W Torze mówi się, że podczas sporu z Jakowem Lawan powiedział mu: „Córki moje, bydło moje, wszystko, co jest u ciebie – jest to moje!”. W sporze Jakowa z Ejsawem, powiedział Ejsaw: „Mam wiele wszystkiego, niech będzie u ciebie wszystko, co jest twoje”.
Jak Ejsaw, tak i Lawan są klipot, nieczystymi siłami, czyli jeszcze nienaprawionymi życzeniami człowieka. I również nienaprawionymi myślami, dlatego że myśli u człowieka pojawiają się wyłącznie w tej mierze, w której one powinny pomóc życzeniom osiągnąć pożądane. I te myśli i życzenia ciągle napadają tego, kto pragnie duchowego wzrostu. I wysyłane one specjalnie poprzez Stwórcę, żeby zmusić człowieka do walki z nimi, jak z własnymi. Lecz w skutek walki człowiek uświadamia sobie, że nie ma w nim sił samemu pokonać tych życzeń, i osiąga postanowienie – prosić o to u Stwórcy.
I tym Stwórca osiąga swój cel – żeby człowiek potrzebował Go! A wtedy będzie mógł dać człowiekowi altruistyczne zamiary do jego egoistycznych życzeń, czyli pomoże naprawić je i da już w naprawione życzenia nasłodzenie.
Sam człowiek – neutralne stworzenie, tylko odczuwający, że w nim jest coś zaplanowane z góry. Przy czym człowiek nie odczuwa, że w niego jakoś specjalnie „wkłada się” życzenia, pragnienia i myśli – jemu wydaje się, że to on sam tak pożąda pragnie i myśli. I to z tego powodu, że nie odczuwa źródła wszystkiego odbywającego się z nim, nie odczuwa Stwórcy.
U początkującego kabalisty, tak samo jak u zwykłego człowieka, jeszcze nie jest obecne odczucie Stwórcy, i dlatego on przyjmuje przychodzące do niego przeszkody, na przykład myśli o zbędności zajmowania się kabałą, jako swoje indywidualne, a nie wysyłane przez Stwórcę.
Jeżeli przychodzą przeszkody typu „lawan”, to myśli te mówią człowiekowi, że tak czy inaczej nie może on dokonać żadnych duchowych czynów, że wyłącznie jednostki osiągają duchowość, że on jest słabszy od innych, i ani rodzina, ani otoczenie, ani praca nie pozwolą mu osiągnąć duchowego, i on powinien dbać o rodzinę – i tak ciągle te myśli pokonują go. Tym klipa trzyma człowieka i nie pozwala mu zajmować się wiecznym i najbardziej niezbędnym.
Człowiek zobowiązany odpowiedzieć na to swojemu ciału i myślom, że wszystkie zaprzeczenia przeciwko duchowej pracy są prawidłowe, że ciało, rodzina i cały świat zupełnie mają rację w tym, że nie ma żadnego sensu zajmować się kabałą. Tak rzeczywiście to wygląda w egoistycznych życzeniach człowieka, a większego nie jest on w stanie sobie uświadomić z powodu nieobecności w nim duchowych jakości. Ta klipa nazywa się „nikczemność”, sądząc po tych myślach, które ona wywołuje. Lecz – odpowiada on na mowę ciała – on uważa, że to Stwórca specjalnie wysyła mu takie przeszkody, właśnie dlatego żeby odganiając te myśli duchowo wzniósł się. I oprócz tego, jeżeli on powinien osiągnąć to, żeby czynić wszystko ze względu na Stwórcę, to co jemu do tego, co wychodzi od jego wysiłków, wynik go w ogóle nie interesuje, a wyłącznie samo działanie ze względu na Stwórcę.
Lecz jeżeli pokonując te przeszkody typu „lawan”, człowiek uczy się kabały, myśli o duchowym, przykłada wysiłki, aby być na zajęciach, itd., to przychodzi do niego inna klipa – przeszkody typu „ejsaw”. I pojawiają się w nim myśli: „Jaki ja jednak jestem szczególny, mogłem wszystko pokonać, o ile jestem wyżej od innych, w porównaniu do tych nikczemnych otaczających mnie ludzi, nawet w stosunku do tych, z którymi się uczę – nie ma u nich takiej siły woli jak u mnie do pokonania wszystkich przeszkód, nie są warci tego, żebym zbliżył się z nimi”. Ta klipa nazywa się duma, według tych myśli, które wywołuje.
Lecz jeżeli człowiek odpowiada, że nie jest zupełnie lepszy od innych, a to, co czyni, jest ze względu na siebie, dlatego on gorszy od innych, którzy nie wiedzą czy czynią ze względu na siebie, czy nie ze względu na siebie. Prawidłowe wyjście człowieka spod władzy wszystkich przeszkód jest w tym, że u człowieka pojawia się niezbędność zwrócenia się o pomoc do Stwórcy. I tak na każdym poziomie duchowej drabiny, czyli w każdym swoim stanie człowiek zobowiązany kontrolować swoje myśli i rozróżniać: czyżby nie klipa teraz dyktuje jego myślom i działaniom w nim?
Ogólnie zamiary, czyli myśli i działania ze względu na Stwórcę, mogą być wyłącznie w tej mierze, w której człowiek wywyższa Stwórcę. I dlatego niezbędnym jest odczucie Stwórcy. Dlatego wszystkie wysiłki człowieka powinny być ukierunkowane wyłącznie na to, żeby odczuć wielkość Stwórcy, wtedy na miarę tego on rozpoczyna zmieniać swoje zamiary i wchodzić w duchowy świat.
Lecz problem jest w tym, że człowiek może czynić wiele, ale ciężko przykładać wysiłki dla wywyższenia Stwórcy we własnych oczach, dlatego że jak tylko odczuwa siebie w stanie duchowego wzniesienia, natychmiast rozumie, że warto zajmować się duchowym, dlatego że odczuwa ważność duchowego przeciwko materialnemu. Dlatego wzniesienia i upadki na drabinie są nie według odczuć człowieka, a na miarę ważności duchowego, czyli życzenia oddawać. A sprawdzenie – duchowe czy materialne życzenie człowieka dominuje, czyli czy ze względu na Stwórcę, czy ze względu na siebie on działa, jest w tym, że jeżeli człowiek działa duchowo, to jest zainteresowany nie wynikiem, a samym działaniem, i dlatego nie może klipa wskazywać jemu, że nie warto przykładać wysiłku, i nie może przekonać go w tym, że warto zająć się bardziej pasującą pracą. Dlatego że w wypadku duchowej pracy człowiek myśli wyłącznie o zaangażowaniu siebie, a nie o wygranej. A ponieważ nie ma związku ze sobą, to nie ma również miejsca dla przeszkód.