„Achor we-kedem cartani” – Z tyłu i z przodu Ty otulasz mnie – czyli i w otwarciu, i w ukryciu Stwórcy. Przecież w rzeczywistości „królestwo Jego nad wszystkim panuje” i wszystko powróci do swojego korzenia, ponieważ „nie ma miejsca, gdzie by Go nie było” – różnica jest tylko w tym: w „teraźniejszości” lub w „przyszłości”. Gdyż ten, który jest godny połączyć obydwa światy, otwiera w „teraźniejszości” swoje odzienia, ponieważ wszystko, co odbywa się – jest odzieniem otwarcia Szhiny. I to jest „teraźniejszość”; to znaczy, że teraz wychodzi on w królewskich szatach (również: w odzieniu malchut) i jawnie pokazuje na oczach wszystkich, że „jeździec nie jest dodatkiem do konia” w żadnym wypadku, chociaż z zewnątrz wydaje się, że koń prowadzi jeźdźca, w rzeczywistości koń nie jest pobudzany do żadnego ruchu inaczej, jak tylko odczuciem wodzy i uprzęży swego jeźdźca. Nazywa się to budową poziomu Szhiny… I nazywa się to stanem „twarzą w twarz”.

Jednak dopóki człowiek nie zdecydował się poświęcić wszystkich swoich działań wyłącznie jednemu Stwórcy, czyli koń nie reaguje swoimi ruchami na wodze i uprząż jeźdźca, a tak jakby jest odwrotnie, „i ustawia służącą, aby rządziła swoją panią…” – nazywa się to „odwrotną stroną”. To znaczy: nie wyobrażaj sobie, że oddalasz się od świętości, nie daj Bóg – bo „to, co zamyśliłeś – nie spełni się”. Tak powiedział Stwórca: „Mocną ręką (i wyciągniętym ramieniem, i gniewem wylanym zapanuję nad wami)”, gdyż odrzucony nie będzie od Niego odcięty, a całe koło toczyć się będzie, żeby dojść do świętości i do swego korzenia. A jeżeli tak, to chociaż niby wygląda na to, że koń prowadzi jeźdźca za swoim nikczemnym życzeniem, prawda jest w tym, że jeździec prowadzi konia zgodnie ze swoim życzeniem. Jednak nie otwiera się to teraz w „teraźniejszości”, lecz dopiero w „przyszłości”; i zrozum to. W ten sposób i na tym poziomie jest połączenie, ale „plecami ku plecom”, to znaczy nie według życzenia obłaczającego się i nie według życzenia obłaczającego; i zrozum to.

A wykonujący Jego życzenie, czyli kto sam otwiera królestwo (malchut) w „teraźniejszości”, połączony „twarzą w twarz” – za dobrą wolą obłaczającego się i za dobrą wolą obłaczającego; i zrozum to, ponieważ ten poziom – Jego życzenie.

I w tym sedno powiedzianego: „Za to, że nie pracowałeś dla Stwórcy Wszechmogącego twojego w radości…” Przecież tak czy inaczej będziesz pracować, a różnica tylko w tym, czy „w biedzie i potrzebie”, to znaczy powoli i niezauważalnie, czy „w dostatku” – to znaczy zgodnie z życzeniem.

Tak powiedziano w midraszu: „Wpatruje się Stwórca w działania sprawiedliwych i w działania grzeszników, i nie wie Stwórca, czego pragnie: działań jednych czy drugich. Lecz mówi się: „I zobaczył Bóg, że dobre jest światło i podzielił” – oznacza działania sprawiedliwych”. Oznacza to, że Stwórca wpatruje się we wszystkie działania i zwyczaje, czyli łączy się z nimi i wszystko toczy się i prowadzi do swojego korzenia. A jeżeli tak, wynika pytanie: jaka jest droga życzenia? Dlatego korzysta midrasz ze zdania: „I zobaczył Bóg, że dobre światło”, co jest poziomem otwarcia, a to – w działaniach sprawiedliwych. To właśnie oznacza powiedzenie mędrców: „Długa i krótka, krótka i długa (droga)”.

