Celem stworzenia jest stworzenie człowieka, żeby nasłodzić go. I dlatego stworzono w człowieku życzenie nasłodzić się, i życzenie to wywołuje u człowieka pragnienie otrzymać nasłodzenie, i to pragnienie jest miarą odczucia nasłodzenia, dlatego że na miarę pragnienia odczuwa się nasłodzenie przy jego otrzymywaniu. Stworzenie życzenia nasłodzić się tym nasłodzeniem, które Stwórca życzy nasłodzić, jest działaniem Stwórcy.
Nasłodzenie istnieje w niezbędnej ilości, gdyż wychodzi od Stwórcy. Stwórca życzy dać nieskończone nasłodzenie, i dlatego zgodnie z ilością zamyślonego nasłodzenia stworzył kelim, życzenie nasłodzić się dokładnie tym nasłodzeniem. Lecz jeżeli nasłodzenie wychodzi od samego Stwórcy, a życzenie nasłodzić się nim, stworzone przez Stwórcę, dokładnie zgodne z tym nasłodzeniem, to czego jeszcze brakuje w stworzeniu?
Życzenie otrzymać nasłodzenie nazywa się malchut lub ziemia. Malchut otrzymuje nasłodzenie od Stwórcy dla dusz, i dlatego nazywa się Kneset Israel – zebranie wszystkich dusz Israela. Malchut już otrzymała światło dla dusz, lecz dlaczego dusze nie mogą otrzymać światła od malchut? Dlatego że istnieje przeszkadzająca temu ukrywająca siła (astara).
Z tego powodu niezbędna jest wielka praca, wierzyć w wszechobecność, absolutną dobroć sterowania Stwórcy w całym stworzeniu. W naszym świecie absolutna dobroć Stwórcy i nasłodzenie wychodzące z Niego ukryte celowo, żeby w człowieku nie wyniknęło poczucie wstydu.
Dlatego ukrycie w naszym stanie jest niezbędnym i ono jest dla naszej korzyści. Lecz z powodu ukrycia zjawia się niezbędność w naszych wysiłkach i pracy wierzyć w to, że Stwórca – Jedyny i dobry sterujący wszystkim, i niezbędnym jest poprzez wysiłki wyrzec się wykorzystania życzenia samonasłodzić się, chociaż w tym jest cała nasza istota, wszystko co stworzone przez Stwórcę, wszystko co można odnieść do stworzonego, do natury, do naszego ja.
Dlatego nie ma żadnej możliwości w człowieku nawet zrozumieć, jak można uczynić taki wysiłek – z własnej woli anulować siebie samego – i ciało zaczyna sprzeciwiać się temu, zadając pytania o niezbędności takiej pracy. Lecz jeżeli człowiek prosi Stwórcę o pomoc, to natychmiast zaprzecza, że już wiele razy prosił Stwórcę o pomoc w tym, czego, jak rozumował, brakuje mu, a odpowiedzi na swoje modlitwy i tak nie otrzymał, więc po co wierzyć w to, że Stwórca słyszy wszystkie modlitwy, wbrew zdrowemu rozsądkowi i doświadczeniu poprzednich prób.
Na wszystkie te rozumne i sprawiedliwe dowody ciała człowiek powinien zaprzeczyć – idę powyżej swojego rozumu, nie przyjmując go pod uwagę, chociaż rozum zobowiązuje mnie myśleć, że Stwórca nie słyszy moich modlitw, lecz wbrew rozumowi stwierdzam, że Stwórca nie odpowiada mi dlatego, że moje prośby o pomoc jeszcze nie dojrzały do tego poziomu bólu i życzenia, żeby otrzymać upragnioną odpowiedź, uratować mnie. Stwórca słyszy każdą modlitwę każdego, lecz nie życzy sobie odpowiadać na te prośby, dopóki nie będą one kierunkiem i siłą odpowiadać upragnionemu poprzez Niego, żeby prośba człowieka odpowiadała dokładnie przyszłemu uratowaniu. Zdrowy rozsądek stwierdza, że należy działać samemu, że nie zawsze i nie o wszystko należy zwracać się do Stwórcy, lecz właśnie wbrew sobie, w duchowych ciężkich stanach, człowiek zobowiązany iść powyżej rozumu, uświadamiając sobie jednocześnie, że rozum – ważny komponent jego stworzenia, bez względu na wszystkie niezgodności teorii z rzeczywistością, na wszystkie przeciwieństwa, że wiele razy prosił, zwracał się i modlił do Stwórcy, lecz bez odpowiedzi.
I kiedy człowiek pokona sprzeciwienie swojego ciała, głównie rozumu, i przyjmuje swój stan wbrew wnioskom rozumu – to nazywa się wiarą ponad wiedzę. Jak również, kiedy człowiek powinien zaprzeczać temu, co odczuwa poprzez serce, odsunąć się od własnej wygody i dbać wyłącznie o błago Stwórcy – w tym wypadku jego wiara również powinna być powyżej jego rozumu – i dlatego on słucha jej głosu.
