W Torze powiedziano: „Są to imiona synów Israela, którzy przyszli do Egiptu… I stanął nad Egiptem nowy król, który nie znał Josefa… I zniewolili Egipcjanie synów Israela ciężką pracą… I zastękali synowie Israela od pracy, i wznieśli krzyk swój od pracy do Stwórcy, i usłyszał Stwórca ich stękania…”.

Niezbędnym jest zrozumieć, co oznacza „I wznieśli krzyk swój od pracy do Stwórcy…”. Czyżby oni nie mieli w Egipcie większego cierpienia niż praca? Sens tego jest w tym, że wszystkie ich krzyki, czyli wszystkie ich cierpienia, wynikały wyłącznie od pracy. Powiedziano również: „I usłyszał Stwórca ich krzyki…” – czyli modlitwa ich była usłyszana dzięki cierpieniom, przyczyną których była ciężka praca.

Wyjaśnijmy to metodą kabalistyczną. Wiadomo, że nie będzie człowiek pracować na oddawanie, jeżeli nie będzie u niego na to przyczyn, jak powiedziano w Zohar: „Są dwie przyczyny, które pobudzają wykonywać Torę i przykazania: Życzenie otrzymywać zadowolenie tego świata: Człowiek boi się, że jeżeli nie będzie wykonywać Tory i przykazań, Stwórca ukaże go. Życzenie otrzymać zadowolenie przyszłego świata: I ponieważ boi się człowiek, że mogą mu go nie dać, ta druga przyczyna zmusza go wykonywać Torę i przykazania.”

I ponieważ przyczyna zmuszenia człowieka wykonywać Torę i przykazania wychodzi z egoizmu, ciało jego nie sprzeciwia się mocno, bo przecież w tej mierze, w której on wierzy w wynagrodzenie i karę, w takiej mierze jest on w stanie pracować, i w każdym dniu on odczuwa, jak rosną jego osiągnięcia. I rzeczywiście, każdy dzień spędzony w wykonaniu przykazań i zajęciu Torą dołącza się do poprzedniego, i człowiek odczuwa, tak jakby pomnażał swój majątek w Torze i przykazaniach.

Rzecz w tym, że główny zamiar człowieka – wynagrodzenie, i nie myśli on o zamiarze, żeby był on dla oddawania, a wierzy w nagrodę lub karę, że będzie miał wynagrodzenie według jego czynów. Dlatego cały jego zamiar jest ukierunkowany na czyny, żeby były one prawidłowe we wszystkich detalach. A jeżeli nie będą prawidłowe, prawdopodobnie Stwórca nie zechce przyjąć jego pracy i dać mu wynagrodzenia za nią. Dlatego widząc swoje czyny jako prawidłowe, on nie ma o co się martwić.

I dlatego wszystko, co niepokoi go – to ilość, czyli on powinien starać się czynić jak można najwięcej „sprawiedliwych” działań. Jeżeli on jest znawcą Tory, to wie, że powinien coraz bardziej zagłębiać się w to, czego się uczy, a przykazań należy strzec bardziej szczegółowo, aby wszystko było zgodnie z prawem.

W ten sposób dochodzimy do wniosku, że ludzie, którzy dotrzymują Tory i przykazań, widząc w tym „podporządkowanie Wyższemu Sterowaniu” i mając wynagrodzenie w tym świecie i w przyszłym świecie – nie potrzebują Stwórcy, żeby dał im siły dotrzymywać Tory i przykazań. Ponieważ na miarę ich wiary w wynagrodzenie i karę ciało pozwala dotrzymywać im wszystkie przykazania – każdemu zgodnie z jego poziomem.

Wówczas jak ci ludzie, którzy chcą pracować na oddawanie (altruistycznie), bez jakiegokolwiek wynagrodzenia, i chcą wykonywać Torę i przykazania z powodu Wielkości Stwórcy, będą uważali za wielki szacunek, jeżeli pozwolą im służyć Stwórcy, jak powiedziano w Zohar: „Lęk przed Nim – jest to główne… Człowiek będzie bał się Pana swego, bo On – Panujący, główna i pierwsza przyczyna…”. Są trzy rodzaje lęku przed Stwórcą:

  1. Lęk przed karą w tym świecie.
  2. Dodatkowo do tego, lęk przed karą w piekle.

I obydwa one nie są prawdziwym lękiem, dlatego że lęk ten jest spowodowany nie tym, co zapowiadał Stwórca, a własnym egoizmem. I widzimy, że korzeń tego w egoizmie, a lęk jest to pochodna, skutek i wychodzi z egoizmu.

A główny rodzaj lęku – kiedy boją się Stwórcy dlatego, że jest On Wielki i steruje wszystkim.

W ten sposób Wielkość Stwórcy – przyczyna zobowiązująca człowieka wykonywać Torę i przykazania. I wtedy określa się to jako jedyne życzenie – wszystko oddać dla Stwórcy, „dostarczyć zadowolenie swojemu Stworzycielowi, a nie własnemu egoizmowi”.

