle oznacza niebezpieczeństwo, a następnie, co to jest ukryte niebezpieczeństwo.
Wiadomo, że kolejność pracy rozpoczyna się z prawej linii. Prawa linia – są to właściwości niepotrzebujące naprawienia, a właściwości, które potrzebują naprawienia, nazywane są lewą linią. Dlatego tfilin nałożony na lewą rękę.
Na skutek tego, kiedy uczą człowieka duchowej pracy, rozpoczynają z prawej linii, gdyż nie ma w niej niebezpieczeństwa dla duchowego życia, i człowiek może iść i poruszać się dalej po duchowej drabinie. Dlatego że prawa linia – jest to właściwość hesed – miłość Stwórcy. I to znaczy, że kiedy człowiek wykonuje Torę i przykazania, nawet z prostym zamiarem wykonać po prostu mechanicznie, nie znając prawdziwego zamiaru, on mówi, że Stwórca stworzył mu miłość – hesed, posyłając mu myśl i życzenie, po prostu wykonywać Torę i przykazania – nawet teraz to mu całkowicie wystarcza, i jest on z tego zadowolony.
I dlatego, za każde swoje działanie w Torze i przykazaniach on dziękuje i wychwala Stwórcę za wysłaną mu możliwość – myśl i życzenie wykonać Torę i przykazania. I nieważna jest ilość, a to, że już jego ciało pozwala mu zajmować się i wykonywać przykazania, za to człowiek jest wdzięczny Stwórcy i szczęśliwy, że może wykonać teraz Wolę Stwórcy, co nie jest dane innym.
Lecz to jeszcze nie nazywa się, że idzie prawą linią, gdyż jest nieobecna lewa linia. Dlatego że prawa linia objawia się wyłącznie w połączeniu z lewą, a jeżeli ona jest nieobecna, to nazywa się to po prostu jedna linia.
Dlatego, kiedy rozpoczynają uczyć człowieka duchowej pracy, mówią, że Stwórca nie żąda od niego teraz żadnych szczegółowych głębokich zamiarów, a on musi po prostu wykonać Torę i przykazania na miarę swoich zdolności, i to jemu teraz całkowicie wystarcza.
O tym powiedział Ari, że jak nie ma podobnych dni i chwil, tak nie ma podobnych ludzi według ich urodzonych właściwości. Dlatego od każdego jest żądane nie więcej niż to, co jest dostępne jego urodzonemu rozumowi i sile, i nie więcej od tego.
Stąd wniosek, że praca w jednej linii nie włącza w siebie poszukiwania braków w duchowej pracy.
A jeżeli człowiek wykonuje w najprostszej postaci Torę i przykazania, to już uważa się dużo, gdyż tym on wykonuje wskazówki Króla. I człowiek powinien wyciągać wniosek ze wszystkich takich działań, czyli wypowiadać słowa modlitwy i błogosławieństwa, pytając samego siebie, do kogo on się zwraca. Wówczas na pewno człowiek odczuje siebie inaczej, bez względu na to, że jeszcze nie rozumie sensu wypowiedzianej modlitwy, lecz to już samo w sobie bardzo ważne, gdyż nie jest ważne to, co człowiek mówi, a do kogo wysyła te słowa.
Na przykład, jeżeli wykonują jakieś przykazanie, przykładowo obłóczenie w cicit, on widzi, że są jeszcze Żydzi w świecie, u których nie było możliwości nosić cicit, a u niego jest, i tym stał się godny wykonać przykazania Stwórcy. Ile wdzięczności powinien on dać Stwórcy za to! Dlatego prostym rozumem, na miarę swojej wiary w Wielkość Stwórcy, błogosławi i dziękuje Stwórcy za to, co spadło na jego los, że jest godny wykonać Jego życzenie, że dał jemu to, czego nie dał innym ludziom.
On dziękuje za to Stwórcy, kiedy otrzymuje nasłodzenie w tym świecie, wierząc, że nasłodzenie pochodzi od Stwórcy i stworzone poprzez Stwórcę, chociaż inni ludzie nawet nie uświadamiają sobie tego. I w swojej modlitwie on dziękuje za to, że „nie uczynił go gojem, a uczynił go (Żydem) Israel”.