Cała droga duchowego rozwoju przeciwko rozumowi, ponieważ Stwórca dał nam rozum, i za jego pomocą oceniamy wszystko w świecie, i samego człowieka również oceniamy według jego rozumu: im bardziej mądry – tym bardziej ważny. Dlatego kiedy nam mówią, że powinniśmy iść powyżej naszego rozumu – jest to przeciwne naszemu rozumowi.
A kiedy człowiek przychodzi do takiego stanu, i ciało zaczyna pytać go: „Kim jest Stwórca, że zobowiązany jestem Go słuchać?”, „Po co tobie taka praca?”, w tym momencie zaczyna się prawdziwa praca człowieka nad sobą w tym, że powinien prosić o pomoc z góry, żeby Stwórca dał siłę nie słyszeć tych pytań.
I o tym stanie powiedziano, że „Jeżeli Stwórca nie pomoże, człowiek nie będzie mógł”, dlatego że nie jest na siłach człowieka wyjść spod władzy ciała, rozumu – gdyż jest to przeciwne jego naturze.
Znajdowanie się pod władzą egoizmu, pragnienie do samozadowolenia, dbanie o swoje błago, o wynagrodzenie za swoją pracę, zamiar otrzymywać, kiedy zadowolony wyłącznie otrzymywanym w swoje egoistyczne życzenia nasłodzeniem, a wynagrodzeniem jest korzyść dla siebie – nazywa się to wszystko poziomem zwierzęcia.
Poziom człowiek – to stan, kiedy człowiek wyszedł spod władzy nad sobą własnego egoizmu, nabył lęk przed Stwórcą i pragnie pracować dla Stwórcy, i dlatego że On wielki i potężny, ma zamiar ucieszyć swoimi działaniami Stwórcę, z siebie oddając Jemu, kiedy boi się tego, czy jest w stanie czynić przyjemność Stwórcy, jakby nie zmniejszyć tych działań, jakby od tych działań odczuwa przyjemność, zadowolenie sobą, swoimi działaniami.
Malchut, życzenie otrzymać, Królestwo Stwórcy, nazywa się również ziemią, Kneset Israel – zebranie wszystkich dusz, ponieważ otrzymuje dlatego, żeby następnie podzielić otrzymane pomiędzy wszystkimi duszami, gdyż wszystkie dusze pochodzą od niej.
Ponieważ jedna myśl Stwórcy dokonuje wszystkiego, i Jego zamysł i działanie – jest to jedno i to samo, i nie potrzebuje czasu na naprawienie, podobnie jak my, żeby dokonać całej doskonałości stworzenia, to w stosunku do Stwórcy wszyscy my, wszystkie dusze, znajdujemy się w stanie całkowitej doskonałości, i od momentu stworzenia – w swojej końcowej doskonałości, w stanie gmar tikun, kiedy wszystkie dusze otrzymują całe nasłodzenie, przygotowane dla nich przez Stwórcę, w stanie całkowitego podobieństwa do Stwórcy, dlatego że w Wieczności Stwórcy – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są przedstawione jako teraźniejszość.
Dlatego jeżeli jest „człowiek”, to „ziemia daje swoje plony”, które nazywane są Tora lub imiona Stwórcy: Jeżeli życzenie człowieka „otrzymać nasłodzenie” jest naprawione na „otrzymywać nasłodzenie wyłącznie ze względu na Stwórcę”, to tym człowiek znajduje się w podobieństwie właściwości – życzeń ze Stwórcą, oddaje Jemu, Stwórcy, tak samo jak i otrzymuje od Niego ukierunkowane do góry (a nie jak dusza zwierzęca opuszcza się w dół tym, że wszystkie jego życzenia w samonasłodzeniu), więc otrzymuje wszystko przygotowane przez Stwórcę, nazywane „płody ziemi”, lecz nie wcześniej niż pojawia się ze zwierzęcia – człowiek na ziemi. I nie jest łatwo człowiekowi stać się człowiekiem ze zwierzęcia, altruistą z egoisty.
Dlatego że praca dla Stwórcy, praca w samonaprawieniu, odbywa się w dwóch przeciwnościach, wzajemnie przenikających się stanach, dopóki z nich nie urodzi się stan środkowy – środkowa linia, która nazywa się malchut – Królestwo Stwórcy, dlatego że malchut nazywa się wiarą, osiągalną wyłącznie przy wyjściu ze „zwierzęcego” egoizmu, miłości do siebie, pracy wyłącznie dla siebie, w altruizm, miłość dla Stwórcy, działania w imię Stwórcy.
Dopóki człowiek nie wyszedł spod władzy egoizmu nad sobą, on może wyłącznie czasami otrzymać cząstkową siłę wiary, dlatego są u niego wzniesienia i upadki, gdzie w stanie upadku znika w nim wiara, dlatego że upadek odbywa się na skutek wady, egoistycznych życzeń.