I tu rozpoczyna się wygnanie (galut), czyli człowiekowi nie dają naprawić swojego zamiaru tak, żeby praca jego była nie ze względu na wynagrodzenie, dlatego że to przeciwne jego przyrodzie. I chociaż człowiek może zmusić siebie pracować wbrew zgodzie ciała – podobnie do ascety, zajmującego się samoograniczeniem, chociaż jest to przeciwko przyrodzie – lecz odnosi się to do działań. Czyli w czynach przeciwnych życzeniu ciała człowiek jest zdolny iść powyżej rozumu, co nazywa się „przeciwko życzeniom ciała”.

Jednak on nie może pójść przeciwko swoim odczuciom i rozumowi, i powiedzieć, że odczuwa inaczej niż odczuwa. Na przykład, jeżeli człowiek odczuwa, że jest mu zimno lub gorąco, on nie może powiedzieć, że jego odczucia nie odpowiadają prawdzie i zmusić siebie odczuwać inaczej niż on teraz odczuwa.

W ten sposób, jeżeli człowiek chce wykonywać Torę i przykazania, dlatego że chce pracować dla oddawania Stwórcy, przyroda jego ciała jest taka, że nie pozwoli wykonać jemu żadnego ruchu, jeżeli nie zobaczy od tego jakiegokolwiek nasłodzenia. Więc nie ma on najmniejszej możliwości pracować ze względu na Stwórcę, a nie ze względu na własną wygodę.

I tu rozpoczyna się wygnanie, czyli cierpienie z tego powodu, że ile by on nie pracował, on nie widzi najmniejszego duchowego poruszania się. Na przykład, jeżeli człowiek dwadzieścia lat zajmuje się Torą i przykazaniami, to z jednej strony może powiedzieć, że zgromadził majątek od tej dwudziestoletniej wiedzy. Lecz z drugiej strony może powiedzieć, że już dwadzieścia lat wykonuje Torę i przykazania, i jeszcze nie osiągnął zdolności pracować dla oddawania, a przeciwnie – wszystkie jego myśli i działania oparte na egoizmie.

W ten sposób, wszystkie cierpienia i cały ból, który odczuwa człowiek, przychodzą z tego powodu, że on nie jest w stanie pracować ze względu na Stwórcę, chce pracować dla oddawania, lecz ciało, które opanowane jest przez nieczyste siły (klipot), nie pozwala ukierunkować siebie według tego zamiaru. I wtedy on woła do Stwórcy, żeby pomógł mu, ponieważ widzi, że znajduje się na wygnaniu pośród nieczystych sił, że one panują nad nim i nie widzi możliwości wyjścia spod ich władzy.

I wtedy modlitwa jego nazywa się prawdziwą, dlatego że nie jest na siłach człowiek wyjść z tego wygnania bez pomocy. Lecz, jak wiadomo, nie ma światła bez kelim, czyli napełnienia bez odczucia braku, które jest tym kli, w które otrzymują napełnienie.

Dlatego do tego, jak wszedł człowiek w wygnanie, dopóki nie zobaczy, że on sam nie może z niego wyjść, nie można powiedzieć, że jego uwalniają. Dlatego że chociaż prosi o uwolnienie z tego stanu, w którym się znajduje, to nie jest to jeszcze prawdziwa modlitwa, ponieważ jak on może wiedzieć, że nie może wyjść z tego samodzielnie?

I tylko wtedy, kiedy odczuwa wygnanie, modli się w głębi serca. Dlatego żeby wzniosła się jego modlitwa z głębi serca, powinny być dotrzymane następujące warunki:

Praca jego powinna być przeciwko naturze: czyli powinien pragnąć, żeby wszystkie jego czyny były na oddawanie, pragnąć wyrwać się ze swojego egoizmu – wtedy można powiedzieć, że on odczuwa swoją niedoskonałość.

On powinien próbować samodzielnie wyrwać się ze swojego egoizmu, dołożyć do tego wysiłków i przekonać się, że nie może poruszyć się ze swojego stanu. Właśnie tu pojawia się u niego niezbędność w Stwórcy, żeby On mu pomógł. I wtedy modlitwa jego jest prawdziwa, ponieważ widzi, że sam nie może nic uczynić. I teraz, kiedy woła o pomoc do Stwórcy, wie, że to odbywa się od pracy, jak powiedziano: „I zastękali synowie Israela od pracy…”. Czyli od tego, że ciężko pracowali, gdyż chcieli osiągnąć poziom, kiedy będą mogli oddawać dla Stwórcy, lecz zobaczyli, że nie są w stanie wyjść ze swojej przyrody – wyłącznie wtedy wznieśli modlitwy z głębi swojego serca. W ten sposób staje się zrozumiałym powiedziane: „I wznieśli krzyk od pracy swojej do Stwórcy”. Czyli największe cierpienie, wszystkie ich stękania były wyłącznie od pracy, a nie od jakichkolwiek innych przyczyn. I wznieśli krzyk, że nie są na siłach wyjść z własnego egoizmu i pracować ze względu na Stwórcę i to było ich wygnanie, które powodowało cierpienie, pod władzą którego siebie odczuwali. Z tego jest widoczne, że w egipskim wygnaniu oni zapracowali na kelim, czyli życzenie, żeby Stwórca pomógł im wyjść z wygnania. Tylko wtedy, kiedy człowiek widzi, że nie ma on żadnej możliwości uratować się, a wyłącznie Stwórca może mu pomóc – i nazywa się to prawdziwą modlitwą.