Stąd widzimy, że powinniśmy dziękować Stwórcy nawet za tą małość, która łączy nas z Nim, i bez względu na to, że nie mamy możliwości docenić tej więzi, tak czy inaczej powinniśmy wierzyć w nią.
Lecz Baal Sulam powiedział, że jakbyśmy nie rozumieli ważności wykonania Tory i przykazań z zamiarem ze względu na Stwórcę, w rzeczywistości wykonanie „nie ze względu na Stwórcę” na tym etapie jest jeszcze bardziej ważne, niż wykonanie „ze względu na Stwórcę”. To oznacza, że nie mamy siły ocenić nasłodzenia Stwórcy z tego powodu, że chcemy wykonać Jego życzenie. Przecież każde działanie dokonane z dołu, w naszym świecie, ciągnie za sobą obudzenie w wyższych światach, jak powiedziano w Księdze Zohar: „Praca niższych budzi pracę wyższych”. Dlatego, dopóki człowiek nie stał się godny jeszcze wejść „do Pałacu Króla” i osiągnąć duchowe światy, jemu pozostaje wyłącznie wierzyć w to.
Kiedy człowiek przychodzi do synagogi, żeby przeczytać jeden z rozdziałów Tory, nie można oceniać ważności takiego działania dla Stwórcy, gdyż wówczas człowiek dokonuje działania, i do niego nie ma czego dodać, i jest to sygnał tego, że jest w działaniu doskonałość, tak jakby on uczynił go z zamiarem jako wielki sprawiedliwy. To znaczy, kiedy mówią jemu, że są sprawiedliwi, którzy dodają do działania wyłącznie zamiar, to działanie z tego powodu nie powiększa się. Dlatego o nim powiedziano: „Nie odejmuj i nie dodawaj”.
Mówiono mu, że działanie z zamiarem – nie dlatego, że ma to odniesienie wyłącznie do wybranych. A w rzeczywistości, jeżeli jest to jego doskonałość, to on kieruje całą swoją energię i siłę na ochronę tego, co otrzymał od wychowania. I on wie, że wszystko, co należy czynić, to wyłącznie dbać o ilość. A jakość, czyli głębia zamiaru, przyczyny zobowiązujące do dotrzymania Tory i przykazań – on zna z wcześniejszego wychowania.
Dlatego on uważa, że należy się jemu i ten świat i przyszły, jako wynagrodzenie za wykonanie Tory i przykazań. I to nazywa się, że on idzie w jednej linii, i ona wcale nie jest prawą! Gdyż nie ma tu właściwości lewej, a prawej linii nie może być bez lewej.
I na takiej drodze nie ma dla niego niebezpieczeństwa w tym, że utraci on swój duchowy poziom. A będzie dalej poruszać się do przodu, gdyż skutki jego czynów będą mierzone według ilości, i każdy dzień będzie dodawać w wykonaniu, dlatego on zawsze porusza się do przodu, widząc, że zawsze wyłącznie dodaje ilość przykazań. Przypuśćmy, że osiągnął na przykład wiek dwudziestu lat, mając za sobą siedem lat wykonania Tory i przykazań, a kiedy przyszedł do trzydziestego roku życia, u niego jest już siedemnaście lat wykonania Tory i przykazań.
I wychodzi, że jest to najbardziej bezpieczna droga, na której nie ma niebezpieczeństwa dla jego duchowego życia, dlatego że jest osnowa dla pomiaru swojego duchowego poruszania się. I dlatego taka droga jest nazywana bezpieczną: na niej nie ma miejsca na upadki ze swojego poziomu, smutki z powodu niepowodzenia w duchowej pracy, i dlatego zawsze można być spokojnym. I wszystkie zmartwienia są w tym, że dla człowieka jest bolesne z tego powodu, że reszta ludzi otaczających go nie czyni jak on. I tylko z tego powodu on cierpi. Lecz w sobie widzi on przyczynę radości, dlatego że ma on bagaż wykonanych przez niego przykazań Tory.