Świat – ukrycie

Taka jest tajemnica powiedzianego: „Wszystkich mądrością (hochma) stworzyłeś Ty, wypełniła się ziemia panowaniem Twoim”. Wszystko przechowywane na trzydziestu dwóch drogach mądrości (hochma) i dlatego „wypełniła się ziemia dziedzictwem Twoim”, i nie ma miejsca, wolnego od Niego, ponieważ wszystko porusza się ku swojemu korzeniowi. Jednak teraz to jest w ukryciu i dlatego nazywa się świat (olam), od słowa ukrycie (eelem). Światło, które ukryte w świecie i zanurzone w niego, nazywa się kropką stadium „jud”, która dzieli się na dwie litery „hej”: świat ukrycia i świat otwarcia. A cała praca człowieka jest w tym, żeby otworzyć tę kropkę, przedłużyć ją za pomocą stadium „waw” – od świata do świata, to znaczy literą waw pomiędzy dwoma literami hej, otwierając dla wszystkich dostatek światła, wychodzącego od otaczającego światła (od makif) do otoczonego przez nie – to znaczy dwie litery hej, tajemnicą „bina, jesod, malchut”; i zrozum to.

Pokonanie, oddzielenie, podsłodzenie

Droga, pożądana od człowieka, to trzy stadia: pokonanie, oddzielenie, podsłodzenie. „Luminarz”[1] – napisane bez litery „waw” – przecież światło tego świata było stworzone z ciemności, jak „przewaga światła nad ciemnością” – a „świeca w południe – czym nasłodzi?” i w dzień nie wschodzi światło jej. I to tajemnica tego, że skorupa (klipa) jest wcześniejsza od płodu. Dlatego ten, który staje się partnerem Stwórcy w Pierwotnym działaniu, wyprowadza światło z ciemności, wpatrując się w siebie: jaki ponury i podły on jest przed świętością, co na wysokościach, i jak on, odziany w brudne ubrania, jest otoczony tym światłem! I zrozum to.

I, słuchając pytania Stwórcy, „drżąc przed Stwórcą czcigodnym i strasznym”, wzmacnia się on wielką siłą, żeby pokonać to zło, co jest wewnątrz niego: złego niewolnika i złą służącą – żeby ukłonili się oni przed panią, zamieszkującą z nimi w nieczystościach ich, i zrozum to – dopóki nie odczujesz w swojej duszy, że pobudzenie do zewnętrznego (klipa) minęło i zatrzymało się, i całkowicie pokonane. I wtenczas będziesz godny przejść ze stanu „oddzielenia”: oddzielić światło od ciemności – i nie będziesz zamieniać zła z dobrem, ani dobra ze złem. A jeżeli już zamienisz, czyli niezbędne jest dla ciebie pobudzenie złego początku, to będzie to poświęcone wyłącznie Stwórcy; i to jest poziom „podsłodzenia” – tajemne pragnienie ku Stwórcy, rzeczywistej miłości. Stan ten przychodzi do człowieka po tym, jak rozróżni dobro od zła, wielkość Stwórcy ponad własną niskość, i sam zrealizuje powiedziane: „I wypalisz zło z siebie” – gdyż mocno zawstydzi się przed swoim Stworzycielem. Wtenczas będzie godny również nasłodzić resztki swego złego początku, które niemożliwym jest wypalić, i podniesie je do prawdziwego korzenia.

„Pamiętać i chronić” – jednym wyrazem było powiedziane

„Pamiętać i chronić – jednym wyrazem było powiedziane, jak usta nie mogą wypowiedzieć, a ucho nie może usłyszeć i serce przemyśleć, i rozsądzić…” Należy zrozumieć, dlaczego było tak powiedziane i czego, opierając się o to, oczekuje się od nas.

Widzimy, że powiedziano: „Człowieka i bydło ratujesz Ty, Stwórca” – i tłumaczą nasi mędrcy: „To przebiegli ludzie, którzy zachowują się jak zwierzęta”. To znaczy, że cała droga stworzenia, stworzona poprzez Stwórcę – to dwa przeciwieństwa w jednym obiekcie, i jest to założone w różnych połączeniach istniejących w świecie; i jest to zasada całego Pierwotnego działania.

Siła mowy

Jednak Stwórca, wykonując Pierwotne działanie, otworzył tylko jedną część tego poziomu, jak napisano: „Słowem Stwórcy uczynione zostały niebiosa”. Wziął on ogień i wodę i zmieszał je ze sobą w jeden obiekt; i zapieczętował Stwórca siłę mowy w człowieku, żeby stał się on Jego partnerem w Pierwotnym działaniu, żeby również tworzył swoją mową światy w ten sposób – dwa przeciwieństwa w jednym obiekcie, tak jak inne nowe rzeczy w świecie.