Dlatego niezbędne jest naprawienie, żeby nie powstał przeciwko Stwórcy, przecież wtedy znika w nim wiara w istnienie Stwórcy. Lecz nie może człowiek poruszać się do przodu wyłącznie na jednej nodze. Swoje poruszanie się do przodu on powinien rozpocząć z prawej nogi, która nazywa się doskonałością, czyli wiarą w Stwórcę, nie ważne na ile, lecz na ile jest w nim wiary, na tyle on już może rozpocząć wykonywać Torę i przykazania stale, i coraz dalej się poruszać.
Lecz ten stan jeszcze nie nazywa się prawą linią, a wyłącznie jedną linią, która nazywa się „nieżywy poziom” (domem de-kDusza), dlatego że z tego stanu rodzą się i rozwijają stopniowo wszystkie pozostałe duchowe poziomy człowieka: roślinny, zwierzęcy i człowiek. Jak w naszym świecie, jeśli nie psuć ziemi, ona sama istnieje, tak samo i w nieżywym stanie człowieka – jeżeli nie psuć swoich działań, to tego jest wystarczająco dla jego istnienia i rozwoju wewnątrz swojego poziomu.
Lecz jeżeli on pragnie wzrosnąć do „roślinnego” duchowego poziomu, to, podobnie do roślin w naszym świecie, już potrzebuje szczególnego zadbania i warunków wzrostu, jemu już jest niezbędny pokarm, słońce i woda, i praca na ziemi: niezbędnym ją zaorać i przewrócić górną warstwę ziemi – życzenie – z otrzymywać na oddawać, i reszta prac człowieka na ziemi, aż do otrzymania przez niego płodów ziemi – pielić, likwidować zbędne i szkodliwe dla jego duchowego rozwoju rośliny.
Wyłącznie przy pracy na ziemi, pojawia się z jednej, pierwszej linii – prawa, dlatego że człowiek zaczyna doceniać działanie i oceniać go jako prawą linię, dlatego że docenia możliwość, która dana jemu przez Stwórcę – czynić najmniej znaczące duchowe działanie, gdyż uważa, że i to jemu się nie należy, a Stwórca daje jemu szczególny prezent.
Lecz razem z tym, on powinien pracować i w lewej linii, poddawać siebie krytyce, czy rzeczywiście pracuje on ze względu na Stwórcę, a nie ze względu na siebie, i powinien prosić, widząc jak cały nasiąknięty samouwielbieniem egoizmu, a często widzi, że nie jest w stanie w ogóle prosić Stwórcę o uwolnienie jego spod władzy egoizmu, a często widzi, że znajdując się jeszcze w gorszym stanie – zupełnie nawet nie życzy sobie prosić, nie życzy sobie, aby Stwórca uwolnił go od egoizmu, a odwrotnie, jest u niego życzenie, żeby Stwórca pomógł mu w egoizmie, napełnił jego egoistyczne życzenie wszystkim, czym tylko możliwe jest sobie wyobrazić.
I to uświadomienie sobie własnej natury nazywa się lewą linią, lewą nogą, dlatego że to, co potrzebuje naprawienia, nazywa się lewym. Widzimy, że w pracy człowieka w samo naprawieniu są dwa przeciwne stany: on powinien trzymać się dokonania działań w jednej linii, w doskonałości, dopóki znajduje się w stanie nieżywe i odczuwa siebie doskonałym, i dlatego jest on w radości i natchnieniu od tego, że wie, że znajduje się w stanie doskonałości i nie ma co dodać do swoich działań, wyłącznie ich ilość.
A przyczyna odczucia doskonałości swojego stanu jest w tym, że nie ma on najmniejszego wyobrażenia o „roślinnym” poziomie, a myśli, że „nieżywy” poziom to doskonałość, to, co zobowiązany dokonać człowiek, i dlatego odczuwa radość i duchowe wzniesienie od odczucia duchowej doskonałości, i po prostu jest w zdumieniu, dlaczego nie u wszystkich ludzi jest taki sam rozum jak i u niego.
Lecz przy przejawieniu w nim zrozumienia roślinnego poziomu, już nie odczuwa w swoim stanie doskonałości jednej linii, dlatego że powinien dołożyć wielkich wysiłków, żeby odczuć duchowe wzniesienia i siłę życia od prawej linii, jakie otrzymywał wcześniej od jednej linii. I to z tego powodu, że lewa linia daje jemu uświadomienie braku doskonałości.
Lecz po co w ogóle iść w prawej linii? Żeby człowiek rozpoczął uświadamiać sobie ważność więzi z duchowym, która jest u niego, i w tym czasie dziękować Stwórcy, a następnie ponownie powrócić do lewej linii. Dlatego jest niezbędnym pracować ze względu na Stwórcę wychodząc z dwóch linii: z doskonałości i ważności prawej, i od krytyki i niedoskonałości lewej – na skutek których człowiek staje się godny środkowej linii, otrzymania odczucia Stwórcy i Tory.