Lecz wówczas, kiedy mówią mu, że jest jeszcze jedna droga, która nazywa się lewa linia, czyli znajdując się w lewej linii człowiek widzi, że nawet jeżeli on przykłada wysiłki w Torze i przykazaniach, musi naprawić siebie – lecz nie swoimi działaniami, a zamiarami, z którymi te działania są dokonywane, i które są przyczyną zmuszającą go wykonywać Torę i przykazania. Lecz to już uważa się za niebezpieczną drogę z dwóch powodów:
1) Ciało nie może pracować bez bodźca, potrzebna mu energia do pracy. Lecz człowiekowi mówią, że całe jego wynagrodzenie jest w tym, aby stać się godnym dostarczać nasłodzenie dla Stwórcy. A tego powodu ciało nie może zrozumieć. Jego nie wystarcza do tego, aby ciało dało człowiekowi siły na taką pracę, dlatego że jest to przeciwne naturze człowieka, który pragnie wszystko otrzymać wyłącznie ze względu na siebie.
I dlatego, kiedy on przykłada wysiłki, znajdując się w jednej linii, czyli opierając się na bezwzględnym wynagrodzeniu i w tym, i w przyszłym świecie, dla ciała jest to zrozumiałe – ze względu na takie wynagrodzenie warto popracować.
Lecz wówczas, kiedy mu mówią, że powinien przykładać wysiłki i do nich dodać jeszcze zamiar – zamiar na każde czynione działanie, zamiar nasłodzić swoimi działaniami Stwórcę, wtedy człowiek pozostaje bez sił do pracy, a jego ciało potrzebuje wyjaśnień: „Jak można mówić, żebym pracował i zrezygnował z moich rzeczy przynoszących ciału zadowolenie, wyłącznie żeby nasładzał się Stwórca?” Właśnie dlatego ta droga jest niebezpieczna – niebezpieczeństwo jest w tym, że straci człowiek całą duchową siłę życia, nawet to, co nabył pracując w jednej linii.
2) A druga przyczyna niebezpieczeństwa jest w tym, że pragnąc pracować dla oddawania Stwórcy i widząc, że nie może stworzyć prawidłowego zamiaru, człowiek zawsze wpada w rozczarowanie, przecież już trzy lata przykłada wysiłki, lecz nie osiągnął altruistycznego zamiaru, i po pięciu latach stan tylko się pogorszy. I odwrotnie, pracując w jednej linii, on widzi poruszanie się w Torze i przykazaniach, które zależały od ilości lat ich naprawiania, a tu, w prawej linii, przeszły trzy lata, i on nie może dodać do swoich działań zamiaru dla oddawania, co też doprowadza go do rozczarowania.
W rzeczywistości człowiek zbliża się do prawdy, czyli do uświadomienia własnego zła – przecież wcześniej myślał, że nie jest tak trudno pokonać własne zło. I o tym powiedziano poprzez mędrców, że „egoizm wydaje się grzesznikom podobny do cienkiej nici, a dla sprawiedliwych on jak wysoka góra”. A z drugiej strony człowiek powinien znać prawdę o sobie – że jego egoizm nigdzie nie odchodzi i nie znika. I w tym jest niebezpieczeństwo: on zaczyna odczuwać rozczarowanie, mówiąc sobie, że w pracy dla siebie nie ma żadnej korzyści i ważności dla niego, że główne – to praca dla Stwórcy, a tego również nie może czynić. Wychodzi, że idąc lewą linią, on może ogólnie zahamować duchową pracę, gdyż nie widzi wyjścia z jednej i z drugiej strony.
I dlatego człowieka nie kierują, aby szedł w lewej linii. Lecz jeżeli w nim obudziło się życzenie do Stwórcy i jest u niego samodzielne pragnienie do poszukiwania prawdy i on znajduje się na początku pracy, nie otwierają mu jeszcze lewej linii: niezbędności naprawienia siebie, żeby wszystkie działania były naprawione zamiarem ze względu na Stwórcę.
I o tym powiedział Rambam, że jak powiedziano poprzez mędrców: „Niech człowiek zajmuje się Torą i przykazaniami nawet nie ze względu na Stwórcę, lecz na skutek tego on przyjdzie do wykonania Tory i przykazań z zamiarem ze względu na Stwórcę. Dlatego, kiedy uczą dzieci, kobiety i masy, uczą ich wykonywać Torę i przykazania z lęku przed Stwórcą, z celem otrzymać następnie wynagrodzenie, do tej pory, dopóki nie nabędą wielkiej mądrości i wiedzy. Wtedy stopniowo, bez przymusu otwierane są im metody pracy ze względu na Stwórcę”.