I to – droga sprawiedliwych, połączonych ze Stwórcą: ze wszystkich ich wypowiedzi były stworzone światy, zgodnie ze słowem Stwórcy, a siła działającego – we wprowadzonym w działanie; i zrozum to. Ponieważ już włożył w ich usta te dwadzieścia dwie litery, którymi stworzył świat – innymi słowy, jest w nich cudowna siła. A to, że działanie nie finalizuje się w tym świecie za pośrednictwem mowy, to na skutek opuszczenia tego świata przy zmaterializowaniu, i dlatego nic nie otwiera się poprzez mowę, a wyłącznie tylko rękoma i nogami. Lecz w rzeczywistości wystarczająco siły włożył Stwórca w mowę, żeby za pośrednictwem jej objawił się czyn, gdyż siła działającego we wprowadzonym w działanie, a przecież my wyrażamy poprzez usta te same dwadzieścia dwie litery; i zrozum to. Jednak klipot pochłaniają i osłabiają tę siłę. I zażyczył sobie Stwórca oczyścić Izrael od tych klipot – dał im Torę i przykazania, za pośrednictwem których zbliżają się do Jego Świętości, i Szhina mówi z ich czystego gardła – i wtenczas mową swoją będą dokonywać czynów.

Błogosławieństwo sprawiedliwego

Błogosławieństwa sprawiedliwych polegają na tym, że poprzez mowę ust swoich natychmiast otwierają oni większe od tego, co zwykły człowiek potrafi otworzyć poprzez nogi i ręce. Przecież prosty człowiek, który chce odwdzięczyć się swojemu przyjacielowi, daje mu dużo pieniędzy – rękoma, i tym samym wzbogaca go, lecz nie wie, czy długo one będą istniały u niego.

Doskonały, chcąc odwdzięczyć się (odpłacić miłością, hasadim) swojemu przyjacielowi, daje mu swoimi ustami błogosławieństwo, czyli krótkie wyrazy do wzbogacenia – i natychmiast otwiera się działanie bogactwa nad jego przyjacielem…

Za pomocą czego stają się godni tego poziomu? Torą i przykazaniami, czyli wykonaniem woli Stwórcy, upodobniając właściwości człowieka do jego Stworzyciela. Jednak tak naprawdę całe zagadnienie Tory i przykazań związanych z człowiekiem – tego samego rodzaju, czyli dwa przeciwieństwa w jednym obiekcie, i jest to osnowa życzenia, gdyż Torą stworzył Stwórca świat i siłę działającego we wprowadzonym w działanie. I jest to tajemnica powiedzianego: „Ostateczne poznanie – co nie poznajemy”. Czyli, kiedy te dwa przeciwieństwa połączone w jednym obiekcie, w świadomości człowieka, wtenczas on pożądany przez swego Władcę i nazywa się doskonałym człowiekiem.

Ukończenie lepsze od początku (również: dobre ukończenie – na początku)

Osnowa Tory w tym niskim świecie przedstawia sobą przeciwieństwo, ponieważ, jak wiadomo, pomylili się w nim aniołowie. I w tym jest tajemnica powiedzianego: „Ukończenie lepsze od początku”. Znaczy to, że ukończenie jest to najniższy stopień, czyli to w stworzeniu świata, co jest oczywiste, czego w ogóle nie trzeba zgłębiać czytając książki – podstawowa wiedza: jeżeli nie będę jeść, będę głodny, jeżeli dotknę ognia, oparzę się, itd. Rzeczy te zrozumiałe i zwierzętom, przecież i ich rozum powie im o tym, i dlatego nazywa się to „ukończeniem”.

„Początek” – jest to logika Tory, co nie jest poznawane nawet przez mówiących, czyli przez wszystkie narody ziemi – oprócz nasienia Jakowa, wybrańców Stwórcy. Jednak znajduje się w świecie dobro i zło wymieszane, żeby rozpoznać i oddzielić dobro od zła, mówi się nam, że osnową prawidłowej drogi – to „ukończenie”, czyli należy prowadzić siebie drogą, którą idą najmniejsi z narodu, drogą, zrozumiałą dla wszystkich ludzi – łącząc jednak z tym logikę Tory; i zrozum to. Ponieważ w tym jest zawarty cel przeciwieństw, znajdujących się w świecie, i to doskonały człowiek zobowiązany jest połączyć i naprawdę zlać w jedność w swojej świadomości (daat). Nazywa się to „dobrym” i o tym powiedziano: „dobre ukończenie” – jeżeli dobrze powiązane jest na początku, czyli logika Tory i logika zwierzęca naprawdę ze sobą są związane.