Dlatego należy iść wykorzystując prawą i lewą linię, nawet z uświadomieniem tego, że prawda jest w pracy ze względu na Stwórcę. Droga, po której poruszał się wcześniej, dawała możliwość rozróżnić wyłącznie jedną linię, i teraz ta linia nabyła nowe imię i jest prawą linią. Lecz co nam to dodaje, że nazywamy teraz tę linię prawą?
I odpowiedź jest w tym, że teraz jest dodany zamiar do prawej linii. Czyli w prawej linii pojawił się szczególny obecny u niej zamiar, a kiedy szedł w jednej linii, nie było go. Najważniejsze – nie może człowiek spuścić z oczu lewej linii i iść wyłącznie prawą, gdyż nie ma prawej bez lewej. Dlatego, kiedy szedł w jednej, nie wiedział, że jest inna droga. A teraz, w połączeniu z tą jedną linią, jest również lewa, a ta, co wcześniej była jako jedyna, stała się prawą.
Idąc w prawej linii człowiek otrzymuje odczucie doskonałości, które nie znaczy, że on idzie bez jakichkolwiek braków, a znaczy, że to odczucie objawia się z tego powodu, że chociaż on jeszcze nie osiągnął zamiaru ze względu na Stwórcę, lecz cieszy się z tego powodu. I jak do uświadomienia lewej linii odczuwał radość od pracy, tak i teraz jest zadowolony, że chociaż odrobinę dotknął do świętości tym, że już wie, że praca ze względu na Stwórcę – jest to prawda, i Stwórca dał mu siłę odczuć ją, a innym nie dał. Dlatego jest zadowolony i dziękuje Stwórcy za tę możliwość w przyszłości – stać się godnym pracy dla Stwórcy. Wychodzi, że w tym stanie on znajduje się w doskonałości.
Lecz kiedy teraz rozpoczyna pracować w lewej linii i rozumie, że główne – to praca dla oddawania, jemu już ciężko jest zadowolić się małym, czyli tym doskonałym, co było w prawej linii, i dlatego należy teraz przykładać wysiłki, żeby osiągnąć całkowitą doskonałość.
Lecz jego ciało nie pozwala mu teraz wykorzystywać siebie dla duchowej pracy. I o tym powiedziano: „W tym miejscu, gdzie jest nieobecna świętość, znajdują się nieczyste życzenia – klipot”. To oznacza, że klipot dają mu teraz zrozumieć, że dlatego, żeby chociaż odrobinę odczuć duchowy świat, człowiek powinien włożyć ogromną ilość wysiłków. I klipot mają siły, aby oddalić człowieka wystarczająco poważnie, przy czym chytrze wskazując, że dobrze jest być sługą Króla, lecz przecież u ciebie nie ma wystarczająco sił na to. I wtedy wynika niebezpieczeństwo pozostawienia w ogóle duchowej pracy, gdyż ciało teraz sprzeciwia się pracy, dlatego że człowiek sam zaczął widzieć wady w swojej duchowej pracy.
Zaś wcześniej, w jednej linii, on bardzo dobrze wiedział, że jest to jego doskonałość, a praca dla Stwórcy jest dana tylko wielkim ludziom, którzy otrzymali od urodzenia tę jakość i zdolności pokonać ciało i sterować nim, i co zamyślą, to mogą dokonać, i nikt nie ma sił, aby zahamować ich. A od ciebie potrzebują wyłącznie tego, żebyś czynił to, co jesteś w stanie uczynić. Czyli, co możesz uczynić – uczyń, i tym samym spłaciłeś swój dług, jak powiedziano: „Tora nie jest dana aniołom, a całemu narodowi, każdemu na miarę jego zdolności”.
Lecz po tym, jak człowiek zaczął iść w lewej linii i odczuł, że powinien dojść do połączenia się ze Stwórcą, pracować dla oddawania, on natychmiast zaczyna tracić odczucie doskonałości, które było u niego w prawej linii, gdyż lewa linia teraz przeszkadza mu. I tu najważniejsze – rozpocząć iść wiarą ponad rozum.