Dwa przeciwieństwa w jednym obiekcie

Takie jest wyjaśnienie powiedzianego przez mędrców: „Człowieka i zwierzę ratujesz Ty, Stwórca” – są to ludzie przebiegli, zachowujący się jak zwierzęta” – czyli, jak wyjaśniono wyżej, połączone są w nich dwa przeciwieństwa w jednym. Na przykład, powiedziano: „Jeżeli nie ma męki – nie ma Tory, jeżeli nie ma Tory – nie ma męki”. Pierwsza część jest to zwierzęca logika, innymi słowy, logika poznawana przez wszystkich. Druga część – logika Tory. Co to za cudowna siła w Torze, co stworzy mu mękę? Jednak jest zrozumiałe, że Stwórca nie zaprzestaje opiekować się światem nawet na moment, i dlatego dobry jest On dla tych, którzy wykonują Jego wolę, i słyszy ich modlitwy.

Dlatego ten, kto stał się godny tego, żeby praca jego była w Torze, rzecz jasna nie powinien pracować ziemskimi drogami, ponieważ prosić będzie u tego, u kogo jest w rzeczywistości, i będzie dane jemu, jak powiedziano: „Ponieważ miłosierni (hasadim) oni, Tora ich pozostaje i praca ich jest błogosławiona”. I o tym mówi nam mędrzec: „Jeżeli nie ma męki…”, czyli pożądana droga łączy ich w jedności, czyli uczynić siebie podobnym do zwierzęcia, wiedząc, że jeżeli nie ma męki, więc nie ma i Tory; i dlatego stara się czynić wszystko, czego uczy go zwierzęcy rozum: zdobyć męki i nakarmić swoje ciało.

Chociaż zgodnie z logiką Tory jest to zbędne, przecież „nie siły konia chce On, nie goleniom człowieka sprzyja – sprzyja Stwórca drżącym przed Nim, mającym nadzieję na miłosierdzie Jego”. Więc po co ma się trudzić i „próbować padlinę na rynku”, żeby nie potrzebować ludzi? Lepiej, żeby zajmował się Torą, drżał przed Stwórcą i spodziewał się Jego miłosierdzia – przecież „nie goleniom człowieka sprzyja On”.

Jednak razem z tym, uczy ten mędrzec, aby starać się ze wszystkich sił zdobyć mękę, ponieważ bez niej nie ma Tory i „lepiej naruszyć jeden szabat, żeby nabyć wiele szabatów” itp. Bez względu na to, dobrze wiedz: „jeżeli nie ma Tory – nie ma męki”. Czyli nie wysiłek i praca przynoszą tobie mękę, a wyłącznie wykonanie Tory i lęk przed Niebiosami, gdyż „nie goleniom człowieka sprzyja…”. I są to dwa przeciwieństwa, prawdziwie połączone ze sobą – wykonując zwierzęce działania wie, że jest to puste i bezsensowne, ponieważ wszystko przychodzi do niego tylko z królewskiego stołu. I taki człowiek nazywa się doskonałym.

W tym jest sens powiedzianego: „Szczęśliwy mąż, który Stwórcę uczynił oparciem swoim i nie zwrócił się do aroganckich i skłonnych do kłamstwa” – czyli łączy on w sobie dwie rzeczy: polega na Stwórcy i próbuje osiągnąć zdobycz i pokarm dla domu swego. Razem z tym wie, czyny jego i całe jego staranie – nie bardziej niż „aroganckie i skłonne się do kłamstwa”, a główne – uczynił on Stwórcę oparciem swoim; i zrozum to.

I o tym napisano: „Albowiem nie utrzyma się plaga niegodziwości nad losem sprawiedliwych” – chociaż i czyny ich podobne; i zrozum to. Ale dlaczego? I tłumaczy: „żeby nie wyciągali sprawiedliwi do nieprawości rąk swoich” – dlatego że przyjmują na siebie ciężar doskonałego królestwa (malchut) Niebios i wiedzą, że On daje im siły.

A sens tego w tym, że należy sprawdzić wiarę sprawiedliwego w Stwórcę – dokąd ona sięga; i chociaż Stwórca zna jego myśli, tak czy inaczej sprawdzenie czynów powinno być widoczne dla samego sprawiedliwego, przecież przyroda materii jest taka, że nie pozwala sprawiedliwemu wierzyć w siebie, dopóki nie zobaczy tego w jawnym czynie. I zawsze on obawia się, jakby nie uczynić grzechu i nie spaść ze schodka podczas działania, i zrozum to.

Miara praojca Jakowa, niech spoczywa w pokoju

Stąd zrozumiemy wyjaśnienia naszych mędrców, że powrócił praojciec Jakow po małe dzbanki[2]. Przecież to naprawdę niesamowite: w takiej chwili, wiedząc, że Ejsaw idzie na niego, aby go zabić, zniszczyć i splądrować wszystko, co posiada, pomyślał o tym, żeby pozostać w niebezpiecznym miejscu samemu – zachować dla siebie małe dzbanki. I nie wierzył, że przeżyje, przecież napisano: „I przestraszył się Jakow bardzo… I podzielił naród na pół, na dwa obozy…”

Jednak z powyższego jasno wynika, że opisana wyżej droga – „człowiek i zwierzę” – była miarą praojca Jakowa; i stał się nosicielem tego poziomu, jak powiedziano w księgach. Awraam stał się nosicielem właściwości miłości, a praojciec Icchak – właściwości lęku. Dwie te właściwości – są dwoma przeciwieństwami, gdyż kochający nie lęka się, ale zawsze ufa temu, kogo kocha, a „wszystkie przegrzeszenia okryje miłość”; ten, kto się boi, nie jest pewien, bo gdyby miał pewność, wcale by się nie bał. Jednak praojciec Jakow, wybrany spośród przodków, stał się nosicielem właściwości miłosierdzia, czyli dwóch tych przeciwieństw w jednym obiekcie – miłości i lęku razem, co, jak wiadomo, jest osnową tej właściwości.

O tym mówi się: „I przestraszył się Jakow bardzo… I podzielił naród na pół, na dwa obozy…” – aby pozostawić sobie kilku ocalałych; a także wysłał prezenty w nadziei na pojednanie.

I tak widzisz, że zachował się w tej sytuacji jak prosty człowiek, w najprostszy sposób: przecież jaka różnica, czy martwi się człowiek, żeby nie umrzeć z głodu, i działa, walcząc dzień i noc, używając wszelkiego rodzaju środków i podstępów, aby zdobyć dla siebie jedzenie i inne rzeczy, albo martwi się, żeby jego wróg nie zniszczył jego własności i nie zabił jego samego, i czyni wszystko, aby zabezpieczyć się przed tym.

I o to pyta Raszi: dlaczego bał się Jakow, przecież zostało mu obiecane: „I ochronię Ja ciebie..”? I wyjaśnił, że bał się, aby nie uczynić grzechu. I należy wyjaśnić: czy powinien był powiedzieć „żeby uczynić grzech”, a nie „żeby nie uczynić grzechu”? Lecz w świetle wyżej powiedzianego wszystko się zgadza, i rzeczywiście miał Jakow doskonałą miarę miłości, czyli ufności, i nie było u niego żadnej wątpliwości w tym, że ochroni jego Stwórca, i nie będzie u niego braku w niczym. I razem z tym zachował się on jak prosty człowiek, pozwolił sobie na lęk, jak nakazuje zwierzęca logika – po prostu wyobrażając sobie, że bardzo boi się tych czterystu ludzi, którzy byli z nim (z Ejsawem) – i, tym samym, tak jakby odwrócił się od pewności, żeby naprawdę się bać. I dlatego był ostrożny, jak czynią bojący się wroga: podzielił obóz na pół, wsyłał prezenty itd.

Ale dlaczego uczynił to – przecież tak naprawdę wcale się nie bał, gdyż ufał Stwórcy? Dlatego że bał się, aby nie uczynić grzechu, ponieważ sprawiedliwy w skromności swojej nie wierzy w siebie, że nie upadnie z poziomu podczas działania, i dlatego przygotował się wszystkimi możliwymi sposobami, wystarczającymi dla ochrony od wroga, a po tym wszystkim wyobrażał sobie, że wszystko to – „aroganckie i skłonne do kłamstwa”, i uczynił Stwórcę oparciem swoim i modlił się do Niego.