W ten sposób człowiek powinien uwierzyć, że praca dla Stwórcy jest bardzo ważna. I przy tym nie jest istotne czy osiągnie on prawdziwą doskonałość, czy tę miarę, która jemu się należy. I chociaż jeszcze nie stał się godny pracować ze względu na Stwórcę na całe sto procent, a póki co jeszcze na mały procent, on uważa to za wielkie bogactwo, ważności którego nie da się ocenić. Widzimy, że pracując w lewej linii, należy za każdym razem wznosić poziom ważności duchowego. Nawet nie odczuwając jeszcze duchowego świata, człowiek powinien wierzyć powyżej swojego rozumu w Jego Wielkość. I on wtedy powinien powiedzieć sobie, że niezbędnym jest wierzyć powyżej rozumu w ważność duchowego, dlatego że jeszcze nie jest godzien odczuć tę ważność i wielkość. A odczuć całego tego dobra i nasłodzenia, co jest w duchowym, on jeszcze nie może, na skutek tego, że zanurzony jeszcze póki co w swój egoizm, i powinien wierzyć, że kiedy stanie się godny, odczuje to wszystko.
Widzimy, że człowiek powinien wierzyć powyżej swojego rozumu nie z powodu braku Najwyższego Światła, które jest w Torze i przykazaniach, a ten brak – to skutek nieprzydatności kelim do jego przyjęcia. I Stwórca wie, kiedy będę godny, i obowiązkowo da mi odczuć nasłodzenie, które jest w Torze i przykazaniach.
Stąd wynika, że wiara powyżej rozumu powinna być obecna w człowieku przez cały czas naprawiania swojego kli, gdyż powiedziano, że Tora – jest to życie. Czyli nie tylko w stanie, kiedy światło znika i nie ma innego wyboru jak tylko iść wiarą ponad wiedzę, a wtedy, kiedy ukończy się naprawione, czyli światło rozprzestrzeni się w każdej cząsteczce świętości, którą naprawił.
Jeżeli człowiek idzie w prawej linii, wierząc powyżej rozumu w ważność oraz wielkość Tory i przykazań, to na miarę tej wiary on wywyższa i czyni ważnym nawet niewielką więź z duchowym, choćby nawet nie ze względu na Stwórcę, i w tej mierze on może już być zadowolony i szczęśliwy, gdyż tym wykonuje Wolę Stwórcy.
Lecz następnie on powinien przejść do pracy w lewej linii, czyli powinien sprawdzić swoje działania – czy w rzeczywistości jego działania ukierunkowane są na osiągnięcie połączenia się ze Stwórcą. Napisano: „Ja stworzyłem egoizm i Ja dałem Torę dla jego naprawienia” – czy do tego celu porusza się człowiek? I to nazywa się, że naraża siebie na niebezpieczeństwo, jak było powiedziane wyżej. Widzimy, że wówczas, kiedy on idzie w lewej linii, jego praca głównie opiera się na modlitwie, czyli żeby modlił się do Stwórcy o pomoc, jak napisano: „Temu, kto przychodzi oczyścić się, pomagają”.
I teraz powrócimy do pytania o aniołach otaczających Jakowa, które było ustawione na początku. Zohar wyjaśnia, że Wyższa Siła, czyli anioły, przyszły do Jakowa, aby dać mu możliwość iść dalej. Lecz pomoc z góry przychodzi, kiedy człowiek już rozpoczął pracę, stoi pośrodku drogi i krzyczy o pomoc. Lecz do momentu rozpoczęcia swojej pracy, pomoc przyjść nie może.
Kiedy Jakow rozpoczął swoją pracę, tym samym naraził siebie na niebezpieczeństwo i dlatego prosi Stwórcę o pomoc. I wówczas przychodzi Wyższa Siła Stwórcy, która nazywa się anioły, żeby mógł pokonać swój egoizm, walkę z którym już rozpoczął. I kończąc tę pracę, chciał rozpocząć nową, a ponieważ początek pracy – jest to ciemność – noc, to nazywa się to jawne niebezpieczeństwo. Czyli lewa linia – jest to miejsce ciemności, niebezpieczeństwa. Lecz on sam powinien rozpocząć swoją nową duchową pracę. I kiedy przekonuje się, że nie podoła, aby iść samemu, rozpoczyna prosić o pomoc z góry, i wtedy ponownie otrzymuje ją.