Stąd zrozumiałe, że pozostał on z małymi dzbankami, żeby dać do zrozumienia, że razem z lękiem była u niego doskonała miara miłości, bez żadnej skazy, i przywiązywał wagę nawet do małych dzbanków, gdyż dobrze wiedział, że ciemiężca i wróg w ogóle nie dotknie jego własności.

Różnica pomiędzy pracownikiem Stwórcy i nie pracującym dla Niego

I w tym zauważalna jest różnica pomiędzy pracownikiem Stwórcy, a tym, który nie pracuje dla Niego, gdyż ten, kto naprawdę lęka się i jest niepewny, nie zwracałby uwagi nawet na duże dzbany w czasie, kiedy się lęka, że wróg nadejdzie i zabije matkę i synów, i zniszczy wszystko. Zaś pracownik Stwórcy, pracując i robiąc wysiłki z lęku, dobrze wie i ufa w miłosierdzie Stwórcy: w to, że wszystko jest jego i nikt nie zabierze jego własności, i może nawet w takim momencie zadbać o małe dzbanki, jak to jest w zwyczaju sprawiedliwych, „miłujących swoje bogactwo”.

I dlatego razem z darowaniem Tory przychodzi do nas siła – do tego, że „pamiętać i chronić – jedną wypowiedzią powiedziane było, co usta wyrazić nie mogą, a ucho usłyszeć nie może, i serce – wymyśleć i osądzić…” Sens, zawarty tu, w tym, że: „pamiętać” oznacza miłość, a „chronić” – lęk, a to dwie przeciwności, jak wspominano wyżej, i powiedziane nam były i przekazane, jak jedno, czyli żeby związać je razem. I chociaż one są całkowitą przeciwnością, i zupełnie nie jest jasne, jak to może być w rzeczywistości, w ustach i w uchu, i w materialnym sercu – jednak taka siła Tory, że każdy, kto przylepiony do niej, staje się godny tego: tego, aby były one związane i zjednoczone w jego sercu, zgodnie z właściwością praojca Jakowa; i zrozum to.

Klipa Ismael i klipa Ejsaw

Jak powiedział Jakow swoim synom podczas lat głodu: „Dlaczego się pokazujecie?”. I wyjaśnił Raszi: dlaczego pokazujesz Ismaelowi i synom Ejsawa, że jesteś syty? Lecz dziwne to, przecież synowie Ejsawa osiedlili się w Seir, a synowie Ismaela – na pustyni Paran, więc jaki oni mają związek z tym? On powinien bardziej uważać na Kananejczyków i Hetytów – sąsiadów swoich, mieszkających w tej ziemi. Ale zgodnie z tym, co powiedziano wyżej, wszystko jest w porządku, ponieważ Raszi wyjaśnił to w dwóch prostych znaczeniach. Po pierwsze: dlaczego musisz wyglądać na sytego; po drugie: dlaczego powinniście być wyczerpani z głodu. Z tego staje się jasne, że, jak powiedział im Jakow: jeżeli będziecie jedli do syta – powinniście bać się synów Ismaela, jeżeli jesteście wyczerpani głodem – powinniście bać się synów Ejsawa.

Znaczenie tu zawarte jest następujące: Ismael – łuska srebra (miłość), a Ejsaw – łuska złota (lęk). I dlatego tak uczył Jakow swoich synów: jeżeli trzymać się będziecie właściwości miłości, będąc ufającym Stwórcy, że nie osłabnie On w żaden sposób nawet w latach głodu – powinniście się bać klipy Ismaela. Jeżeli będziecie trzymać się tylko właściwości lęku i ograniczycie swój pokarm – powinniście bać się klipy Ejsawa, karmiącej się tą właściwością. Dlatego lepiej jeść do syta, aby w odpowiednim czasie połączyć to z właściwością lęku – opuścić się, przynieść żywność z Egiptu, i tym samym uratujecie się od obu klipot.


[1] Luminarz – wybitny, sławny człowiek; świecące ciało, np. gwiazda.

[2] „Małe dzbanki” oznacza „małe masachim”, kelim – z awijut szoresz i alef.